Zachłyśnięcia:
Siadywaliśmy na schodach, na wskroś potępiani
przez wizjer.
Rozpamiętując bezcelowość marszruty:
drzwi, wycieraczka, drzwi.
Sporadycznie zdarzała się artykulacja głosek,
przez zaciśnięte pięści.
Pierwsza krew.
Zgodnie z upływem czasu nadchodziły nostalgie.
Niewyjawione tęsknoty pokrywane milczeniem,
albo kompozycją z dolnych rejestrów
prozy.
Uwikłania:
Pejzaże i imaginacje pomiędzy szarymi strzelnicami
blokowisk. Kwieciste tyrady i oficjalny
ślinotok ważnych spraw.
Świstki rachunków i niezamknięte rozdziały.
Przebłyski sławy i blichtru od knajpy do knajpy,
głowy w pozłocie.
Życie, jakie jest; w każdym razie – zawsze do łez.
Lub prawie.
Przedostatni:
Swędzące blizny wszystkich zapomnianych dotyków.
Zliczanie zysków i strat, wciąż otwarty bilans
przyczynowości metafor.
Czwarty:
W końcu puenta przytrzaśnie palce.
Niedrukowalnym.
Mimo wszystko – genialne.
Wiersze i inne absurdy
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Wiersze i inne absurdy
nieprzychylnym okiem przez sąsiadów, superMarcin Sztelak pisze:na wskroś potępiani
przez wizjer
niby bluzgi, czy tak?Marcin Sztelak pisze:kompozycją z dolnych rejestrów
prozy
jakbym słyszał.Marcin Sztelak pisze:oficjalny
ślinotok ważnych spraw
no, jak mury forteczneMarcin Sztelak pisze:strzelnicami
blokowisk
dokładnie.Marcin Sztelak pisze:Życie, jakie jest; w każdym razie – zawsze do łez
Wymieniłem kilka dla mnie przenikliwych, głebokich opisów, które zmieściłeś w dosłownie kilku słowach
Racja!Marcin Sztelak pisze:genialne