Wczasy All inclusive

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Adela
Posty: 833
Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41

Wczasy All inclusive

#1 Post autor: Adela » 31 sty 2014, 22:27

Posyłam stary tekst, na pożarcie:)

Mojego męża Bartka poznałam na studiach. Z okazji ukończenia dwudziestu lat urządziłam imprezę i, jak przystało na studenckie warunki w akademiku, na urodzinach pojawili się nie tylko ci goście, których znałam. Jednym z nich był właśnie mój przyszły wybranek. Od razu przypadliśmy sobie do gustu, ponieważ oboje uwielbialiśmy poezję Morrisona, filmy Lyncha i muzykę rockową. Zresztą, Bartek potem wspominał, że urzekła go nie moja historia, ale uroda. Byłam praktycznie łysa, szczupła i płaska jak deska. To ostatnie zostało mi do dziś. Nosiłam dzwony i szerokie, bawełniane bluzki w odcieniach brązu. Studiowałam kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim, on filozofię, więc mieliśmy wiele tematów do dyskusji i nigdy nie nudziliśmy się w swoim towarzystwie.

Życie płynęło od jednej sesji do drugiej, od wyjazdu autostopem na Ukrainę do następnego - w Bieszczady. Pracowałam dorywczo na promocjach nawozów do kwiatów, z czego była zadowolona tylko moja babcia, ponieważ przywoziłam jej darmowe próbki do pelargonii. Bartek dorabiał w sklepie sportowym, gdzie poznał kolegów, z którymi zaczął wspinać się po skałach. Przez jakiś czas twierdził, że ja również mam talent do wspinaczki, ale szybko przekonał się jak daleko mi do człowieka pająka. Od dziecka cierpię na brak koordynacji ruchu i nie muszę wypić pięciu piw, aby prawa noga zaplątała się o lewą.

Po ukończeniu studiów stwierdziliśmy, że chcemy podróżować po Europie. Nie mieliśmy żadnych środków do życia, więc tam gdzie przyjechaliśmy, osiedlaliśmy się na mniej więcej pół roku, znajdując pracę. Szorowałam hotelowe podłogi w Dublinie, Bartek podcierał tyłki starym, irlandzkim matronom. Sprzedawałam w sklepie z butami w Londynie, mój ukochany obsługiwał klientów w restauracji. Pracowałam w pralni na Cyprze, Bartek układał towar na magazynie. We Francji mieliśmy wielkie szczęście i oboje nalewaliśmy drinki w małym barze na Lazurowym Wybrzeżu. Nie myśleliśmy o karierze zawodowej, żyliśmy chwilą, kochając się w najdziwniejszych miejscach, w jakich nam się udało.

Zarówno moi jak i Bartka rodzice załamywali ręce. Ich zdaniem marnowaliśmy talenty i magisterskie tytuły. Oboje pochodziliśmy z klasy robotniczej i byliśmy pierwszymi magistrami w swoich rodzinach, co przysparzało wielu problemów. Moja mama była bardzo ambitna, ale niestety po maturze zaszła w ciążę i tym sposobem zakończyła podbój świata. Wszystkie aspiracje przelała na mnie. Z kolei Bartek miał problem z ojcem, panem Stanisławem.
Staś w szkole podstawowej dużo czytał. Babcia Jadwiga na każdym rodzinnym zlocie opowiadała o tym, jak nauczycielka geografii wychwalała wiedzę Stasia pod niebiosa, mówiąc, że chłopak wie więcej, niż ona sama. Wszystko przepadło, kiedy Staś poszedł do technikum. Zaczął pić i ledwo zdał maturę. Niedługo potem okazało się, że zostanie ojcem. Zaczął pracować na kopalni, gdzie spędził dwadzieścia pięć lat.
Natomiast brat Stasia, głupi Józek, który w jednym zdaniu potrafił zrobić dwanaście błędów ortograficznych i nie umiał obliczyć procentów, założył firmę, która wyśmienicie prosperuje do dziś. Pan Stanisław postawił sobie jeden cel: jego potomkowie będą mieli lepsze życie niż on. Na starszego syna Maćka nie mógł liczyć, ponieważ ten odsiadywał wyrok za handel narkotykami. Jedyną nadzieją na podtrzymanie honoru rodziny był Bartek. To, że chciał studiować filozofię nie mieściło się w głowie pana Stanisława. Na szczęście udobruchała go żona, przekonując, że lepszy w rodzinie magister filozofii, niż żaden. Tym oto sposobem mój luby mógł skończyć studia.

Poznawanie innych krajów i mentalności stało się naszym hobby. Prace, które wykonywaliśmy nie należały do najłatwiejszych, kiedy byliśmy już znudzeni zwijaliśmy manatki i wyjeżdżaliśmy do innego państwa. Aby nie słuchać wyrzutów rodziców, kłamaliśmy, że nie działa nam skype, a do domu wracaliśmy tylko wtedy, gdy było to konieczne, czyli klasyczny standard: pogrzeby, wesela i chrzciny. Oprócz siebie nie potrzebowaliśmy niczego i nikogo.

W 2008 roku olśniło nas. Stwierdziliśmy, że już mamy po dziurki w nosie życia na walizkach. Wróciliśmy do Katowic i, jak pan Bóg przykazał, pobraliśmy się, a następnie wynajęliśmy kawalerkę przy ulicy Broniewskiego. Ogarnął nas szał ustatkowanego życia. Bartek zaczął pracować w firmie stryja, a ja, dzięki znajomości języka angielskiego i francuskiego, otrzymałam posadę w biurze. Ciężko pracowaliśmy, zbierając grosz do grosza. Wujek Józek nie oszczędzał mojego męża, wręcz przeciwnie. Chciał go nauczyć jak wygląda prawdziwe życie. Zdaniem wujka: harówa, stres, poniżanie innych.
Natomiast mój szef miał sto pomysłów na minutę, z czego dziewięćdziesiąt pięć było niemożliwych do zrealizowania. Często zostawałam po godzinach, a gdy wracałam do domu, usypiałam przed telewizorem.
W końcu kupiliśmy mieszkanie. Nasi rodzice pękali z dumy, szczęśliwi, że nabraliśmy rozumu. Wtedy zaczęło się piekło. Dostałam uczulenia na słowo: wnuki.

Bartek schudł, ja przytyłam. Mając dziesięć kilogramów więcej, wyglądałam na ciężarną i nieraz musiałam tłumaczyć rodzinie, że nie jestem w błogosławionym stanie. Bartek przestał czytać. To nie był dobry znak, bo, od kiedy go znałam, pochłaniał książki niczym odkurzacz brud. Dopadł nas marazm, smutek i bardzo rzadko mieliśmy ochotę na seks. Zaczęłam ukradkiem popijać wino, a w głowie pulsowała mi myśl, którą usłyszałam przed laty od pewnej starej krawcowej, mieszkającej na obrzeżach Dublina: "Jeśli łóżko nie skrzypi rozwód jest blisko". Maltretowałam męża, abyśmy spędzali więcej czasu razem. Po miesiącu rozmów postanowiliśmy wyjechać na wakacje.

Nie wchodziła w grę podróż autostopem, ponieważ trzydziestolatki z "ustawioną" społeczną pozycją, nie spędzają wolnego czasu w ten sposób. Wybraliśmy tygodniowe wczasy w tureckiej miejscowości Marmaris: hotel trzygwiazdkowy z opcją "All inclusive".
Gdy przyjechaliśmy na miejsce byliśmy zachwyceni pięknem okolicy: błękitne, czyste niebo, lazurowe morze i piaszczysta plaża. Hotel był niczego sobie: pokoje z klimatyzacją, basen i bar, w którym można było zamawiać drinki od dziesiątej do dwudziestek trzeciej. "Żyć nie umierać" - pomyślałam i, gdy tylko rozpakowaliśmy walizki, wskoczyłam w bikini.

Pierwszy dzień na basenie skończył się niemalże tragedią. Kipiałam z zazdrości, ponieważ Bartek kompletnie nie zwracał na mnie uwagi, za to zainteresowały go trzy młode Bułgarki z płaskimi brzuchami. Planowałam zemstę. Wyobrażałam sobie jak stado Turków napada Bułgarki i gwałci je z taką siłą, że płaskie brzuchy zaczynają się nadymać. Miałam też w zanadrzu łagodniejszą wersję pomsty: śmierć na skutek utopienia lub otrucia. Po likwidacji Bułgarek, poszłabym na zakupy i zaopatrzyła się w jednoczęściowy strój kąpielowy.
Po obiedzie mój luby dostał biegunki, a ja byłam wniebowzięta, że istnieje sprawiedliwość na świecie. Wieczorem nigdzie nie wyszliśmy. Bartek spalił się na słońcu. O seksie nie było mowy.

Drugiego dnia Bułgarki jeszcze żyły. Co gorsza, paradowały bez górnej części stroju. O mało co nie dostałam zawału. Uspokoiło mnie jedynie to, że mój luby przestał zwracać na nie uwagę. Zakolegował się z rudym Rosjaninem i przez cały dzień grał z nim w ping-ponga.
Sport to zdrowie, ale zawody z mieszkańcem Kaukazu mogą zabić, o czym Bartek przekonał się na trzeci dzień rano. Podobno takiego kaca nie miał jeszcze nigdy w życiu. Byłam zła, bo nie skorzystał z żadnego posiłku "all inclusive" i cały dzień spędził w pokoju, oglądając mecze piłki nożnej.

Jedni zmartwychwstają trzeciego dnia, inni czwartego, czego żywym dowodem jest mój mąż. Postanowiliśmy jechać na wycieczkę do Efezu. Wykupiliśmy wyjazd z przewodnikiem i, podczas zwiedzania starożytnego miasta, zgubiliśmy swoją grupę, ponieważ Bartek potrzebował więcej czasu, aby sfotografować każdą bramę czy świątynię. Gdy po dwóch godzinach kłótni odnaleźliśmy panią przewodnik, przestaliśmy się do siebie odzywać. Wieczorem mój ukochany i Rosjanin zniknęli, a ja poszłam do pobliskiego baru, w którym do wschodu słońca flirtowałam z grubym Turkiem.

Rankiem wróciłam do pokoju. Bartek spał jak zabity. Przejrzałam zdjęcia w jego aparacie, na których on i rudzielec wyśmienicie bawili się w towarzystwie tuzina kobiet różnych narodowości. Osiwiałam w ciągu sekundy. Zabrałam pieniądze, paszport i popłynęłam z grupą turystów w całodniowy rejs. Wróciłam do hotelu na kolację. Bartek skulił ogon jak zbity pies, przepraszając mnie milion razy. Uległam.
Ostatni dzień spędziliśmy w łóżku. Byłoby idealnie, gdyby nie zepsuła się klimatyzacja. To jednak nie przeszkodziło nam w baraszkowaniu. Kochaliśmy się długo i namiętnie, a w przerwach Bartek recytował wiersze.
W drodze powrotnej bacznie mnie obserwował, rozbierając wzrokiem.
- Co się z nami stało? Nie potrafię tego zrozumieć - wyszeptałam, bliska łez.
- Nie wiem, myszko, nie wiem. Musimy zmienić nasze życie - powiedział, a ja poczułam coś bardzo dziwnego. Coś, co trudno opisać słowami.
Byłam pewna, że w moim łonie zagościło nowe życie.
- Zmienimy - oznajmiłam - ale nie jestem pewna czy na lepsze.
Ostatnio zmieniony 26 lut 2014, 20:19 przez Adela, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Wczasy All inclusive

#2 Post autor: 411 » 03 lut 2014, 15:37

Witaj Adelo.
:)

Sympatyczny, humorystyczny tekst, absolutna rozrywka.
Jak zwykle zreszta.

Wylapane.
Adela pisze:Zarówno moi, jak i Bartka rodzice załamywali ręce.
Albo dodaj drugi przecinek, albo usun istniejacy. Przychylam sie do drugiej opcji.

Adela pisze:Pan Stanisław postawił sobie jeden cel. Jego potomkowie będą mieli lepsze życie niż on.
Polaczylabym te dwa zdania, bo az sie prosi, a pomiedzy wstawila dwukropek.

Adela pisze:Na starszego syna Maćka nie mógł liczyć, ponieważ odsiadywał wyrok za handel narkotykami.
Tu zabraklo: ten. /.../poniewaz ten odsiadywal wyrok/.../ Inaczej brzmi, jakby to Stasiu poznawal regulamin wiezienny w praktyce.

Adela pisze:Chciał go nauczyć jak wygląda prawdziwe życie: zdaniem wujka: harówa, stres, poniżanie innych.
A tu akurat zrobilabym dwa zdania. Lepiej dwa zdania, niz dwa dwukropki raz za razem.

Adela pisze:Wybraliśmy tygodniowe wczasy w tureckiej miejscowości Marmaris: hotel trzygwiazdkowy "All inclusive".
Hotel sie nazywal AI, czy wybraliscie wczasy z taka opcja?

Adela pisze:Hotel był niczego sobie. Pokoje z klimatyzacją, basen i bar, w którym można było zamawiać drinki od dziesiątej do dwudziestek trzeciej.
Tez bym polaczyla, chocby dwukropkiem.

Adela pisze:"Żyć nie umierać" - pomyślałam i, gdy tylko rozpakowaliśmy walizki, wskoczyłam w dwuczęściowy strój kąpielowy.
Tu sie czepie dwuczesciowego stroju kapielowego. Teoretycznie istnieja, choc sa w "mniejszosci", zdecydowanie lepiej plywa sie w jednoczesciowym. Dlatego tak sobie mysle, ze chodzilo chyba o zwykle bikini. Tez strój, tez dwuczesciowy, ale do opalania.

Adela pisze:Kipiałam z zazdrości, ponieważ Bartek kompletnie nie zwracał na mnie uwagi, za to niezmiernie zainteresowały go trzy, młode Bułgarki z płaskimi brzuchami.
Przesunelabym przecinek po: Bulgarki. Albo w ogóle wywalila.

Adela pisze:Zakolegował się z rudym Rosjaninem i przez cały dzień grał z nim w ping pong.
Zapisalabym to: /.../gral z nim w ping-ponga.

Wybacz czepialstwo,
klaniam sie,
J.
:)
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Ania Ostrowska
Posty: 503
Rejestracja: 25 lut 2012, 17:21

Re: Wczasy All inclusive

#3 Post autor: Ania Ostrowska » 03 lut 2014, 21:00

Jak na pożarcie, to wcale łakomy kąsek :) Gładko się czyta, to duża sztuka napisać niby lekko, ale tak, że chwilami wali po głowie.Zwłaszcza w pierwszej części życiorysu bohaterów można odnaleźć sytuacje lub przeżycia dobrze znane z własnych doświadczeń lub własnych rodzin. Byłam rozczarowana, kiedy tak nagle opowieść się urwała. Będzie ciąg dalszy? Pozdrawiam - Ania

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Wczasy All inclusive

#4 Post autor: Ewa Włodek » 05 lut 2014, 18:11

no, fajnie! Życie "na wariackich papierach" - i owszem, zaś stabilizacja - zabija w człowieku siły ciała i ducha. Coś w tym jest! Mnie się podoba, bo i opowiedziany jest kawałek tak zwanego "samego życia". Niby - nic nowego, niby motywy stare, jak świat, a jednak - czyta się dobrze. I dobrze...
:rosa: :rosa:
pozdrawiam ciepło...
Ewa

p.s. aaa, i nie "na magazynie", a w magazynie

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Wczasy All inclusive

#5 Post autor: skaranie boskie » 09 lut 2014, 14:20

Dorzucę coś jeszcze do wyliczanki 411.
Adela pisze:Kipiałam z zazdrości, ponieważ Bartek kompletnie nie zwracał na mnie uwagi, za to niezmiernie zainteresowały go trzy, młode Bułgarki z płaskimi brzuchami
Jeżeli niezmiennie, to interesowały. Zainteresować mogły tylko raz, choćby i na stałe.

Poza tym jest fajnie, z polotem i humorem.
Samo życie.
No i ten rozwód, jeśli łóżko nie skrzypi... Coś w tym jest.
:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
iTuiTam
Posty: 2280
Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35

Re: Wczasy All inclusive

#6 Post autor: iTuiTam » 15 lut 2014, 22:35

Przeczytałam, albo pożarłam, natychmiastowo.
Przyznaję Ci dużego bardzo-mi-sia.

Napisałaś opowiadanie z werwą, dowcipnie, interesująco z przemyconymi tu i ówdzie bardzo uniwersalnymi prawdami. Podobnie, jak poprzedni Czytelnicy mam niedosyt. Ciekawe, czy urodziła się dziewczynka, czy chłopiec i czy życie się całkiem ustatkowało, czy wręcz przeciwnie.

I żeby nie było tak całkiem idealnie, to znalazłam jednego 'wielbłądka':
od dziesiątej do dwudziestek trzeciej
.

serdecznie
iTuiTam
stajemy się szeptem...
szeptem...
szeptem
iTuiTam@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Wczasy All inclusive

#7 Post autor: zdzichu » 17 lut 2014, 22:27

I co? Już koniec? Nie dowiemy się, co było potem?
Nie opowiesz nam, pani, jak to żyli długo i szczęśliwie? To po co ja to wszystko czytałem? Żeby teraz się domyślać dalszego ciągu? Nie zgadzam się. Ja kategorycznie żądam ciągu dalszego!
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Adela
Posty: 833
Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41

Re: Wczasy All inclusive

#8 Post autor: Adela » 19 lut 2014, 23:12

Witam i przepraszam za spóźnione podziękowania za lekturę i komentarze, które bardzo sobie cenię. Nie przyszło mi do głowy, żeby pisać ciąg dalszy, ale może warto. Hmm..
411 bardzo dziękuję za czas poświęcony wnikliwym poprawkom:)
Pozdrawiam,
A.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”