Agnus Dei
Re: Agnus Dei
Nie jest źle, ale także nie jest powalająco, odbieram to jako zwątpienie człowieka w Boga i w cały ten świat.
Pozdrawiam
Pozdrawiam

Re: Agnus Dei
interpretacja celna, z tymże z założenia to prowokacja...
będę nad nim jeszcze myślał, jest parę rzeczy które mi nie grają, a na razie nie wiem jak zmienić.

będę nad nim jeszcze myślał, jest parę rzeczy które mi nie grają, a na razie nie wiem jak zmienić.

-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Agnus Dei
dobrze Arti
kursywa
poza kilkoma uwagami (oczywiście wg mnie), które nie muszą być słuszne
wodą
dają znać w lewym uchu
muszę vabank
na ostatni wers nie mam koncepcji, ale trochę mi trzeszczy
powyższa strofa chyba najsłabsza
kursywa

poza kilkoma uwagami (oczywiście wg mnie), które nie muszą być słuszne
biorąc twój popijamArti pisze:z prochu powstałeś
biorę twój proch w rękę
wodą
wietrzę myśli przy otwartym oknieArti pisze:otwieram okno
wietrzę czarne myśli
dzwonią w lewym uchu
muszę zagrać vabank
przygotowuję się do tego
dają znać w lewym uchu
muszę vabank
na ostatni wers nie mam koncepcji, ale trochę mi trzeszczy
powyższa strofa chyba najsłabsza
Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Re: Agnus Dei
dzięki Ewa przemyślę, pewnie go trochę skrócę.
ostatni wers jest w porządku
Pozdr.
ostatni wers jest w porządku
Pozdr.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Agnus Dei
Teraz widzę wiersz po poprawkach (ech... powinny być obie wersje, patrz, komentarz Ewy teraz wygląda jak gadka potłuczonego; dawaj natychmiast pierwszą) - i uważam, że technicznie jest dobrze.
Interpretacja utworu może być wielowątkowa. Rozpocznę wędrując tropem nakreślonym przez Ciebie już w "Ostatniej wieczerzy", czyli potraktowaniem religii jako swoistego antidotum na weltschmerz peela. Tutaj jest jeszcze bardziej przewrotnie, gdyż idziesz dalej - peel odrzuca Boga, jest z nim zwaśniony. Narkotyczny anestetyk w postaci religii, wiary niestety nie działa, pojawia się odrzucenie i poszukiwanie innej drogi.
Peel potrzebuje odmiennej liturgii. Nie mówisz w wierszu, czy wynika to z potrzeb duchowych takich jak odwieczne poszukiwanie sacrum, czy też po prostu z ogólnego przytłoczenia życiem i chęci ucieczki od bolesnej rzeczywistości. Biorąc jednak pod uwagę Twoje inne wiersze - stawiam na to drugie.
I tak religią peela stają się dragi. Idea ludzkiej marności, prochu - ulega transpozycji, rytuał religijny staje się rytuałem... albo ćpania, albo nałykania się prochów w celach samobójczych. To jednak wciąż liturgia - pojawia się wino ofiarne, aplauz wiernych... Swoim aktem peel nie tylko zaspokaja swoją osobistą potrzebę oderwania się od bólu istnienia, lecz także - przy okazji - rzuca wyzwanie Bogu, szydząc z niego i demonstrując swoją (chwilową) przewagę nad Jego zamysłami. Samobójstwo jest zawsze buntem przeciwko boskim planom.
Stąd ten samozachwyt. Złudzenie siły, panowania nad sobą samym, nad swoim życiem i przeznaczeniem, nad swoim cierpieniem.
Ostatni wers jednak pokazuje, że to tylko złudzenie... skończ jak zacząłeś. Można odczytać na wiele sposobów. Ja wybieram taki: nieudane samobójstwo. Przedawkowanie prochów nic nie pomogło. Może w ostatniej chwili zabrakło odwagi? Pojawiło się zawahanie? Te słowa peel mógłby kierować sam do siebie. W ten sposób wiersz ma zakończenie otwarte, nie wiadomo, co dalej, czy jednak - dopełnienie aktu, czy górę weźmie inercja i strach.
A może jest to odpowiedź Boga? Ironiczna, bo On zna słabość człowieka, zna słabość peela i całość ma wydźwięk mniej więcej taki: "skończ, jak zacząłeś, ech, widzisz, idioto, nawet tego nie potrafisz..."
W sumie wiersz bardzo przygnębiający, o zagubieniu, wewnętrznych rozdźwiękach, ludzkiej słabości... Zabolał.
Pozdrawiam,

Glo.
Interpretacja utworu może być wielowątkowa. Rozpocznę wędrując tropem nakreślonym przez Ciebie już w "Ostatniej wieczerzy", czyli potraktowaniem religii jako swoistego antidotum na weltschmerz peela. Tutaj jest jeszcze bardziej przewrotnie, gdyż idziesz dalej - peel odrzuca Boga, jest z nim zwaśniony. Narkotyczny anestetyk w postaci religii, wiary niestety nie działa, pojawia się odrzucenie i poszukiwanie innej drogi.
Peel potrzebuje odmiennej liturgii. Nie mówisz w wierszu, czy wynika to z potrzeb duchowych takich jak odwieczne poszukiwanie sacrum, czy też po prostu z ogólnego przytłoczenia życiem i chęci ucieczki od bolesnej rzeczywistości. Biorąc jednak pod uwagę Twoje inne wiersze - stawiam na to drugie.
I tak religią peela stają się dragi. Idea ludzkiej marności, prochu - ulega transpozycji, rytuał religijny staje się rytuałem... albo ćpania, albo nałykania się prochów w celach samobójczych. To jednak wciąż liturgia - pojawia się wino ofiarne, aplauz wiernych... Swoim aktem peel nie tylko zaspokaja swoją osobistą potrzebę oderwania się od bólu istnienia, lecz także - przy okazji - rzuca wyzwanie Bogu, szydząc z niego i demonstrując swoją (chwilową) przewagę nad Jego zamysłami. Samobójstwo jest zawsze buntem przeciwko boskim planom.
Stąd ten samozachwyt. Złudzenie siły, panowania nad sobą samym, nad swoim życiem i przeznaczeniem, nad swoim cierpieniem.
Ostatni wers jednak pokazuje, że to tylko złudzenie... skończ jak zacząłeś. Można odczytać na wiele sposobów. Ja wybieram taki: nieudane samobójstwo. Przedawkowanie prochów nic nie pomogło. Może w ostatniej chwili zabrakło odwagi? Pojawiło się zawahanie? Te słowa peel mógłby kierować sam do siebie. W ten sposób wiersz ma zakończenie otwarte, nie wiadomo, co dalej, czy jednak - dopełnienie aktu, czy górę weźmie inercja i strach.
A może jest to odpowiedź Boga? Ironiczna, bo On zna słabość człowieka, zna słabość peela i całość ma wydźwięk mniej więcej taki: "skończ, jak zacząłeś, ech, widzisz, idioto, nawet tego nie potrafisz..."
W sumie wiersz bardzo przygnębiający, o zagubieniu, wewnętrznych rozdźwiękach, ludzkiej słabości... Zabolał.
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Re: Agnus Dei
poszukamTeraz widzę wiersz po poprawkach (ech... powinny być obie wersje, patrz, komentarz Ewy teraz wygląda jak gadka potłuczonego; dawaj natychmiast pierwszą) - i uważam, że technicznie jest dobrze
Ostatni wers jednak pokazuje, że to tylko złudzenie... skończ jak zacząłeś. Można odczytać na wiele sposobów. Ja wybieram taki: nieudane samobójstwo. Przedawkowanie prochów nic nie pomogło. Może w ostatniej chwili zabrakło odwagi? Pojawiło się zawahanie? Te słowa peel mógłby kierować sam do siebie. W ten sposób wiersz ma zakończenie otwarte, nie wiadomo, co dalej, czy jednak - dopełnienie aktu, czy górę weźmie inercja i strach.
A może jest to odpowiedź Boga?

puenta miała być otwarta (nie wiadomo kto wypowiada te słowa, pasujące zarówno do peela jak Boga)
można też złączyć kursywę:
boże zbaw ludzi... od siebie
skończ jak zacząłeś
dzięki

-
- Posty: 886
- Rejestracja: 11 gru 2011, 0:25
Re: Agnus Dei
Ten króciak ma w sobie coś z jeża
nie wiadomo z której strony dobrać się do niego, bo jeży się z każdej. Czy baranek boży może zgładzić grzechy świata? To my, w swoim wnętrzu walczymy z grzechami, a baranek nam pomaga... gdyby nie było grzechu, nie byłoby piekła i nieba. Czy prawda może bez kłamstwa egzystować? Chyba nie, bo nikt nie pomyślałby, że istnieje coś innego niż prawda. Tylko poznanie grzechu daje nam wyobrażenie o prawdzie i ją definiuje.
Zagrałeś o wszystko, ale nie zdążyłeś określić tego wszystkiego.
Puenta nie jest czytelna, bo dopatruję się w niej zagłady świata. "Skończ, jak zacząłeś..."
Umarł za nasze grzechy, więc teraz kolej nam umrzeć, za jego zbawienie...
Pytanie tylko, czy ma sens istnienie Boga bez ludzi, jeżeli przyjmiemy, że ludzie wymyślili Boga ze strachu.
Ogólnie nie walnął mnie wiersz o glebę
ale Qń ma cztery nogi i nawet, jak się potknie, to daleko mu jeszcze do wywrotki 

Zagrałeś o wszystko, ale nie zdążyłeś określić tego wszystkiego.
Puenta nie jest czytelna, bo dopatruję się w niej zagłady świata. "Skończ, jak zacząłeś..."
Umarł za nasze grzechy, więc teraz kolej nam umrzeć, za jego zbawienie...
Pytanie tylko, czy ma sens istnienie Boga bez ludzi, jeżeli przyjmiemy, że ludzie wymyślili Boga ze strachu.

Ogólnie nie walnął mnie wiersz o glebę


Ostatnio zmieniony 18 gru 2011, 12:49 przez Qń Który Pisze, łącznie zmieniany 1 raz.
jestem częścią pewnej siły, która wciąż pragnie złego, a wciąż dobro tworzy...
Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia
Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia
Re: Agnus Dei
sam już nie wiem jak o tym pisać...być może to gubiTen króciak ma w sobie coś z jeża
a może sam mam coś z jeża?
dzięki Koniu.
Pozdr.
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Agnus Dei
Wiersz jest dobry Arti.
Każdy odbierze jak chce, mnie bliżej do odbioru Qnia. Bardzo podoba mi się Qnia komentarz - cyt:


właśnie tak czułam czytając ten wiersz, ale takie lubię.Ten króciak ma w sobie coś z jeża nie wiadomo z której strony dobrać się do niego, bo jeży się z każdej

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"