Witaj umiłowany, trwający przy Panu.
Pełna podziwu klękam, że prostując plecy
odnalazłeś się w dźwiękach i nie spłyciłeś dnia.
Najpierw posłuchaj, drogi - rozbijam skarbonki!
Słyszysz? Tylko w nocy, by serce nie pękło
szeroko otwierane. Zasłaniam dzieciom oczy.
Wtedy umilkł śpiew sto lat, tort na imieninach -
przy tłusto śliskich stołach, już się nie wyginam.
Wiem, chwila, by z pokorą ponownie przyklęknąć;
dojrzeć, że moje małe. Twoje - większe piekło.
Mężczyzna - wielka miłość - opluta, wyśmiana.
Kocham, kiedyś... raz jeden odważyłam wyznać;
rana, krwawiąca ciągle. Bez szans, żeby blizna...
Czy widziałeś w absurdzie boskiego oddechu
ciało, w którym robaki (król much tylko czekał).
Posocznica zatruła krew tego człowieka.
Poddał się nie potrafiąc walczyć i uciekać.
Ściskałam sine ręce, szepcząc - Boże, prędzej.
Pokój temu domowi - Tobie i mnie, Hiobie.
Krzyk (o dziewiątej rano)Mamo, nie chcę umierać!
Czy wiesz, jak zmienia wszystko, kiedy w tobie mieszka -
ostatni krótki oddech, cały czas trwający.
Widzę, że i to czujesz, bo za pierś się chwytasz.
Dobrze, na chwilę zamilknę. Już o nic nie pytam.
Przyjaciele - w pamięci... bardzo zabolało,
gdy opuścili wszyscy. Nie pojmując, odszedł
ostatni zwany bliskim - nie spojrzał. Rozumiem.
Dziś Hiobie już nie umiem. Staję się zbyt twarda.
Przyklękam. Wciąż zdumiona, miłością i męstwem
składam z ufnością prośbę - wesprzyj - w Twoje ręce.
Z nadzieją, że odpiszesz,
póki jeszcze się czołgam, dopóki nie leżę.
Ja, cienka szarpana kreska - wątpię.
Ty - trwasz w wierze.
Listy do Hioba
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
-
- Posty: 131
- Rejestracja: 21 paź 2015, 18:04
Listy do Hioba
Ostatnio zmieniony 18 lut 2016, 17:49 przez Halina S, łącznie zmieniany 2 razy.
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Re: Listy do Hioba
Hioba tu trzeba traktować jak symbol, tak mi się wydaję. Hiob ufał Bogu bezgranicznie i się Go nie zaparł, pokazuję też, że człowiek to marność nad marnościami i wszystko marność, bo każdy przecież umrze. W wierszu mamy peelke, która pisze listy do Hioba i czeka na odpowiedź od niego, ma nadzieje, że do niej napiszę. Pomoże jej w chwilach zwątpienia, słabości.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Listy do Hioba
Zaciekawiła mnie forma i budowa tego wiersza .
Temat mniej .
O istocie tekstu świadczą wybrane mocne i ładnie zapisane fragmenty .
Niestety gubią się w obszerności wiersza .Mam wrażenie ze to najważniejsze o co chodzi w wierszu miesza się z nieistotnymi niepasującymi do reszty zdaniami .
Ogólnie - trochę tu bałaganu .
Gdyby wybrać istotne dla tematu linijki a resztę okroić byłoby dużo lepiej.
W każdym razie z ciekawością a w niektórych momentach z przyjemnością .
Uszanowanie L.G.
Temat mniej .
O istocie tekstu świadczą wybrane mocne i ładnie zapisane fragmenty .
Niestety gubią się w obszerności wiersza .Mam wrażenie ze to najważniejsze o co chodzi w wierszu miesza się z nieistotnymi niepasującymi do reszty zdaniami .
Ogólnie - trochę tu bałaganu .
Gdyby wybrać istotne dla tematu linijki a resztę okroić byłoby dużo lepiej.
W każdym razie z ciekawością a w niektórych momentach z przyjemnością .


Uszanowanie L.G.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Listy do Hioba
Peel chce o swoich tragicznych doświadczeniach porozmawiać z jeszcze bardziej pokaleczonym Hiobem. O próbie wiary, o losie który zarzucił za dużo na ramiona.


-
- Posty: 131
- Rejestracja: 21 paź 2015, 18:04
Re: Listy do Hioba
dziekuję bardzo za komentarze. Wstawiłam z obawami, czy w ogóle powinnam cos takiego publikować???
Postaram się wyeliminować część tekstu. Muszę tylko spokojnie przemyslec. Gdyby Państwo mieli ochotę, chętnie posłucham, co wydaje się Państwu zbędne.
Pozdrawiam serdecznie.
Postaram się wyeliminować część tekstu. Muszę tylko spokojnie przemyslec. Gdyby Państwo mieli ochotę, chętnie posłucham, co wydaje się Państwu zbędne.
Pozdrawiam serdecznie.
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: Listy do Hioba
Gdyby Państwo mieli ochotę, chętnie posłucham, co wydaje się Państwu zbędne.
Nic. Wiersz jest znakomity między innymi poprzez swoją skrajną szczerość i pewien rodzaj intymności, wyrażone w bardzo osobisty sposób. I bolesną autentyczność. Nie dostrzegam żądnych dłużyzn, ani zbędnych fraz. Tu nawet jakiekolwiek przemyślenie nie jest potrzebne, stanowiłoby tylko intelektualną nadbudowę. Napisałaś tak, jak czułaś. I to wystarczy.
-
- Posty: 131
- Rejestracja: 21 paź 2015, 18:04
Re: Listy do Hioba
Dziekuję bardzo Gorgiaszu za poczytanie . Jednak poprawiłam i powyżej wstawiam nową wersję. Wersję, którą czytałeś, daję poniżej w komentarzu. Pozdrawiam:)
Witaj umiłowany, trwający przy Panu.
Pełna podziwu klękam, że w postawie stojącej,
nadal znajdujesz w dźwiękach sens każdego dnia.
Muszę z Tobą pogadać, na pewno zrozumiesz.
Najpierw posłuchaj, drogi - rozbijam skarbonki!
Słyszysz? Tylko w nocy, by serce nie pękło
szeroko otwierane. Moich dzieci oczy.
Wtedy umilkł śpiew sto lat, tort na imieninach -
przy tłusto śliskich stołach już się nie wyginam.
Wiem, chwila, by z pokorą ponownie przyklęknąć;
dojrzeć, że moje małe. Twoje - większe piekło.
Mężczyzna - moja miłość - opluta, wyśmiana.
Kocham, które raz jeden, odważyłam wyznać;
rana, krwawiąca ciągle. Bez szans, żeby blizna...
Nawet i to nic Hiobie. Choć mówili - koniec,
rozdmuchując światełko, myślałam o Tobie.
Czy widziałeś w absurdzie boskiego oddechu
ranę, w której robaki (było przecież lato).
Posocznica zatruła krew tego człowieka.
Poddał się nie potrafiąc walczyć i uciekać.
Ściskałam sine ręce, szepcząc - Boże, prędzej.
Pokój temu domowi - Tobie i mnie, Hiobie.
Krzyk (o dziewiątej rano) Mamo, nie chcę umierać!
Czy wiesz, jak zmienia wszystko, kiedy w tobie mieszka -
ostatni krótki oddech, cały czas trwający.
Widzę, że i to czujesz, bo za pierś się chwytasz.
Dobrze, teraz zamilknę. Już o nic nie pytam.
Przyjaciele - w pamięci... bardzo zabolało,
gdy opuścili wszyscy. Nie pojmując, odszedł
ostatni, zwany bliskim - nie spojrzał. Rozumiem.
Dziś Hiobie już tak nie chcę, nie umiem. Twardniejąc,
zmieniam się w kamień czarny. Jest źle. Coraz gorzej.
Nie chcę lodu na ustach. Oparcia brak- pustka.
Przyklękam. Wciąż zdumiona miłością i męstwem
składam z ufnością prośbę - wesprzyj - w Twoje ręce.
Z nadzieją, że odpiszesz,
póki jeszcze się czołgam, dopóki nie leżę.
Ja - cienka szarpana kreska - czekam,
trwający w wierze.
Witaj umiłowany, trwający przy Panu.
Pełna podziwu klękam, że w postawie stojącej,
nadal znajdujesz w dźwiękach sens każdego dnia.
Muszę z Tobą pogadać, na pewno zrozumiesz.
Najpierw posłuchaj, drogi - rozbijam skarbonki!
Słyszysz? Tylko w nocy, by serce nie pękło
szeroko otwierane. Moich dzieci oczy.
Wtedy umilkł śpiew sto lat, tort na imieninach -
przy tłusto śliskich stołach już się nie wyginam.
Wiem, chwila, by z pokorą ponownie przyklęknąć;
dojrzeć, że moje małe. Twoje - większe piekło.
Mężczyzna - moja miłość - opluta, wyśmiana.
Kocham, które raz jeden, odważyłam wyznać;
rana, krwawiąca ciągle. Bez szans, żeby blizna...
Nawet i to nic Hiobie. Choć mówili - koniec,
rozdmuchując światełko, myślałam o Tobie.
Czy widziałeś w absurdzie boskiego oddechu
ranę, w której robaki (było przecież lato).
Posocznica zatruła krew tego człowieka.
Poddał się nie potrafiąc walczyć i uciekać.
Ściskałam sine ręce, szepcząc - Boże, prędzej.
Pokój temu domowi - Tobie i mnie, Hiobie.
Krzyk (o dziewiątej rano) Mamo, nie chcę umierać!
Czy wiesz, jak zmienia wszystko, kiedy w tobie mieszka -
ostatni krótki oddech, cały czas trwający.
Widzę, że i to czujesz, bo za pierś się chwytasz.
Dobrze, teraz zamilknę. Już o nic nie pytam.
Przyjaciele - w pamięci... bardzo zabolało,
gdy opuścili wszyscy. Nie pojmując, odszedł
ostatni, zwany bliskim - nie spojrzał. Rozumiem.
Dziś Hiobie już tak nie chcę, nie umiem. Twardniejąc,
zmieniam się w kamień czarny. Jest źle. Coraz gorzej.
Nie chcę lodu na ustach. Oparcia brak- pustka.
Przyklękam. Wciąż zdumiona miłością i męstwem
składam z ufnością prośbę - wesprzyj - w Twoje ręce.
Z nadzieją, że odpiszesz,
póki jeszcze się czołgam, dopóki nie leżę.
Ja - cienka szarpana kreska - czekam,
trwający w wierze.