Autoterapia Jewgienija (Jewgienij Piurnonsensowicz)

[misza]

Nie ma na drodze Żeni takiego bajora,
w które dzisiaj nie wdepnął wracając do domu.
Wiatr go nosi i bimber, bo pije od wczoraj.
Ale nawet samogon na chandrę nie pomógł.

Co wlewał, to wyciekło łzami melancholii,
pomiędzy puste flaszki i na białą kartkę.
Idź, niewdzięczna poezjo, z psami się pogonić!
Sparszywiałaś, a życie, też jest gówno warte!

Narzekając, wspominał liryczne meliny,
gdzie chętnie się barłożą nawaleni twórcy.
Zapatrzeni w lusterka, widzą swój nos siny
i chleją ostre teksty, aż im w brzuchu burczy.

Nawet Lola tam bywa. Od tego wychudła,
choć Jewgienij ostrzegał i surowo beształ,
żeby nic nie ruszała z niepewnego źródła,
bo stanie się wieszczycą i skończy, jak reszta.

On jest inny. Przyjemnie pocierpieć samotnie,
przy kulawym stoliku, w obskurnej pijalni
albo w parku na ławce, to nic, że się zmoknie
- i wrócić w lepszym stanie, chociaż łatwopalnym.

Coraz bliżej do domu, Jewgienij wyznaczył
kurs na furtkę, za chwilę będzie przy werandzie.
Zaśnie w łożu na tydzień i wróci do pracy.
Lepiej więc, go nie szukać. Żenia sam się znajdzie.

[Henryk VIII]

Witaj,
jestem, jak zawsze, pod wrażeniem klimatu. Piszesz: " Idź, niewdzięczna poezjo, z psami się pogonić!
Sparszywiałaś, a życie, też jest gówno warte!" i jeszcze " Wiatr go nosi i bimber, bo pije od wczoraj.
Ale nawet samogon na chandrę nie pomógł." - oj, gorzko, gorzko - łatwopalnie jak powiadasz. Ale bardzo trafnie. Jest w Twej poezji liryczna rosyjska nuta.... Ej...

[misza]

Słowiańskości się nie spierze.
Łatwopalność także jest nieusuwalna u Jewgienija.
Serdecznie pozdrawiam

[Leon Gutner]

Żenia zawsze znajduje furtkę do Leona .

Jesteś w tej historii topowy Miszka .

Ileż radości i satysfakcji przy czytaniu .

Z uszanowaniem L.G.

[misza]

Chandra, jak chandra. Normalka.
Piurnonsensowicz pod koniec roku robi bilans
i czasami coś Miszy podpowie.
Muszę teraz poczekać, aż wytrzeźwieje
Serdecznie pozdrawiam, Leonie

[Ewa Włodek]

no, to - pomyślnych wiatrów, Żenia!!!

A Tobie, Miszko...

i uśmiechy, uśmiechy...
Ewa

[misza]

Grunt, żeby wiało w plecy,
a nie w oczy
Serdecznie pozdrawiam, Ewo

[Gloinnen]

Wiatr go nosi i bimber, bo pije od wczoraj.
Ale nawet samogon na chandrę nie pomógł.

Co wlewał, to wyciekło łzami melancholii,
pomiędzy puste flaszki i na białą kartkę.

Lubię to!

Przyjemnie pocierpieć samotnie,
przy kulawym stoliku, w obskurnej pijalni

Eeee tam. Lepiej wespół w zespół!

Coraz bliżej do domu, Jewgienij wyznaczył
kurs na furtkę, za chwilę będzie przy werandzie.
Zaśnie w łożu na tydzień i wróci do pracy.
Lepiej więc, go nie szukać. Żenia sam się znajdzie.

Cymesik!



Glo.

[misza]

Dzięki, Elfico

Wesołych Świąt
życzy
Misza i Jewgienij

[skaranie boskie]

No i co mam napisać?
Że ?
Nie, żeby zły wiersz, tylko ten dołujący nastrój tuż przed nowym rokiem...
A właściwie, to niech leci z wiatrem (w plecy), bo przecież małpa już dawno przegnała poezję na cztery wiatry. Co tam się będzie z jednym jeno gonić. Jak szaleć, to szaleć.
Naprawdę dobry wiersz, Miszo. Widać, że Jewgienij trzyma formę, pomimo chandry.
Jego zdrowie!