Nowy Jork I
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
Nowy Jork I
Nie jest to rzecz do skończenia
i nie wiem czy potrafię,
czego nie doświadczyłam.
Obrazy w kapsułach dotarły z krańca kosmosu.
This shitty piece of Manhattan z końca lat dwudziestych.
Widziałam jak opowiadasz chroniąc się za starością.
Coraz bardziej łagodny z każdym gestem czasu. Coraz bardziej
ponad. Pięknie perspektywiczny, jakbyś już szybował
niczym dachy miasta.
Zaułek, gdzie z suteryn rosną pelargonie. Mama Golden Bee
śmiała się urwiście – potok samogłosek; pozostał ci w oczach
błysk tamtej kaskady.
Muszę przysiąść na ławce. Przysiadanie pamięci to więcej niż lokata
w New York Stock. Jesienią w Central Parku wilgoć rozpuszcza ślady
i jedyne wchłanianie prowadzi przez policzek wspólny z liściem klonu.
Nadstawiam twarz.
* * *
Chwytają mnie w pułapkę krzywańce drapaczy obok lodowiska.
Tak się do siebie dobierają domy, kładą głowy na piersiach
wzajemnie,
a ja,
ja nie mogę zapomnieć popcornu prosto z garści.
Chciałabym pochłonąć, jak mówią, ten Stan Ducha wielkimi porcjami,
gwałtownym spożywaniem. Tego pragnę gorąco w wąwozach Manhattanu,
na srebrnej brooklińskiej broszy - w każdym miejscu,
które jest rozrachunkiem przestrzeni, sposobem na psychoskopię.
Daleko od rzeźni Wall Street.
i nie wiem czy potrafię,
czego nie doświadczyłam.
Obrazy w kapsułach dotarły z krańca kosmosu.
This shitty piece of Manhattan z końca lat dwudziestych.
Widziałam jak opowiadasz chroniąc się za starością.
Coraz bardziej łagodny z każdym gestem czasu. Coraz bardziej
ponad. Pięknie perspektywiczny, jakbyś już szybował
niczym dachy miasta.
Zaułek, gdzie z suteryn rosną pelargonie. Mama Golden Bee
śmiała się urwiście – potok samogłosek; pozostał ci w oczach
błysk tamtej kaskady.
Muszę przysiąść na ławce. Przysiadanie pamięci to więcej niż lokata
w New York Stock. Jesienią w Central Parku wilgoć rozpuszcza ślady
i jedyne wchłanianie prowadzi przez policzek wspólny z liściem klonu.
Nadstawiam twarz.
* * *
Chwytają mnie w pułapkę krzywańce drapaczy obok lodowiska.
Tak się do siebie dobierają domy, kładą głowy na piersiach
wzajemnie,
a ja,
ja nie mogę zapomnieć popcornu prosto z garści.
Chciałabym pochłonąć, jak mówią, ten Stan Ducha wielkimi porcjami,
gwałtownym spożywaniem. Tego pragnę gorąco w wąwozach Manhattanu,
na srebrnej brooklińskiej broszy - w każdym miejscu,
które jest rozrachunkiem przestrzeni, sposobem na psychoskopię.
Daleko od rzeźni Wall Street.
Ostatnio zmieniony 29 kwie 2012, 17:24 przez ble, łącznie zmieniany 3 razy.
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Nowy Jork I
Piękna opowieść o mieście, częściowo realnym, a częściowo wydobytym
z kapsuły czasu, rozlanym z termosu z kosmiczną esencją,
daleko od rzeźni Wall Street, chociaż w rzeczywistóści są tuż za rogiem.
Pozdrowienia
z kapsuły czasu, rozlanym z termosu z kosmiczną esencją,
daleko od rzeźni Wall Street, chociaż w rzeczywistóści są tuż za rogiem.
i jedyne imo można sobie darowaćble pisze:Jesienią w Central Parku wilgoć rozpuszcza ślady
i jedyne wchłanianie prowadzi przez policzek wspólny z liściem klonu.
a to mi się wydaje bardzo znacząceble pisze:Nie jest to rzecz do skończenia
i nie wiem czy potrafię,
czego nie doświadczyłam.
Pozdrowienia

-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
Re: Nowy Jork I
Al, faktycznie myślałam parę razy o 'jedyne' - usunę.
Dziękuję, Al
Znaczące, bo myślę, że napiszę kilka wierszy o Nowym Jorku, a potem stwierdzę, że jestem wciąż daleko od tego miejsca.al z krainy os pisze:a to mi się wydaje bardzo znacząceble pisze:Nie jest to rzecz do skończenia
i nie wiem czy potrafię,
czego nie doświadczyłam.
Dziękuję, Al

-
- Posty: 924
- Rejestracja: 03 mar 2012, 17:35
Re: Nowy Jork I
trzymam więc kciuki ble
poza tym z daleka perspektywa lepsza
no i nie było by dopełniaczowo
ale się nie upieram, po prostu głośno myślę
wiersz do tego skłania, a ja się jego podszeptom poddaję z przyjemnością
poza tym z daleka perspektywa lepsza

tu tylko mam wątpliwość, bo gest sam w sobie jest manifestacją czasuble pisze:Coraz bardziej łagodny z każdym gestem czasu.
no i nie było by dopełniaczowo
ale się nie upieram, po prostu głośno myślę
wiersz do tego skłania, a ja się jego podszeptom poddaję z przyjemnością

od rzeczowej krytyki lepsze są tylko pochlebstwa
(moi)
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
Re: Nowy Jork I
Piotruś, wiem, że dopełniacz, sama się temu przyglądam. Wiersz napisany wczoraj, więc jeszcze może się coś zmienić. Ten gest czasu ma oznaczać gest w sensie dawania szczodrą miarą. Bo często się nam wydaje, że czas zabiera, a ja myślę, że na równi daje - bardzo pożyteczne zmęczenie, dystans, łagodnienie, bogactwo tego, co było.
Dzięki za zaglądkę; dawno Cię nie było
Dzięki za zaglądkę; dawno Cię nie było

-
- Posty: 924
- Rejestracja: 03 mar 2012, 17:35
Re: Nowy Jork I
bywam, ale nie zawsze się odzywam
a w kwestii czasu to czas zrobi swoje
podzieliłem się po prostu pierwszym wrażeniem, spontanicznie

a w kwestii czasu to czas zrobi swoje

podzieliłem się po prostu pierwszym wrażeniem, spontanicznie

od rzeczowej krytyki lepsze są tylko pochlebstwa
(moi)
-
- Posty: 1545
- Rejestracja: 16 gru 2011, 9:54
Re: Nowy Jork I
Staram się patrzeć z boku na Twój wiersz,lecz powracają obrazy tego miasta w którym byłam dwukrotnie przez dłuższy czas,znam wspomniane przez Ciebie miejsca i nie udaje mi się nie porównywać miasta realnego z Twoimi obrazami.
Tak odbieram Twój wiersz... NY jako miasto realne i miasto marzeń...
Lektura dla mnie ciekawa, w Twoim wykonaniu szczególnie

Tak odbieram Twój wiersz... NY jako miasto realne i miasto marzeń...
Lektura dla mnie ciekawa, w Twoim wykonaniu szczególnie


z wierszykiem bywa różnie
szczególnie gdy trafia w próżnię
fragm.tekstu Kabaretu Starszych Panów
szczególnie gdy trafia w próżnię
fragm.tekstu Kabaretu Starszych Panów
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: Nowy Jork I
Lubię takie opowieści poetyckie o miastach, można prawie się przejść ich ulicami poczuć całkiem realnie ich dotyk
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
Re: Nowy Jork I
To już cośpietrek pisze:bywam, ale nie zawsze się odzywam

O to mi chodziło - jak czyta ten wiersz ktoś, kto zna Nowy Jork. Jednak nie do końca rozumiem. Jak wiersz ma się do nowojorskiej codzienności? Jak pięść do nosa?atoja pisze:Staram się patrzeć z boku na Twój wiersz,lecz powracają obrazy tego miasta w którym byłam dwukrotnie przez dłuższy czas,znam wspomniane przez Ciebie miejsca i nie udaje mi się nie porównywać miasta realnego z Twoimi obrazami.
Tak odbieram Twój wiersz... NY jako miasto realne i miasto marzeń...
Pozdrawiam, atoj, ahoj

Myślę, że odczucie bywania w mieście pod wpływem wiersza nie opiera się przede wszystkim na opisie miejsc, lecz na tym, co się tam czuje. W ten sposób łącząc się z odczuwaniem autora w jakiś sposób jesteś nie tyle na tej ulicy, co w towarzyszącej jej sytuacji.Marcin Sztelak pisze:Lubię takie opowieści poetyckie o miastach, można prawie się przejść ich ulicami poczuć całkiem realnie ich dotyk
No, to idziemy dalej, na Times Square

- P.A.R.
- Posty: 2093
- Rejestracja: 06 lis 2011, 10:02
Re: Nowy Jork I
czyżbyś budziła się ze statułą
farciara
niewiele brakowało
głupi sentymentalizm, obowiązek
im więcej patrzysz, tym większą mnogość psów trzeba wytrenować
idę
gubiąc się w detalach
ale nie w pociągu do celu
na fabrycznym też był ślepy tor
farciara
niewiele brakowało
głupi sentymentalizm, obowiązek
im więcej patrzysz, tym większą mnogość psów trzeba wytrenować
idę
gubiąc się w detalach
ale nie w pociągu do celu
na fabrycznym też był ślepy tor