To był naprawdę dobry muzyk,
na fortepianie grał bez nut,
miał biegłe palce i coś w sobie,
po latach stwierdzam, jak on mógł!
Udawał chyba, że mnie kocha,
czasem przynosił kilka róż,
twierdził,że jestem wyjątkowa,
a ja wierzyłam w ten stek bzdur.
Nigdy nie byłam jego pewna,
co robi i z kim spędza czas.
Wpadał na chwilkę,”jesteś zdrowa”?
I smutno było mi nie raz.
W końcu odkryłam, ma dziewczynę,
żywiła go i coś tam też.
Dałam gościowi „zwrotny bilet”
i odesłałam, wąchaj pieprz!
Kiedyś spotkałam go po latach,
dalej na fortepianie grał
i powróciły tamte lata,
a w sercu został jednak żal.
Ech, muzyka...
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- Malwina
- Posty: 1082
- Rejestracja: 31 paź 2011, 23:04
- Lokalizacja: gród solny
- Kontakt:
Ech, muzyka...
Nie można życia brać zbyt serio,
to grozi nudą i histerią.
Przymrużam zwykle jedno oko
i jest od razu względny spokój. /moje/
to grozi nudą i histerią.
Przymrużam zwykle jedno oko
i jest od razu względny spokój. /moje/
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Ech, muzyka...
Mam słabość do Malwinowej tkliwości dlatego z przyjemnością .
Ukłony L.G.
Ukłony L.G.
Re: Ech, muzyka...
Dla mnie bardzo - płynie pieknym rytmem. Bezpretensjonalnie poprowadzona treść. Tradycyjny z rymem a świeży, aż się chce czytać raz jeszcze, prawie śpiewać. No i lekkość pióra - zachwycająca. 
