Piszesz, że to, co jest dla człowieka źródłem słabości, cierpienia, klęski - może przynieść także dobrą, życiodajną energię.
Leszek Czerwosz sugeruje, że mowa o upływie czasu, o nadziei skrytej w przemijaniu. To wygodna koncepcja, bo przenosi środek ciężkości na czynniki zewnętrzne, niezależne od człowieka. Pachnie fatalizmem.
Wydaje mi się natomiast, że tych szczelin trzeba poszukać w samym człowieku. Może nimi być jego umysł i to, w jaki sposób przetwarza on doświadczenia życiowe. Mogą to być emocje - rozhuśtane między skrajnościami. Może to być ciało skazana na sprzeczne instynkty. To, co przychodzi z zewnątrz - to tylko rozmaite impulsy, iskry, ale to od nas samych zależy, czy okażą się destrukcyjne, czy uszlachetniające.
Nie tylko słowom, choć mają one ogromną moc sprawczą.Hosanna pisze:trzeba dać słowom czas
by przeniknęły
To bardzo mądra pointa. I utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze odczytałam początek i zinterpretowałam tytułowe "szczeliny". Ten "lekki niepokój" właśnie każe się człowiekowi w jakiś sposób określić. Podjąć decyzję, zrozumieć coś, zmienić, zrealizować, uruchomić mechanizm. Z drugiej strony to ogromna odpowiedzialność. Za siebie, przede wszystkim.Hosanna pisze:na pierwsze czytanie wystarczy
lekki niepokój
reszta będzie dziać się sama
Pozdrawiam,

Glo.