Sokratex pisze:Ciekawe, czy za kilkadziesiąt lat ktoś będzie jeszcze wiedział o co chodzi?
Czytając Barańczaka, Krynickiego, paru innych jeszcze - postawmy sobie to samo pytanie.
Na ile poezja powinna być zaangażowana w bieżący kontekst, na ile powinna być głosem epoki (brzmi to pompatycznie, wiem, ale to takie dość popularne określenie), na ile świadectwem o wycinku rzeczywistości, w którym dane było żyć autorowi? Moim zdaniem - wyrasta z tego, za co płacimy każą minutą życia. Przemawia w imieniu, zajmuje stanowisko w sprawie, tam, gdzie milczeć się nie powinno. Oczywiście można konkret zastąpić alegorią, można wybierać bezpieczne tematy... Jednakże... poezja to tożsamość, nie uważasz? Czy świadomie należy z tej tożsamości rezygnować?
Jarku, ta cała dysputa mogłaby mnie ubawić, natomiast upajanie się zapowiedzią fizycznej eliminacji adwersarzy politycznych jest już raczej przerażające.
A mi się w mojej naiwności wydawało, że, generalnie, ludzie pióra, niezależnie od ich osobistych przekonań politycznych, nie zniżają się w swojej argumentacji do poziomu gadzinówek...
Zresztą w moim wierszu i w moim komentarzu nic nie było o władzy. Każda ma coś za uszami.
Mało tego, była też krytyka arogancji jednego z panów K. (aluzja do słynnego "Spieprzaj dziadu!") Pisałam o lansowaniu określonego światopoglądu, który uniemożliwia uczciwą refleksję i rzetelną debatę nad pewnymi zagadnieniami (tradycja, pamięć, tożsamość, honor, patriotyzm, itp.) O zasadzie "dziel - ogłupiaj - i rządź"!
Jak widać na załączonym obrazku - pełen sukces!
Leszku, dziękuję za komplement pod adresem wiersza. Każdy Autor ma sporą satysfakcję, gdy jego utwór wywoła szeroką debatę, nie przejdzie bez echa, wstrząśnie opiniami - aczkolwiek to tornado raczej mnie zaskoczyło.