Taka sobie historia

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 168
Rejestracja: 04 cze 2013, 9:00

Taka sobie historia

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 15 wrz 2013, 10:35

Mój dziadek rezerwista rozpoczął i zakończył wojnę w 1939 roku rowerową wycieczką do Lwowa. Tam miało się odbyć zgrupowanie wiarusów armii generała Bułaka-Bułachowicza, do których przynależał. No i odbyło się, z tym że jego gospodarzami całkiem nieoczekiwanie zostali sowieci.
Ci przejęli całe zgrupowanie i zatrzymali razem z rowerem dziadka. Jego wraz z kolegami zbawiennym trafem, w ramach jakiejś tam wymiany , przekazali Niemcom, a rower zniknął na wieki w przepaścistej Rosji.
- Pewnie, że szkoda, ale lepiej, że to on przepadł a nie ja – uściślał zawsze dziadek.
Przekazanych sobie jeńców Niemcy internowali w nowo założonym obozie na Majdanku. Ta nazwa dzisiaj brzmi niezwykle groźnie, ale wtedy z niczym się nie kojarzyła. Była jeszcze świeża jak i cały obóz składający się z paru baraków, prowizorycznej bramy ze służbówką i drucianych zasieków. Tak to już bywa z nazwami, że znaczenie nadaje im historia, ale nie będziemy się tu nad tym rozwodzić; jeśli jednak o nich mowa, to dziadek do końca życia dziękował Bogu, że nie otarł się o inne, które także mało wówczas znaczyły. O takie jak choćby Bykownia, Ostaszków, czy Katyń, a przecież tak niewiele brakowało.
Moja babka Katarzyna, zwana wtedy jeszcze tyko Katarzyną, dowiedziawszy się skądś tam o losie męża postanowiła go „z tego tam Majdanka”, jak mawiała, wyciągnąć. A babka kiedy coś postanowiła, to nie sposób jej było od tego odwieść. Tak więc klamka zapadła : trzeba wyciągnąć. Ale jak? I tu w sukurs przyszła babce prawdziwie polska fantazja. Postanowiła osiągnąć to w sposób prosty, acz pozornie nieprawdopodobny. Jednak by wykonać zamierzenie trzeba było być moją babką Katarzyną, a nie kimkolwiek innym.
Wynalazła najpierw gdzieś za pomocą „swoich kanałów” kompletny mundur niemieckiego feldfebla i tym samym „kanałem” przekazała go dziadkowi wraz z zaleceniem, by dnia takiego a takiego o oznaczonej godzinie przyszedł w nim pod bramę obozu.
Sama przyszła tam także, tyle że z pozornie wolnej, przeciwnej strony. Dzieliła ich więc już tylko brama. Ostentacyjnie beztroska i roześmiana wiosennie, choć jakby lekko zażenowana babka z pełnym koszykiem jabłek w ręce, stanęła przed tą bramą i rozpoczęła wyczekiwanie. Ładna dziewczyna ubrana, bo dzień był ciepły choć październikowy, w kwiecistą sukienkę uszytą z koła, z włosami upiętymi w niemiecką gretkę zainteresowała strażników rozmarzonych babim latem tak, że zamiast indagować woleli sobie poflirtować. I to był ich błąd, na który babka od początku liczyła. Odwdzięczyła się za niego soczystymi jabłkami. Lody prysły zupełnie, gdy babka mówiąc czystą niemczyzną podała się za Niemkę osiadłą w Polsce, która właśnie przyszła na randkę z narzeczonym. Niestety jej chłopcu nie chcą dać urlopu i może wychodzić tylko na przepustki – wzdychała żałośnie
- Ach zo…ja, ja… – zawtórowali jej nowomianowani koledzy dziadka i zaczęli razem z nią wypatrywać pojawienia się oczekiwanego . Ten jednak nie nadchodził, choć mijały minuty dłużące się jak godziny. Jabłka przestały smakować, a dłonie ściskające pałąk koszyka zaczynały się coraz bardziej pocić. Okazało się później, że masz skrupulat pożyczył komuś tam swoją brzytwę i czekał na jej oddanie; czego mu potem babka długo nie mogła wybaczyć.
- Ciężki idioto – warczała niekiedy niczym mucha plujka, kręcąc się po pokoju – ja bym ci była dziesięć takich kupiła w zamian!
W końcu, czego dowodem jest moje istnienie - wreszcie przyszedł, witany zaskakującym go aplauzem strażników. Nie tylko nieligitymowany a wręcz poklepywany kordialnie, przeszedł bramę i żegnany znaczącymi uśmieszkami z cmoknięciem najzwyczajniej w świecie poszedł sobie do domu, z babką Katarzyną przytuloną do swego ramienia. Oddalając się babka przesłała jeszcze zalotnie kilka pocałunków płowowłosym chłopakom i tak skończyła się ta, poniekąd rajska, historia, bez żadnych dalszych konsekwencji, nie licząc oczywiście kosmyka siwych włosów, który pojawił się nad czołem babki.
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2013, 17:16 przez Ryszard Sziler, łącznie zmieniany 5 razy.

asdfghjkl
Posty: 15
Rejestracja: 03 wrz 2013, 10:04

Re: Taka sobie historia

#2 Post autor: asdfghjkl » 15 wrz 2013, 12:15

Ryszard Sziler pisze:Dziadka wraz z jego kolegami jakimś zbawiennym trafem, w ramach jakiejś tam wymiany , przekazali Niemcom, a rower zniknął na wieki w przepaścistej Rosji.
powróżenie
Ryszard Sziler pisze:Tak to już bywa z nazwami, że znaczenie nadaje im historia, ale nie będziemy się tu nad tym rozwodzić, jeśli jednak o nich mowa, to dziadek do końca życia dziękował Bogu, że nie otarł się o inne, które także mało wówczas znaczyły.
to zdanie dłłłłlugaśne jest. rozbić.
Ryszard Sziler pisze: Ostentacyjnie beztroska i roześmiana wiosennie, choć jakby lekko zażenowana babka z pełnym koszykiem jabłek w ręce, stanęła pod bramą i rozpoczęła wyczekiwanie.
do wywalenia
Ryszard Sziler pisze:Ładna dziewczyna ubrana
ładnie

w paru miejscach niepotrzebne spacje przed znakami interpunkcyjnymi, gdzieś tam brakowało kropki (kropek).

historia zainteresowała mnie dopiero wtedy, kiedy pojawiła się babka wraz z jej planem.

Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 168
Rejestracja: 04 cze 2013, 9:00

Re: Taka sobie historia

#3 Post autor: Ryszard Sziler » 17 wrz 2013, 19:56

Sensowne uwagi zastosowałem :).

smak imbiru
Posty: 79
Rejestracja: 31 lip 2013, 10:15

Re: Taka sobie historia

#4 Post autor: smak imbiru » 18 wrz 2013, 11:20

Babunia wykazała się iście ułańską fantazją. No, ale to babka Katarzyna, nie byle kto :)
Ci przejęli całe zgrupowanie i zatrzymali razem z rowerem dziadka. Dziadka wraz z jego kolegami zbawiennym trafem, w ramach jakiejś tam wymiany , przekazali Niemcom, a rower zniknął na wieki w przepaścistej Rosji.
- Pewnie, że szkoda, ale lepiej, że to on przepadł a nie ja – uściślał zawsze dziadek.
Strasznie dużo dziadka w tym fragmencie.
Lody prysły zupełnie,
Prysnęły
- Ciężki idioto – warczała niekiedy niczym mucha plujka, kręcąc się po pokoju
Warczała niczym mucha, czy kręciła się niczym mucha? Z jakiegokolwiek jednak powodu - słusznie warczała.


Historia faktycznie z rajskim motywem, podoba się ;)

Pozdrawiam:)

Adela
Posty: 833
Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41

Re: Taka sobie historia

#5 Post autor: Adela » 18 wrz 2013, 21:50

Sugerowałabym tą historię zapisać nie we fragmencie, ale w dłuższej całości. Tutaj, mam wrażenie, że jest opisana bardzo krótko jakaś opowieść.

Pozdrawiam,
A.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Taka sobie historia

#6 Post autor: skaranie boskie » 03 paź 2013, 18:27

Wszystkie uwagi już padły, nie będę więc się czepiał brakujących gdzieniegdzie przecinków. Trochę to opowiadanko krótkie. Na przyszłość, podobne wstawiaj do okruchów prozatorskich, proszę.
A przy okazji, pogratulować sprytu babce.
No i morał jest, jak się patrzy. Warto znać języki obce. Przynajmniej wrogów.
:beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”