Ojciec
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Ojciec
Gdy umarł ojciec, matka nie zastanawiała się długo i postanowiła załatwić mi drugiego, bo sama, jak twierdziła, nie potrafiła mnie wychować. Nie zauważyła przy okazji, że mam już dwadzieścia pięć lat i że poradzę sobie w życiu nawet bez niej, ale co tam, nie protestowałam, mogło być ciekawie. Może nowy w końcu kupi mi rolki, o które prosiłam starego od siódmego roku życia?
Dwa dni po pogrzebie taty rodzicielka przyprowadziła do domu trzech mężczyzn i kazała, ot tak, wybierać, który ma mnie wychowywać, karmić, pouczać, grozić mi, bić (jeśli trzeba), gratulować i inne już do końca życia - jego lub mojego. Wybór był bardzo trudny. Pierwszego kandydata znałam, uczył w gimnazjum, do którego chodziłam, chyba matematyki, ręki sobie nie dam uciąć. Na pewno jakiś umysł ścisły, z jednej strony mnie to podniecało - z takim nie zginę w życiu - z drugiej obawiałam się ciągłych przepytywań z tabliczki mnożenia lub jeszcze gorszych tabliczek, o których nie miałam pojęcia, bo nigdy nie słuchałam na lekcjach. Drugiego matka wzięła z odległego miasta, nie chciała wyjawić, jakiego konkretnie, powiedziała tylko, że przyjezdny, on sam też milczał - przedstawił się jedynie jako bezrobotny robotnik umysłowy. Mimo to przyglądałam mu się baczniej, ponieważ wyglądem przypominał księcia najcudowniejszego na świecie, księcia, któremu nieobce wizyty na siłowni i dobra garderoba. Jego widok mnie uspokajał, trzeba było jednak przejść do ostatniego mężczyzny, najstarszego z całej trójki; w sumie nie wiem, dlaczego matka nie wzięła go na mojego dziadka, dawno już umarłego. Zapewne pragnęła, by doświadczony życiem starszy pan w garniturze z łatwością nauczył mnie wszystkiego, co sam wiedział, a nawet i więcej. Trzeci kandydat zauroczył mnie głównie kolorowymi skarpetkami w paski, zupełnie niepasującymi do reszty stroju, nie zdawał się jednak niczym przejmować, siedział tylko elegancko i obserwował otoczenie. Czyżby już planował, jakie meble wyrzuci, a jakie przestawi na inne miejsce?
Wybór ciężki. Na pytanie, czy mogę wziąć każdego na ojca, matka krzyknęła, że nie, bo nie wypada. Ojciec musi być jeden i kropka. Dała mi kilka godzin do namysłu, po czym wyszła z potencjalnymi tatusiami na spacer. Chyba chciała sprawdzić, za którym najpierw zatęsknię. Nauczyciel z gimnazjum szybko wydał mi się odległym, dawnym marzeniem, bezrobotny robotnik umysłowy milczał uparcie, starszy pan w skarpetkach zaś coś szeptał niewyraźnie. Nawoływał? Być może. Jemu jednemu na mnie zależało. Z drugiej strony ten matematyk i te mięśnie piękne... Mam ich tak po prostu odrzucić? Pozwolić, by jeden dalej uczył w szkole, a drugi wrócił do odległego miasta? Po trzech godzinach rozmyślania i analizowania wszystkich za i przeciw wiedziałam, co czynić. Zawołałam matkę i mężczyzn - kręcili się przy domu, nie musiałam więc długo czekać na ich przyjście. Na twarzy rodzicielki malowało się lekkie zadowolenie.
- Postanowiłam... - zaczęłam, przerwała mi jednak natychmiast:
- Córuś, ci kochani panowie nie będą nadawać się na ojców. Oni będą mężami.
- Moimi?
- Nie, moimi.
Na stwierdzenie, że nie wypada mieć trzech mężów, stwierdziła, że nie obchodzą ją gadania ludzi.
Dwa dni po pogrzebie taty rodzicielka przyprowadziła do domu trzech mężczyzn i kazała, ot tak, wybierać, który ma mnie wychowywać, karmić, pouczać, grozić mi, bić (jeśli trzeba), gratulować i inne już do końca życia - jego lub mojego. Wybór był bardzo trudny. Pierwszego kandydata znałam, uczył w gimnazjum, do którego chodziłam, chyba matematyki, ręki sobie nie dam uciąć. Na pewno jakiś umysł ścisły, z jednej strony mnie to podniecało - z takim nie zginę w życiu - z drugiej obawiałam się ciągłych przepytywań z tabliczki mnożenia lub jeszcze gorszych tabliczek, o których nie miałam pojęcia, bo nigdy nie słuchałam na lekcjach. Drugiego matka wzięła z odległego miasta, nie chciała wyjawić, jakiego konkretnie, powiedziała tylko, że przyjezdny, on sam też milczał - przedstawił się jedynie jako bezrobotny robotnik umysłowy. Mimo to przyglądałam mu się baczniej, ponieważ wyglądem przypominał księcia najcudowniejszego na świecie, księcia, któremu nieobce wizyty na siłowni i dobra garderoba. Jego widok mnie uspokajał, trzeba było jednak przejść do ostatniego mężczyzny, najstarszego z całej trójki; w sumie nie wiem, dlaczego matka nie wzięła go na mojego dziadka, dawno już umarłego. Zapewne pragnęła, by doświadczony życiem starszy pan w garniturze z łatwością nauczył mnie wszystkiego, co sam wiedział, a nawet i więcej. Trzeci kandydat zauroczył mnie głównie kolorowymi skarpetkami w paski, zupełnie niepasującymi do reszty stroju, nie zdawał się jednak niczym przejmować, siedział tylko elegancko i obserwował otoczenie. Czyżby już planował, jakie meble wyrzuci, a jakie przestawi na inne miejsce?
Wybór ciężki. Na pytanie, czy mogę wziąć każdego na ojca, matka krzyknęła, że nie, bo nie wypada. Ojciec musi być jeden i kropka. Dała mi kilka godzin do namysłu, po czym wyszła z potencjalnymi tatusiami na spacer. Chyba chciała sprawdzić, za którym najpierw zatęsknię. Nauczyciel z gimnazjum szybko wydał mi się odległym, dawnym marzeniem, bezrobotny robotnik umysłowy milczał uparcie, starszy pan w skarpetkach zaś coś szeptał niewyraźnie. Nawoływał? Być może. Jemu jednemu na mnie zależało. Z drugiej strony ten matematyk i te mięśnie piękne... Mam ich tak po prostu odrzucić? Pozwolić, by jeden dalej uczył w szkole, a drugi wrócił do odległego miasta? Po trzech godzinach rozmyślania i analizowania wszystkich za i przeciw wiedziałam, co czynić. Zawołałam matkę i mężczyzn - kręcili się przy domu, nie musiałam więc długo czekać na ich przyjście. Na twarzy rodzicielki malowało się lekkie zadowolenie.
- Postanowiłam... - zaczęłam, przerwała mi jednak natychmiast:
- Córuś, ci kochani panowie nie będą nadawać się na ojców. Oni będą mężami.
- Moimi?
- Nie, moimi.
Na stwierdzenie, że nie wypada mieć trzech mężów, stwierdziła, że nie obchodzą ją gadania ludzi.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Ojciec
A gdzie złota rybka?:) żartuję:) fajna satyra:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- nie
- Posty: 1366
- Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Ojciec
Świetnie poprowadzone i zabawne opowiadanko. 

Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Ojciec
Jeszcze się tworzy. :P Ten tekst napisałam już wcześniej, ale jakoś o nim zapomniałam, a dziś przypomniałam, podczas przeglądania folderu z tekstami. Mam w ogóle z 10 zaczętych utworów, wypadałoby je dokończyć.
Dzięki.
nie - o, dzięki, miło mi.
Dzięki.

nie - o, dzięki, miło mi.

- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Ojciec
Z tymi zakończeniami i ja mam problem:) Znasz kogoś, kto mógłby zrobić to za mnie?:) Powyższy tekst na szczęście ma zakończenie z potrójnym "żyli długo i szczęśliwie"":) A dlaczego matka powiedziała do córki, że może wybrać jednego tatusia, a po spacerze zmieniła zdanie?
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
Re: Ojciec
Patko, świetny tekst. Zaskoczyłaś mnie totalnie swoim poczuciem humoru...
Pozdrawiam.elka.

Pozdrawiam.elka.

Re: Ojciec
No, drugi twój tekst, bo pierwszym był "obraz", który wpadł mi w oko.
Płodź dziewczyno, nim twe weny przeminą.
Płodź dziewczyno, nim twe weny przeminą.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Ojciec
Dziękuję wszystkim za komentarze. Cieszy duży odzew. 


Nie domyślasz się?Alicja Jonasz pisze: A dlaczego matka powiedziała do córki, że może wybrać jednego tatusia, a po spacerze zmieniła zdanie?

- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Ojciec
Nie rozumiem tej składni: i inne. Podobnie jak w skrócie i.in. lub i tym podobne (itp) powinno być osadzone w zdaniu.Patka pisze: który ma mnie wychowywać, karmić, pouczać, grozić mi, bić (jeśli trzeba), gratulować i inne już do końca życia - jego lub mojego.
Może coś w tym stylu: ...który ma gratulować i czynić wszelkie inne posługi już do końca życia...
Jak można zatęsknić po zaledwie kilku minutowej znajomości i niewiele dłuższej przerwie w obcowaniu, na czas spaceru. To nieprawdopodobne. Może jednak spacer miałby trwać kilka godzin? Tyle, ile czas dany do namysłu.Patka pisze:Chyba chciała sprawdzić, za którym najpierw zatęsknię.
Status ojczyma uzyskuje się przez zamążpójście matki. Sądzę, że wielomęstwo musi skutkować także multiplikacją relacji ojczymostwa. W sensie genealogicznym (rozszerzonym) czy nauki o rodzinie w wyniku decyzji matki nie powstaje żadna sprzeczność pomiędzy interesami matki i córki. I tak nie byłoby żadnej innej metody na ustanowienie relacji ojcostwa w wieku 25 lat, żaden sąd by tego nie orzekł. Inne, niż zamążpójście matki. Pytanie, czy wcześniej matka planowała ustanowienie samego ojcostwa dla córki bez wychodzenia za faceta za mąż.Patka pisze:Córuś, ci kochani panowie nie będą nadawać się na ojców. Oni będą mężami.
A nagła zmiana decyzji? Sam spacer, nawet długi, nie zaskutkowałby w ten sposób. Nie jest to najwygodniejszy sposób na sprawdzanie kandydata w akcji i jego potencjalnej skuteczności w małżeństwie, chciałem powiedzieć. Z trzema kandydatami jednocześnie. A może jednak jest.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Ojciec
Dzięki, Leszku. Pierwszego zdania nie zmienię, to taka "moja" składnia - pewnie by się znalazło więcej podobnych chochlików. W trzecim masz rację, że jak mąż matki, to automatycznie ojciec córki, ale nie o to tu najbardziej chodzi. A że nie lubię tłumaczyć swoich tekstów, kończę swój komentarz, licząc, że sam zrozumiesz. Albo ci inni wytłumaczą, heh. 
