blues na fujarkę i skrzypiące koła
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
blues na fujarkę i skrzypiące koła
wreszcie siedzę na wozie lejce trzymam już w rękach
chociaż wóz z trudem w górę się toczy
coraz lepszy mam widok byle ośka nie pękła
byle deszcz mnie ponownie
nie zmoczył
tak to bywa raz z górki a raz nie – czasem spadasz
lecz nim zdążysz wytarzać się w błocie
już chcesz stanąć na nogi musi jakaś być rada
żebyś znowu nie usnął
pod płotem
twarz wiaterek owiewa cicho gwiżdżę przez zęby
choć fujarka w kieszeni łzy roni
koła skrzypią do wtóru trudno jestem zajęty
najpierw muszę swe życie
dogonić
deski trzeszczą pod tyłkiem koń lejcami znów szarpie
gdzieś tam widać już szczytu kontury
chociaż wozem kolebie biorę w rękę fujarkę
stary – mówię – za chwilę masz
z góry
chociaż wóz z trudem w górę się toczy
coraz lepszy mam widok byle ośka nie pękła
byle deszcz mnie ponownie
nie zmoczył
tak to bywa raz z górki a raz nie – czasem spadasz
lecz nim zdążysz wytarzać się w błocie
już chcesz stanąć na nogi musi jakaś być rada
żebyś znowu nie usnął
pod płotem
twarz wiaterek owiewa cicho gwiżdżę przez zęby
choć fujarka w kieszeni łzy roni
koła skrzypią do wtóru trudno jestem zajęty
najpierw muszę swe życie
dogonić
deski trzeszczą pod tyłkiem koń lejcami znów szarpie
gdzieś tam widać już szczytu kontury
chociaż wozem kolebie biorę w rękę fujarkę
stary – mówię – za chwilę masz
z góry
-
- Posty: 361
- Rejestracja: 02 lis 2011, 13:28
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła
Ale mi się płynnie na ten wóz dosiadło i też się czuję, że już z górki.
Nie wiem, bo nie wykombinowałem, ale
bo mogę mieć wyjątkowo pokraczną interpretację.
Ale i tak wiersz śliczny.
Pozdrawiam

Nie wiem, bo nie wykombinowałem, ale
może dałoby się "swe" jakoś , coś... choc się nie upieram.Miladora pisze:muszę swe życie
ciut jakaś niezręczność - na początek - jakby ten koń w swoich dłoniach te lejce trzymał. Ale też się nie upieram,Miladora pisze: w dłoniach lejce koń szarpie
bo mogę mieć wyjątkowo pokraczną interpretację.
Ale i tak wiersz śliczny.
Pozdrawiam



- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła
Jedynym wyjściem, żeby tak to ująć, było - "swoje życie wpierw muszę dogonić", ale "wpierw" nie bardzo mi się podobało.JSK pisze:może dałoby się "swe" jakoś , coś... choc się nie upieram.
Chciałam uzyskać efekt prostego języka poza tym, odpowiedniego dla tego typu człowieka.

Przy zmianie szyku na "lejce w dłoniach koń szarpie" jest gorzej. Te lejce w dłoniach mają znaczenie zresztą trzymania losu w swoich rękach. I koń-los niestety je szarpie. Stąd tego rodzaju pewien jakby skrót myślowy.JSK pisze:w dłoniach lejce koń szarpie
Nie wiem, jak to ująć inaczej.
Dzięki, JSK, za wgląd i wyrażenie swojego zdania.


Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
- Dante
- Posty: 663
- Rejestracja: 31 paź 2011, 20:48
- Lokalizacja: Kraków
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła
A może?
(choć oryginał nie razi)
twarz wiaterek owiewa cicho gwiżdżę przez zęby
choć fujarka w kieszeni łzy roni
koła skrzypią do wtóru trudno jestem zajęty
myślę jakby tu życie
dogonić
deski trzeszczą pod tyłkiem koń lejcami wciąż szarpie
gdzieś tam widać już szczytu kontury
chociaż wozem kolebie biorę w rękę fujarkę
stary – mówię – za chwilę masz
z góry
A całośc - jak blues - extra
(choć oryginał nie razi)
twarz wiaterek owiewa cicho gwiżdżę przez zęby
choć fujarka w kieszeni łzy roni
koła skrzypią do wtóru trudno jestem zajęty
myślę jakby tu życie
dogonić
deski trzeszczą pod tyłkiem koń lejcami wciąż szarpie
gdzieś tam widać już szczytu kontury
chociaż wozem kolebie biorę w rękę fujarkę
stary – mówię – za chwilę masz
z góry
A całośc - jak blues - extra

Co partaczowi zajmie trzy strony,
geniusz w trzech słowach pomieści,
dlatego wierszy moich jest mało,
lecz za to ileż w w nich treści ;-)
geniusz w trzech słowach pomieści,
dlatego wierszy moich jest mało,
lecz za to ileż w w nich treści ;-)
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła
To też jest rozwiązanie, ale on nie tyle myśli, co musi życie dogonić. Wie, że został w tyle i coś trzeba nadrobić zanim będzie za późno.Dante pisze:myślę jakby tu życie

Natomiast to nie zmienia obrazu, a jest korzystniejsze, więc zabieram.Dante pisze:koń lejcami wciąż szarpie

Dzięki

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła



może trochę cukru w kostkach trzeba było dać konikowi na zachętę, bo więcej słodyczy potrzebuje, a nie tylko ponaglanie i z bata jeszcze

- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła
Czasami prędzej używa się bata na siebie, Zuo. 
Los jakoś specjalnie nie daje się poganiać. Zazwyczaj robi, co chce...
Chociaż można próbować go przekupić... Masz jakąś zbędną kostkę cukru?
Dzięki i dobrego


Los jakoś specjalnie nie daje się poganiać. Zazwyczaj robi, co chce...
Chociaż można próbować go przekupić... Masz jakąś zbędną kostkę cukru?

Dzięki i dobrego


Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła
To już jest jakoś nie na miejscu. Taki wypełniacz.Miladora pisze:lejce trzymam już w rękach
Fujarka w kieszeni raczej będzie siedzieć cicho.Miladora pisze:fujarka w kieszeni łzy roni
Ja wiem, że w poezji można sobie wymyślić wszystko, ale ta metafora wydaje mi się nieadekwatna.
Banalne bym powiedział. O tym życiu to już tyle atramentu wypisano, że szkoda gadać.Miladora pisze:najpierw muszę swe życie
dogonić
Bo je wiem?Miladora pisze: koń lejcami znów szarpie
Jestem "z ziemiaństwa", jeżdziłem nieraz wozem, ale jakoś to szarpanie lejcami nie pasuje mi nijak.
Lejcami to może szarpnąć woźnica, a koń może gryźć wędzidło, może szarpać uprzężą.
Woźnica poczuje szarpnięcie lejcami przez konia tylko wtedy, gdy go trzyma na krótkich lejcach. Z Twojego wiersza nie wynika, byś tego konia "trzymała krótko".
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła
Dzięki, Dziaduś. 
Nie traktuj jednak wszystkiego aż tak dosłownie. To blues, chociaż jest w zasadzie metaforą życia.
Ktoś, kto nie panował nad nim, był raz na wozie, a raz pod wozem, mógł już ująć lejce/wodze w ręce i starać się coś zmienić. Nadrobić, dogonić. Wtedy nie ma czasu na przyjemności i stąd ta roniąca łzy fujarka w kieszeni.
A co do lejc - jeżeli wypuści się je z rąk, to koń może ponieść.
Ponieważ lejce to "długie paski doczepione do wędzidła konia, dzięki którym woźnica może powodować (sterować) koniem".
Koń, rzucając głową, szarpie lejcami i może je nawet wyrwać z rąk. Los również nimi szarpie.
Też jeździłam wozem.
Dobrego

Nie traktuj jednak wszystkiego aż tak dosłownie. To blues, chociaż jest w zasadzie metaforą życia.

Ktoś, kto nie panował nad nim, był raz na wozie, a raz pod wozem, mógł już ująć lejce/wodze w ręce i starać się coś zmienić. Nadrobić, dogonić. Wtedy nie ma czasu na przyjemności i stąd ta roniąca łzy fujarka w kieszeni.
A co do lejc - jeżeli wypuści się je z rąk, to koń może ponieść.
Ponieważ lejce to "długie paski doczepione do wędzidła konia, dzięki którym woźnica może powodować (sterować) koniem".
Koń, rzucając głową, szarpie lejcami i może je nawet wyrwać z rąk. Los również nimi szarpie.
Też jeździłam wozem.

Dobrego

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 40
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:06
Re: blues na fujarkę i skrzypiące koła
WitamMiladora pisze:wreszcie siedzę na wozie lejce trzymam już w rękach
chociaż wóz z trudem w górę się toczy
coraz lepszy mam widok byle ośka nie pękła
byle deszcz mnie ponownie
nie zmoczył
tak to bywa raz z górki a raz nie – czasem spadasz
lecz nim zdążysz wytarzać się w błocie
już chcesz stanąć na nogi musi jakaś być rada
żebyś znowu nie usnął
pod płotem
twarz wiaterek owiewa cicho gwiżdżę przez zęby
choć fujarka w kieszeni łzy roni
koła skrzypią do wtóru trudno jestem zajęty
najpierw muszę swe życie
dogonić
deski trzeszczą pod tyłkiem koń lejcami znów szarpie
gdzieś tam widać już szczytu kontury
chociaż wozem kolebie biorę w rękę fujarkę
stary – mówię – za chwilę masz
z góry

