poza korporacją
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
poza korporacją
Wagabunda już wiedział
że nie utrzyma się w korporacji
zmienność wyprzedziła stabilizację
inna opcja kręgosłupa
powszechnie uznany za frustrata
przywiązywał wielką wagę do gry
w przypadki gdy na starych żeglarskich
mapach wytyczał trajektorie komet
a tak naprawdę od patrzenia w gwiazdy
wypalił sobie żółtą plamkę
żywym srebrem zaspawał pręciki
odnotowano mu nawet w papierach
bezkarny biały karzeł na dożywociu
wolny strzelec bez pracy
za jałmużnę przekreśli swoje plany
dotąd nigdy niezakwalifikowane
ten czas rozmyślań przyniósł
mu wymarzoną wolność
od swądu palonej tkanki
w blasku laserowych łączy
wie że już nigdy nie zrozumie
wymyślonych postaci teatru
jednego widza i aktora
w komnatach zamku z fosą
wie że zagrał za wysoko
wspiął konia aż na szklaną górę
jak gambler zastawił królestwo
a teraz jednoręki banita
czy już nigdy?
że nie utrzyma się w korporacji
zmienność wyprzedziła stabilizację
inna opcja kręgosłupa
powszechnie uznany za frustrata
przywiązywał wielką wagę do gry
w przypadki gdy na starych żeglarskich
mapach wytyczał trajektorie komet
a tak naprawdę od patrzenia w gwiazdy
wypalił sobie żółtą plamkę
żywym srebrem zaspawał pręciki
odnotowano mu nawet w papierach
bezkarny biały karzeł na dożywociu
wolny strzelec bez pracy
za jałmużnę przekreśli swoje plany
dotąd nigdy niezakwalifikowane
ten czas rozmyślań przyniósł
mu wymarzoną wolność
od swądu palonej tkanki
w blasku laserowych łączy
wie że już nigdy nie zrozumie
wymyślonych postaci teatru
jednego widza i aktora
w komnatach zamku z fosą
wie że zagrał za wysoko
wspiął konia aż na szklaną górę
jak gambler zastawił królestwo
a teraz jednoręki banita
czy już nigdy?
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: poza korporacją
Osobiście mam Leszku kłopot z tym utworem, bo gdy próbuję go czytać jako typowy wiersz,
trochę przeszkadza mi drobiazgowa narracja, która dosyć mocno narzuca jakby "fabułę"
opowieści; z drugiej strony, kiedy czytam utwór jako właśnie historię "z życia wziętą",
trochę trudno mi ją umieścić w jakimś ogólniejszym kontekście; podejrzewam, że wiersz
musi być dosyć osobisty (w tle jakby jakieś problemy zawodowe) i z tego powodu te moje
problemy z odczytem...
w końcu nie darmo się mówi "nigdy nie mów nigdy"

trochę przeszkadza mi drobiazgowa narracja, która dosyć mocno narzuca jakby "fabułę"
opowieści; z drugiej strony, kiedy czytam utwór jako właśnie historię "z życia wziętą",
trochę trudno mi ją umieścić w jakimś ogólniejszym kontekście; podejrzewam, że wiersz
musi być dosyć osobisty (w tle jakby jakieś problemy zawodowe) i z tego powodu te moje
problemy z odczytem...
Nie warto się chyba jednak aż tak zamartwiać...lczerwosz pisze:czy już nigdy?
w końcu nie darmo się mówi "nigdy nie mów nigdy"

- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: poza korporacją
No dotknąłeś istoty. Faktycznie sprawa osobista, umieściłem historię w kontekście zawodowej afery z korporacją, ogólnie z pracą osoby nie pasującej.Alek Osiński pisze:trochę trudno mi ją umieścić w jakimś ogólniejszym kontekście;
Mówi się o szklanym dachu, wyżej się nie da. I w osobistych sprawach istnieją ograniczenia, najczęściej są one subiektywnie odczuwane, niż realne. A już najłatwiej przypisać własne niepowodzenia jakiemuś sprawstwu. Układom lub osobie, jednej konkretnej.
Re: poza korporacją
Huśtawka, w górę i w dół, omijanie wykopanych dołków, by ostatecznie i tak znaleźć się poza korporacją właśnie.
Chyba każdy z nas, chociaż raz w życiu, spotkał się z czymś takim.

Chyba każdy z nas, chociaż raz w życiu, spotkał się z czymś takim.


- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: poza korporacją
Samo życie, ot co. Pozdrawiam.lczerwosz pisze:wie że zagrał za wysoko
wspiął konia aż na szklaną górę

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: poza korporacją
---> "trajektorie" ?lczerwosz pisze:wytyczał trajektorii
Ja bym ten wiersz zrozumiała przede wszystkim jako poetycki opis śmierci (symbolicznej) idealisty, marzyciela. W zetknięciu z twardą rzeczywistością, brutalnym życiem i najrozmaitszymi przeciwnościami - stanął oko w oko z ogromnym zwątpieniem, zawartym w ostatnim wersie - pytaniu:
Korporacja może być w ogóle metaforą bezdusznej machiny doczesności, wciągającej człowieka w swoje tryby, gdzie przestaje on być sobą, przestają się liczyć jego indywidualne aspiracje, marzenia, umiejętności, cele. Ważny staje się czysty utylitaryzm, wobec którego człowieczeństwo schodzi na dalszy plan.lczerwosz pisze:czy już nigdy?
Sądzę, że wszelkie dążenia peela całkowicie legły w gruzach. Zawodowe, ale pewnie też prywatne.
Ta wolność ma jednak bardzo gorzki smak. To prawda, że wyrzeczenie się marzeń, pragnień - uwalnia człowieka od ryzyka, cierpień związanych z porażką, od popełniania błędów. W takim ujęciu jednak wolność byłaby raczej przekleństwem, niż błogosławieństwem.lczerwosz pisze:ten czas rozmyślań przyniósł
mu wymarzoną wolność
od swądu palonej tkanki
w blasku laserowych łączy
Świat jest generalnie bezlitosny. Nie pozwala nam, abyśmy robili, co chcemy, zgodnie z ambicjami, pomysłami, dążeniami. Ostro, brutalnie je weryfikuje według niezrozumiałych kryteriów. Prawo popytu i podaży można rozciągnąć także na pole egzystencjalne i zadać sobie pytanie: czy na określony zestaw cech, przypisanych konkretnej jednostce ludzkiej, znajdzie się zapotrzebowanie?
Uderzasz po emocjach, ale w końcu immanentną cechą wagabundy jest włóczęgostwo. Emocjonalne, egzystencjalne. W zmienności należy doszukiwać się nadziei. Przemieszczamy się w końcu między różnymi planami rzeczywistości i nierzeczywistości, poszukując swojego miejsca i czasu. Warto jednak wiedzieć, że wszystko jest umowne, chwilowe, niewarte ostatecznych poświęceń.lczerwosz pisze:jak gambler zastawił królestwo
a teraz jednoręki banita
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lekiem?
Jesteś - a wiec musisz minąć.
Minąć - a wiec to jest piękne.
/W. Szymborska
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: poza korporacją
EwoMagdo, Anastazjo, Karolku - dziękuję za odwiedziny.
Gloinnen - wiersz naczekał się na Twój komentarz, ale było warto. Interpretujesz ciekawie i... trafnie. Peelowi rozsypał się świat. Który zapewne od nowa zbuduje sobie. Jak zwykle po gwałtownych zmianach w warstwie dostępu do "swoich" zasobów w postaci kręgu ludzi, zwierząt, środowiska krajobrazu czy nawet dobytku. Nie dajemy sobie rady z emocjami, które nam wieszczą koniec całkowity, jako nieuchronną konsekwencję tych zmian a nie dopuszczają możliwości przebudowy. A właśnie osoby ruchliwe, nastawione na nowe doznania powinny umieć dawać sobie radę z porzucanym z konieczności światem. Słynne zjeść i mieć ciastko. Nie można wyjechać i pozostać jednocześnie w domu. Nie można mieć nowej dziewczyny/chłopaka i pozostawać w poprzednim związku. A może można, ale przynajmniej jeden z nich jest wtedy dysfunkcyjny.
Emocjonalne, egzystencjalne włóczęgostwo łączyć się może z odwrotną postawą czy cechą charakteru. Sprzyja zmienności, łatwości przenoszenia emocji z obiektu na obiekt, uczuć z osoby na osobę. Czy miłość ma u włóczęgi wymiar na całe życie. Raz jedna, potem druga. Bywa, że i powrót do starego małżeństwa.
Moja korporacja jest metaforą jeszcze w szerszym pojęciu. Każdy ma swój świat. Bywa często, że się wali, bo tak jest zbudowany. Immanentną cechą człowieka jest śmierć, która implikuje rozstanie. Kończą się gwałtowne miłości. Osoba porzucona w ten czy ten sposób, choćby nie wiem jak sentymentalna i nienawykła do emocjonalnej przebudowy, musi się na nowo aktywnie określić. Nawet jeśli zainwestowała w utraconą relację tak zwane wszystko. Znaleźć sprzyjające środowisko, swoją nową niszę i od nowa żyć. Zazwyczaj wtedy pojawiają się postawy ostrożniackie, w kolejnej relacji dam od siebie mniej, bo mnie już nie stać na przeżywanie jeszcze raz. Że za stary, że już nie warto.
Mój wiersz nie rozstrzyga tego, nie jest wiadomo, czy PL znajdzie jeszcze swoje szczęście.
A że na całe życie pozostawia sobie wspomnienia i pytania bez odpowiedzi. To chyba dobrze.
Gloinnen - wiersz naczekał się na Twój komentarz, ale było warto. Interpretujesz ciekawie i... trafnie. Peelowi rozsypał się świat. Który zapewne od nowa zbuduje sobie. Jak zwykle po gwałtownych zmianach w warstwie dostępu do "swoich" zasobów w postaci kręgu ludzi, zwierząt, środowiska krajobrazu czy nawet dobytku. Nie dajemy sobie rady z emocjami, które nam wieszczą koniec całkowity, jako nieuchronną konsekwencję tych zmian a nie dopuszczają możliwości przebudowy. A właśnie osoby ruchliwe, nastawione na nowe doznania powinny umieć dawać sobie radę z porzucanym z konieczności światem. Słynne zjeść i mieć ciastko. Nie można wyjechać i pozostać jednocześnie w domu. Nie można mieć nowej dziewczyny/chłopaka i pozostawać w poprzednim związku. A może można, ale przynajmniej jeden z nich jest wtedy dysfunkcyjny.
Emocjonalne, egzystencjalne włóczęgostwo łączyć się może z odwrotną postawą czy cechą charakteru. Sprzyja zmienności, łatwości przenoszenia emocji z obiektu na obiekt, uczuć z osoby na osobę. Czy miłość ma u włóczęgi wymiar na całe życie. Raz jedna, potem druga. Bywa, że i powrót do starego małżeństwa.
Moja korporacja jest metaforą jeszcze w szerszym pojęciu. Każdy ma swój świat. Bywa często, że się wali, bo tak jest zbudowany. Immanentną cechą człowieka jest śmierć, która implikuje rozstanie. Kończą się gwałtowne miłości. Osoba porzucona w ten czy ten sposób, choćby nie wiem jak sentymentalna i nienawykła do emocjonalnej przebudowy, musi się na nowo aktywnie określić. Nawet jeśli zainwestowała w utraconą relację tak zwane wszystko. Znaleźć sprzyjające środowisko, swoją nową niszę i od nowa żyć. Zazwyczaj wtedy pojawiają się postawy ostrożniackie, w kolejnej relacji dam od siebie mniej, bo mnie już nie stać na przeżywanie jeszcze raz. Że za stary, że już nie warto.
Mój wiersz nie rozstrzyga tego, nie jest wiadomo, czy PL znajdzie jeszcze swoje szczęście.
A że na całe życie pozostawia sobie wspomnienia i pytania bez odpowiedzi. To chyba dobrze.