#5
Post
autor: bronmus45 » 02 lut 2016, 18:01
Cytat z Twojego komentarza: "bo kiedyś uczestniczył skutecznie w demontażu komuny..."
Kto niby? Jarosław Kaczyński?... Od początku, czyli od września 1980 byłem zaangażowany w tworzenie komórek Solidarności na swoim terenie. Mam na to dowody. Od początku też spędzałem w MKS, a później MKZ NSZZ Solidarność Szczecinek całe dni i noce. Przeważnie przy teleksie i powielaczu. Nazwisko Lecha Kaczyńskiego przewijało się od czasu do czasu w grupie kilkudziesięciu doradców Komisji Krajowej i Lecha Wałęsy. Imienia Jarosława nie dostrzegłem ani razu... Mogę na to przysiąc z czystym sumieniem. I każdemu, który śmie twierdzić inaczej będę w oczy zadawał kłam...
Co do wywiadu z nim, o którym wspominasz w komentarzu:
Chciałem rządzić, już gdy miałem 12 lat. Premierem zamierzałem zostać mając lat 34, a skończyć rząd, mając lat 91. To byłby rok 2040. To jeszcze strasznie dużo czasu. J.Kaczyński
Źródło: wywiad dla „Wprost”, 15 stycznia 2007
Kolejny cytat z Ciebie: "...to nie znaczy, że działają na jego zlecenie..."
Nie znaczy też, że nie...
Odważę się i przedstawię tutaj pewien tekst. Nie jest to żadne moje opracowanie, lecz wyrwane z sieci ładnych parę lat temu. I proszę wszystkich o poważne potraktowanie tematu:
Cudowne przypadki z życia Kaczyńskich-Kalksteinów ...
1) Pierwszy cudowny przypadek w życiu Jarosława to zawrotna kariera jego ojca Rajmunda. Tuż po wojnie żołnierzy AK, rozstrzeliwano, osadzano w więzieniach, sadzano na nogach od stołka, torturowano, w najlepszym razie wykluczano z życia społecznego.
Tymczasem Rajmund Kaczyński, żołnierz AK, tuż po wojnie, dostaje od stalinowskiej władzy wypasiony apartament na Żoliborzu, jak na tamte czasy rzecz poza zasięgiem zwykłego obywatela, nawet szarego członka PZPR.
2) Cud drugi, żołnierz AK, mąż sanitariuszki AK, dostaje posadę wykładowcy na Politechnice Warszawskiej i oboje żyją sobie z jednej pensji jak pączki w maśle.
W tym czasie gdy w Polsce rządzi Bierut, a właściwie Stalin rządzi Bierutem, posada dla Akowca na uczelni brzmi jak ponury żart, jednak rzecz miała miejsce.
3) Cud trzeci, rodzą się bliźniaki i jako dzieci akowskiego małżeństwa, na początku lat 60, kiedy większość dzieci akowców opłakuje swoich rodziców, albo czeka na ich powrót z więzienia, nasze orły zabawiają się w reżimowej TV.
4) Cud czwarty. Jarosław Kaczyński jako jedyny działacz opozycji, kręgu doradców Lecha Wałęsy nie zostaje internowany.
5) Cud piąty, Jarosław Kaczyński odmawia (tak twierdzi) podpisania lojalki, jako jedyny opozycjonista odmawiający władzy PRL zostaje zwolniony do domu, co więcej nikt go nie nęka, w okresie 1982-1989.
6) Cud szósty, Jarosław Kaczyński jako jedyny opozycjonista ma sfałszowaną teczkę i jako jedyny opozycjonista domagający się powszechnej lustracji, ujawnia swoja teczkę dopiero po naciskach prasy.
7) Cud siódmy to cud zagadka. Jaki jest związek między ofiarowanym Rajmundowi Kaczyńskiemu przez PRL apartamentem na Żoliborzu, pracą w czasach stalinowskich na Politechnice Warszawskiej, karierą filmową bliźniaków i brakiem internowania Jarosława Kaczyńskiego w stanie wojennym?
Kto wie? Czym aż tak bardzo mógł zaimponować władzy ludowej żołnierz AK Rajmund Kaczyński, że władza otoczyła jego samego, jego żonę z AK i dzieci szczególna troską. Opowieściami o wykańczaniu bolszewików?
Kto wie, czym mógł zaimponować oficerowi SB Jarosław Kaczyński, że ten po odmowie podpisania lojalki wypuścił go wolno i nigdy już nie nękał?
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Mój dopisek - czy wiecie, kim był Wilhelm Świątkowski (ur. 1 stycznia 1919 w Grenówce koło Odessy) – pułkownik Armii Czerwonej i Wojska Polskiego, prokurator i sędzia wojskowy z okresu pierwszych lat powojennych, mający zapewne ogromny wpływ na losy Rajmunda - ojca bliźniaków?. Prezesura W. Świątkowskiego w Najwyższym Sądzie Wojskowym przypadła na okres wzmożonych represji wobec wyższych oficerów WP, m.in. w tym czasie prowadzono proces gen. Tatara, płk. Utnika i płk. Nowickiego, tzw. proces generałów, aresztowano także gen. Spychalskiego.
Niezwykle istotnym jest to, iż Rajmund Kaczyński, ojciec bliźniaków był synem Franciszki Kaczyńskiej, z domu Świątkowskiej. Pochodziła ona z niewielkiej wioski w pobliżu Odessy na Ukrainie. Z tej samej wioski pochodził Wilhelm Świątkowski, postać niezwykle ponura.
Choć nie ma na razie bezpośrednich dowodów na pokrewieństwo pomiędzy babką Kaczyńskiego a Wilhelmem Świątkowskim, to jednak fakt, że pochodzili oni z jednej wsi i nosili to samo nazwisko każe domniemywać, że byli ze sobą spokrewnieni. Na pewno trudno było by wykluczyć że się choć znali - w końcu Grenówka to wioska którą nawet trudno znaleźć na mapie.