anastazja pisze:
bliskich i dalszych
wyrżnięte ostrymi cięciami
wołania o pomoc
twoja skóra
ooo, masz rację,
Anastazjo - smutne, bardzo smutne...
Sede Vacante pisze:
Hmm, tajemniczy. Może kombinuje zbyt "łopatologicznie", ale widzę dorosłą osobę po bardzo trudnym, patologicznym dzieciństwie, które pozostawiło "pamiątki" na ciele. Dużo żalu i powracania myślami do dzieciństwa, jakby osoba nie mogła uwolnić się od traumy.
I te "wołania o pomoc" - jakby autor naprawdę nie mógł pogodzić się z tym, co go złego spotkało, a co za tym idzie żył tylko przeszłością, chciał opowiedzieć, wykrzyczeć swój ból, nie mogąc skupić się na teraźniejszości.
Powiedzmy, że znam takie historie, nie zagłębiając się w szczegóły. Jeśli dobrze interpretuję - naprawdę trafnie opisane emocje osoby skrzywdzonej, gdy to co było wywarło zbyt mocne piętno, by zapomnieć, pogodzić się, wybaczyć.
Takie znaki zostają na całe życie, choćby nie wiem co potem miało się stać.
Za prawdę - ukłony.
.
Nie zupełnie - jak już pisałam "oczko wyżej" - dawno temu, jako młoda osoba byłam wolontariuszką w ośrodku udzielającym pomocy dzieciom z rodzin z tak zwanego ówcześnie "marginesu społecznego". Napatrzyłam się tam na różności, w tym także na strasznie "pokancerowane" skóry tej dziatwy. I te obrazy co jakiś czas wracają, mimo upływu czasu...
Tak, te dzieci - to teraz osoby dorosłe, a nawet - mocno dorosłe. Zakładam, że sporo znich nie zapomniało traumy z dzieciństwa, bo część tych traumatycznych przeżyć ma "zakarbowane" właśnie na skórze, a wszystkie - wypalone w mózgu, w pamięci. Co zaś do "wołań o pomoc" - cóż, niektórzy dokonywali samookaleczeń, żeby nie popełnić samobójstwa...
Zaś co do emocji osoby skrzywdzonej, która nie może ani zapomnieć, ani wybaczyć - cóż, spróbowałam sobie wyobraźić te emocje, i swoim wyobrażeniem "nasycić" tekst... I - sądząc z i nterpretacji - nawet się spisałam...
Withkacy pisze:
Poza tym Ewo, bardzo mocna puenta
aaa, bo i taka miała być,
Whit, więc się cieszę, że nie zepsułam zamysłu...
SamoZuo pisze:
Peel jawi się jako osoba pozbwiona dialogu z innymi, "zastepczo" prowadzi więc ze sobą monolog, kartką jet jej skóra. Monnologi są zawsze bardziej burzliwe od dialogów
ooo,
Zuosiu, a toś mnie zaskoczyła Swoją interpretacją! Nie przypuszczałam, że tak też można odczytać moją refleksję nad "pokancerowanymi" dziećmi, które teraz są dorosłymi i chyba jeszcze bardziej "poznaczonymi" - również na skórze, że o "duszach" nie wspomnę - ludźmi...
Moi Kochani
bardzo mnie ucieszyła to rozmaitość interpretacji mojego wierszyka. W zamyśle miałam tylko swoją chwilową, kolejną refleksję nad tym, jak to nieraz skóra człowieka utrwala jego przejścia, to, co go w życiu spotyka. Od dzieciństwa, dzień po dniu...A Wy nadaliście tym kilku słowom - głęboką treść, która może była gdzieś zapisana "między wersami", bo wszak nigdy nie podchodziłam do ludzkich tragednii obojetnie ani nieczule, i nieraz - krótko i "z doskoku" pracując w tym środowisku - próbowałam je poznać, zrozumieć motywy, zachowania, jakoś to wszystko ogarnąć...
Pięknie
Wam dziękuję za te wszystkie mądre, dobre, serdeczne słowa...
Całe mnóstwo uśmiechów posyłam do
Was...
Ewa