Poprawiłam ogonki, ponieważ "laska miłości" przyprawiała mnie za każdym razem o niepohamowaną wesołość, zupełnie nieprzystającą do treści... Te skojarzenia...
O samym wierszu...
Podoba mi się treść.
Jeżeli chodzi o zapis, już mniej.
Twoja twórczość jest bardzo emocjonalna i bezpośrednia. To jej wielki walor - świadczy o dużej wrażliwości, empatii, znajomości człowieczej psychiki, umiejętności pochylenia się nad wszystkim, co ludzkie. Przemyślenia masz ciekawe, czym potrafisz ująć czytelnika. Sam warsztat poetycki jeszcze jednak można szlifować. Atoja zaproponowała dużo lepszą wersję. Jeżeli nie masz nic przeciwko temu - pozwolę sobie na kilka sugestii.
Po pierwsze - oszczędność. Tendencją większości Autorów jest kwiecistość stylu, która nie wychodzi wierszom na dobre. W mojej ocenie wręcz przeciwnie - nadmiar ekspresyjnych określeń, powtórzenia - osłabiają wymowę przekazu. Im mniej słów, tym lepiej. Ważne, aby uderzyć precyzją, a nie zalać werbalnym potokiem.
Po drugie - ważnym środkiem wyrazu w poezji jest wersyfikacja; podział na strofy, odstępy między wersami, podział frazy na części (za pomocą enterów). To nie powinno być dziełem przypadku. Wersyfikacja ma duże znaczenie, jeśli chodzi o melodię wiersza. Poza tym - zwłaszcza przy braku interpunkcji - to podstawowy środek delimitacyjny. Gdy nie mamy kropek, przecinków, średników - to właśnie podział na wersy, strofy - organizuje tekst, narzuca określony sposób tworzenia znaczeń.
Po trzecie - oryginalność obrazowania. Prostota to bardzo dobra rzecz, jednakże nie wszystko musi być wyłożone w tekście poetyckim "kawa na ławę". Moim zdaniem wiersz powinien zawierać jakąś tajemnicę. Nie chodzi tutaj o tworzenie niezrozumiałych szarad, zagadek, warto jednak nie objaśniać wszystkiego czytelnikowi. Osobiście jestem raczej zwolenniczką poezji, która operuje przemilczeniami, niedopowiedzeniami. Wiele można powiedzieć odpowiednio skonstruowaną metaforą, która odbiorcę naprowadzi na refleksję, na to, co "Autor miał na myśli". Niekoniecznie poeta musi sam siebie interpretować we własnym wierszu.
Ania ayalen pisze:klęka u progu wieczności
zmęczone dłonie znaczone drogami życia
Ania ayalen pisze:na progu życia
Ania ayalen pisze:nie mierzy wieczności chwilami
Powtórzenia. Jest to taki środek wyrazu, który powinien być stosowany ze szczególnym wyczuciem. Sprawdza się w anaforze, w klamrach... W wypunktowanych przeze mnie przykładach warto jednak poszukać zamienników.
"klęka u progu nieskończoności" ---> chociażby tak. Wieczność jest nieskończonością (w czasie), więc nie ma przesunięcia semantycznego, które okaleczyłoby pierwotny zamysł.
"zmęczone dłonie znaczone drogami życia" - wybacz, banał. To znaczy - oklepana, wtórna metafora, moim zdaniem można próbować opisać to jakoś inaczej.
"dłonie pocięte tyloma ścieżkami" - przyszło mi do głowy (jedynie jako pewien projekt). Jest wizja zniszczenia, bólu, ścieżki zachowane, nie ma "życia" - ono powinno zostać "wyinterpretowane" z obrazu przez czytelnika, a nie wciśnięte mu wprost.
Ania ayalen pisze:skrupulatnie snują monotonne prośby o cokolwiek
o jeden powód by się obudzić
To bym usunęła. Podobne zwroty są jak rozlewisko - a myśl powinna płynąć wartko, prosto, czysto do celu.
Ania ayalen pisze:dłońmi osłania radość
Znowu "dłonie".
"radość" - a gdyby tak ubrać ją w jakiś rekwizyt? Na przykład:
"palce przesłaniają uśmiech" ---> coś w ten deseń.
W wierszu spodobały mi się dwa fragmenty:
Ania ayalen pisze:stara kobieta starannie okrywa głowę pokorą
oraz
Ania ayalen pisze:nie mierzy wieczności chwilami
Pozdrawiam,
Glo.