Wiersz o dziewczynie nieakceptowanej, totalnie niezauważanej, a jeśli już --> fraza pierwsza, mocna, oddająca owo bycie niczym w oczach innych.alchemik pisze:Akceptowały ją psy
przez podniesienie tylnej łapy.
Strojna, w szare tynku wspomnienie,
zapragnęła zapomnieć
o swoim niskim pochodzeniu
czynszowym.
Przybrana w nową szatę,
model Dejaniry,
rozbłysła u schyłku dnia
niepokojącym pięknem rozkładu.
Płomienne firanki rzęs
strzeliły z powiek w kształcie białych krzyży.
Osłonięta woalem dymu odeszła
wraz z oszalałym krzykiem matki,
tuląc w ciepłych objęciach
pozostawione w ogniu dziecko
J.E.S.
Zmienia się, ale tynk ("makijaż" przeszłości) nie pozwala zapomnieć.
Ma naturę ognia, ktoś ją krzywdzi nieintencjonalnie (szata Dejaniry), zapala się (uczuciem). Rozbłyska, jest widoczna, piękna... rozkład? Białe krzyże, dziecko... aborcja? Dziecko z miłości i w miłości pozostawione. I sama się zabija.
Tak ten wiersz odczytuję. Trochę go rozbudować i byłaby ballada.
Są mocne emocje, obrazy, ale te firanki rzęs...

Pozdrawiam.
