No to ja Andrzejewskiego czytam, "Trzy opowieści", w tym te słynne "Bramy raju", co to mają jedno długaśne zdanie i jedno króciutkie. Inna opowieść, "Idzie, skacząc po górach", też jest zbudowana z bardzo długich zdań, za to "Ciemności kryją ziemię" jest już normalnie skonstruowana. Nie wiem, co brał autor, pisząc te utwory. Pisanie o krucjacie dziecięcej, gdzie dzieci spowiadają się ze swoich miłości - bynajmniej nie do Boga - o matko! Lektura nie dla wszystkich, z pewnością wymagająca sporej koncentracji.
A później będę "Opowiadania" Mrożka, "Heban" Kapuścińskiego, "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego (dwie ostatnie kiedyś czytałam, zobaczymy, jakie będą moje wrażenia po powtórnej lekturze), i może się w końcu za poezję naszą kochaną zabiorę, bo egzamin blisko, ech, a nie chciałabym polec na Szymborskiej czy Miłoszu.
Co do "Wilka stepowego", to on po powtórnej lekturze bardzo rozczarowuje - mnie rozczarował, moją panią profesor od pozytywizmu i Młodej Polski i jeszcze parę osób. To już zdecydowanie nie jest "to coś".