Milu, zaglądam po dłuższym czasie pod ten wiersz...
*
"niebo bordową zrywa płachtę
i już gotowe się obnażyć
wypiętrza z aort lawą wrzątkiem"
Milu, to niebo jest wewnętrznie poparzone, że aż chce się obnażyć, zerwać z siebie tę bordową płachtę, i wtedy właśnie ta cała lawa ukryta wewnątrz, wybija - stąd - "wypiętrza z aort lawą, wrzątkiem"...
*
"Patrzysz się na mnie" - Chyba mam tak od zawsze już we krwi, dlatego to dla mnie takie naturalne, żeby właśnie w ten sposób.
Bez tego 'się' ma dla mnie zupełnie inny wydźwięk jednak, ale faktycznie jak zdać sobie sprawę, ile rzeczy jest naleciałością językową, rośniemy z tym od małego w danym środowisku, i nie wyobrażamy sobie nawet, że ktoś tak nie mówi. I teraz jak nawet wiem, to i tak nie potrafię już inaczej, wyrwiesz mnie ze snu, a ja i tak zapytam po swojemu - czemu się patrzysz na mnie? Mogę oczywiście zamienić, bo to nigdy nie jest problem. "Patrzysz się na mnie"- pasowało mi ze względu na nagromadzenie spółgłosek p/t/rz/sz - jest mocne - zaakcentowane, brzmi zupełnie inaczej niż 'spoglądasz', które myślę żeby tu wstawić zamiennie, jest dłuższe w brzmieniu i miękkie. Może ktoś jeszcze doradzi...?
Zostawiam pod spodem dwie wersje tej strofy, dla porównania:
1.
wiedziałeś o tym że tak będzie?
księżyc wpadł w krater filiżanki
patrzysz się na mnie i nie wierzysz
niebo bordową zrywa płachtę
2.
wiedziałeś o tym że tak będzie?
księżyc wpadł w krater filiżanki
spoglądasz na mnie i nie wierzysz
niebo bordową zrywa płachtę
Buziaki Milu i gorące podziękowania dla Ciebie***