Zdobycie Bastylii
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Zdobycie Bastylii
Ciepło w późnym kolorze
starałem się wetrzeć jak najgłębiej
przez porowatą materię
spokój
rano, równolegle wieczorem, przed obiadem
o jedenastej, przelotem
jej drgnienie
wyzwoliło Bastylię, jednocześnie
tłumiąc błękity.
Wielu z nich to dranie, zimni i okrutni
znikają wietrząc niespodziewaną wolność
później uderzą znienacka w ciemnym
zaułku, bramie; odgryzą łapczywie
kęs szczęścia.
Z tych samych przyczyn
trzymam tak długo w ręce
rękę, jeszcze nieposkładaną.
starałem się wetrzeć jak najgłębiej
przez porowatą materię
spokój
rano, równolegle wieczorem, przed obiadem
o jedenastej, przelotem
jej drgnienie
wyzwoliło Bastylię, jednocześnie
tłumiąc błękity.
Wielu z nich to dranie, zimni i okrutni
znikają wietrząc niespodziewaną wolność
później uderzą znienacka w ciemnym
zaułku, bramie; odgryzą łapczywie
kęs szczęścia.
Z tych samych przyczyn
trzymam tak długo w ręce
rękę, jeszcze nieposkładaną.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Zdobycie Bastylii
Ciekawy wiersz. Nawiązanie do Wielkiej Rewolucji Francuskiej (zawsze fascynowała mnie jako wydarzenie historyczne), a przy okazji fraza:
Zdobycie Bastylii - akt symboliczny - gdyż w rzeczywistości uwolniono znikomą liczbę skazańców - pokazuje coś innego - konsekwencje zachwiania pewnego porządku, które to zachwianie jest bezpośrednim pokłosiem działań rewolucyjnych. Rewolucja prowadzi więc do przejściowej anarchii, zanim nie ukonstytuuje się nowy porządek. Na ogół jednak ten "nowy porządek", jeżeli ma być trwały - niewiele się różni od starego. Takie przynajmniej moje zdanie, ponieważ rewolucja zawsze bazuje na radykalnych nastrojach społecznych, a władza długo nie utrzyma się w rękach ekstremistów. No chyba, że uda się zaprowadzić dyktaturę, ale te upadają. W każdym razie Ty chyba skupiłeś się na tej porewolucyjnej anarchii, jakbyś chciał zapytać: no dobrze, dokonano przewrotu, zniszczono symbole ucisku - i co dalej? Dalej mamy rozprzężenie, ciemność...
Peel chyba to przewiduje z góry, o czym świadczy pierwsza część wiersza, w której dominuje swoisty "głos mędrca", nawołującego do rozsądku, zachowania spokoju. Przestrzega przed działaniami destrukcyjnymi, bo wie, że uwolnią one siły zła.
Warto jednak zadać sobie pytanie o przyczynę rewolucji czy też buntów społecznych w ogóle. Przecież one nie biorą się znikąd. Najczęściej to rezultat konkretnej sytuacji, w jakiej znalazła się dana społeczność (naród). Z jednej strony - wielka frustracja, wywołana najczęściej biedą, strachem o jutro, poczuciem niepewności i bezradności, arogancją oraz niesprawiedliwością ze strony rządzących. Z drugiej strony - zwykle władza jawi się jako skorumpowana, niekompetentna, pławiąca się w dobrobycie kosztem "pospólstwa". Gdyby było inaczej, ludzie by przecież nie mieli ciągot do "ruszania" na barykady. To jest podłoże do tego, aby znalazła się grupa fanatyków-populistów, z jakąkolwiek "roboczą" ideą, w imię której wezwą "lud" do walki. I to wystarczy.
Tak, moim zdaniem, w Niemczech doszedł do władzy Hitler. Społeczeństwo, zgnębione kryzysem gospodarczym, upokorzone po I wojnie światowej, obciążone kontrybucjami - łatwo dało się przekonać do nazistowskiej ideologii. Tym bardziej, że za tym szły przede wszystkim ogromne dobrodziejstwa socjalne, a także rehabilitacja niemieckiej tożsamości narodowej, która potem przybrała formę przekonywania Niemców o ich wyższości i uczyniła z nich (w ich mniemaniu, oczywiście) nietzscheańskich nadludzi, rasę panów.
Pozornie odbiegłam od tematu, ale w tym momencie jednak - chciałam podzielić się spostrzeżeniem, że w pewnych sytuacjach, w pewnych historycznych okolicznościach, głos mędrca, to "wcieranie ciepła", głoszenie pozytywnych idei, łagodzenie, zdroworozsądkowe napominanie i nawoływanie do spokoju jest - po pierwsze nieskuteczne, po drugie niewystarczające, po trzecie - nieadekwatne do wagi problemu i do skali społecznych napięć.
To za mało, gdy mamy do czynienia z ogromnym niezadowoleniem, z silną opresją, z jawnymi przejawami niesprawiedliwości, z "fermentem"...
Ale co w związku z tym? Czy w takim kontekście rewolta jest nieunikniona? Czy można jakoś jej zapobiec? Kto mógłby to zrobić i jak?
Bo peel, trzymający w swojej ręce "rękę jeszcze nieposkładaną", pomimo ogromnej wrażliwości i empatii, jest tak naprawdę bezradny. Można czynić małe dobro w najbliższym otoczeniu, wyrażać empatię, współczucie - ale to niewiele. Bardzo niewiele. Oczywiście w makroskali, jeśli weźmiemy pod uwagę potężne mechanizmy, już uruchomione.
Bo sama postawa zasługuje na uznanie.
Lecz nie jest to jeszcze odpowiedź na pytanie postawione w wierszu.
Pozdrawiam,

Glo.
przywołuje na myśl porzekadło o tym, jak to "rewolucja zżera swe dzieci"... Wszelkiego rodzaju bunty wiążą się z ogromnymi społecznymi kosztami. Nieraz wówczas do głosu dochodzą "dranie", władza trafia w ręce kanalii. Chyba dlatego, że ludzie bez skrupułów moralnych i bez zahamowań po prostu bezwzględnie po tę władzę sięgają, niezależnie od ceny, jaką za to się płaci. Jak nieraz się mawia "po trupach". Dosłownie.Alek Osiński pisze:odgryzą łapczywie
kęs szczęścia.
Zdobycie Bastylii - akt symboliczny - gdyż w rzeczywistości uwolniono znikomą liczbę skazańców - pokazuje coś innego - konsekwencje zachwiania pewnego porządku, które to zachwianie jest bezpośrednim pokłosiem działań rewolucyjnych. Rewolucja prowadzi więc do przejściowej anarchii, zanim nie ukonstytuuje się nowy porządek. Na ogół jednak ten "nowy porządek", jeżeli ma być trwały - niewiele się różni od starego. Takie przynajmniej moje zdanie, ponieważ rewolucja zawsze bazuje na radykalnych nastrojach społecznych, a władza długo nie utrzyma się w rękach ekstremistów. No chyba, że uda się zaprowadzić dyktaturę, ale te upadają. W każdym razie Ty chyba skupiłeś się na tej porewolucyjnej anarchii, jakbyś chciał zapytać: no dobrze, dokonano przewrotu, zniszczono symbole ucisku - i co dalej? Dalej mamy rozprzężenie, ciemność...
Peel chyba to przewiduje z góry, o czym świadczy pierwsza część wiersza, w której dominuje swoisty "głos mędrca", nawołującego do rozsądku, zachowania spokoju. Przestrzega przed działaniami destrukcyjnymi, bo wie, że uwolnią one siły zła.
Warto jednak zadać sobie pytanie o przyczynę rewolucji czy też buntów społecznych w ogóle. Przecież one nie biorą się znikąd. Najczęściej to rezultat konkretnej sytuacji, w jakiej znalazła się dana społeczność (naród). Z jednej strony - wielka frustracja, wywołana najczęściej biedą, strachem o jutro, poczuciem niepewności i bezradności, arogancją oraz niesprawiedliwością ze strony rządzących. Z drugiej strony - zwykle władza jawi się jako skorumpowana, niekompetentna, pławiąca się w dobrobycie kosztem "pospólstwa". Gdyby było inaczej, ludzie by przecież nie mieli ciągot do "ruszania" na barykady. To jest podłoże do tego, aby znalazła się grupa fanatyków-populistów, z jakąkolwiek "roboczą" ideą, w imię której wezwą "lud" do walki. I to wystarczy.
Tak, moim zdaniem, w Niemczech doszedł do władzy Hitler. Społeczeństwo, zgnębione kryzysem gospodarczym, upokorzone po I wojnie światowej, obciążone kontrybucjami - łatwo dało się przekonać do nazistowskiej ideologii. Tym bardziej, że za tym szły przede wszystkim ogromne dobrodziejstwa socjalne, a także rehabilitacja niemieckiej tożsamości narodowej, która potem przybrała formę przekonywania Niemców o ich wyższości i uczyniła z nich (w ich mniemaniu, oczywiście) nietzscheańskich nadludzi, rasę panów.
Pozornie odbiegłam od tematu, ale w tym momencie jednak - chciałam podzielić się spostrzeżeniem, że w pewnych sytuacjach, w pewnych historycznych okolicznościach, głos mędrca, to "wcieranie ciepła", głoszenie pozytywnych idei, łagodzenie, zdroworozsądkowe napominanie i nawoływanie do spokoju jest - po pierwsze nieskuteczne, po drugie niewystarczające, po trzecie - nieadekwatne do wagi problemu i do skali społecznych napięć.
To za mało, gdy mamy do czynienia z ogromnym niezadowoleniem, z silną opresją, z jawnymi przejawami niesprawiedliwości, z "fermentem"...
Ale co w związku z tym? Czy w takim kontekście rewolta jest nieunikniona? Czy można jakoś jej zapobiec? Kto mógłby to zrobić i jak?
Bo peel, trzymający w swojej ręce "rękę jeszcze nieposkładaną", pomimo ogromnej wrażliwości i empatii, jest tak naprawdę bezradny. Można czynić małe dobro w najbliższym otoczeniu, wyrażać empatię, współczucie - ale to niewiele. Bardzo niewiele. Oczywiście w makroskali, jeśli weźmiemy pod uwagę potężne mechanizmy, już uruchomione.
Bo sama postawa zasługuje na uznanie.
Lecz nie jest to jeszcze odpowiedź na pytanie postawione w wierszu.
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 1039
- Rejestracja: 22 mar 2013, 18:11
Re: Zdobycie Bastylii
A może to, tylko zatrzymanie nad drugim człowiekiem i obdarowanie siebie spokojem...
jej drgnienie
wyzwoliło Bastylię, jednocześnie
tłumiąc błękity.
miłość dopiero dostrzegalną drgnieniem w duszy...
Z tych samych przyczyn
trzymam tak długo w ręce
rękę, jeszcze nieposkładaną.
wyrwaną z cierpienia i niemocy...
Zachwycam się... stoję nie ma... wpatrując się w takie piękno
jej drgnienie
wyzwoliło Bastylię, jednocześnie
tłumiąc błękity.
miłość dopiero dostrzegalną drgnieniem w duszy...
Z tych samych przyczyn
trzymam tak długo w ręce
rękę, jeszcze nieposkładaną.
wyrwaną z cierpienia i niemocy...
Zachwycam się... stoję nie ma... wpatrując się w takie piękno

Nagle przyszło mi do głowy, że nie mam apetytu, bo brak we mnie literackiego realizmu.
Wydało mi się, że sam stałem się częścią jakiejś żle napisanej powieści.
Kroniki ptaka nakręcacza- Haruki Murakami
Wydało mi się, że sam stałem się częścią jakiejś żle napisanej powieści.
Kroniki ptaka nakręcacza- Haruki Murakami
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Zdobycie Bastylii
Zdobycie Bastylii - zburzenie jednego porządku i ustanowienie innego porządku. Innego, ale czy - lepszego? Co ten akt zmienił i czy coś zmienił? Dla konkretnych ludzi - i owszem, dla tak zwanego świata - nie konieczne, gdyż wszelkie nieprawidłowości z poprzedniej rzeczywistości summa summarum powtórzyły się - w nowej, wcześniej czy później...
Kim jest Twój peel? Jakąs Istotą wyższą, od której w jakimś sensie zależą opowiedziane zmiany? A ta "nieposkładana ręka" - to może być metafora procesu tworzenia nowej rzeczywistości?
Tak czy siak - dobrze się było zamyślić przy lekturze...
pozdrawiam ciepło...
Ewa
Kim jest Twój peel? Jakąs Istotą wyższą, od której w jakimś sensie zależą opowiedziane zmiany? A ta "nieposkładana ręka" - to może być metafora procesu tworzenia nowej rzeczywistości?
Tak czy siak - dobrze się było zamyślić przy lekturze...

pozdrawiam ciepło...
Ewa
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Zdobycie Bastylii
Nie sądzę raczej, żeby w wypadku Hitlera można było mówić o jakiejś rewolucji,Gloinnen pisze:Tak, moim zdaniem, w Niemczech doszedł do władzy Hitler.
w Niemczech był wprawdzie po I WŚ zryw komunistyczny, ale został w miarę szybko
stłumiony. Hitler doszedł do władzy właśnie o dziwo "prawie demokratyczną ścieżką"
jeśli nie liczyć morderstw, fałszerstw, prowikacji, zastraszania i retoryki nienawiści.
Co ciekawe, Hitler zanim wymyślił "własną ścieżkę" uczestniczył właśnie
w komunistycznych protestach, a komuniści i faszyści działali wspólnym frontem,
między innymi wspólnie organizując strajki. Dopiero, gdy stali się niewygodni,
zostali wplątani w podpalenie Reichstagu, a równie dobrze mogło się skończyć
komunistycznym przewrotem, bo wszystko było przygotowane, a zdaniem
np. Aleksandra Watta, komunizm w Niemczech byłby jeszcze okrutniejszy niż w ZSRR
ze względu na znaną teutońską "dobrą organizację". Ostatecznie zwyciężył faszyzm,
co jak wiadomo i tak dało światu "wiele szczęścia"
Rewolucja francuska była jednak, zważywszy efekty "pozytywniejsza" choćby o rozkrzewienie
wartości humanistycznych...które później żyły własnym losem...
ale przecież nie o to chodzi w wierszu, albo przynajmniej nie tylko o to...
Pozdrawiam Wszystkich i dziękuję za komentarze

Re: Zdobycie Bastylii
Alek Osiński pisze:jej drgnienie
wyzwoliło Bastylię, jednocześnie
tłumiąc błękity.
Wielu z nich to dranie, zimni i okrutni
znikają wietrząc niespodziewaną wolność
później uderzą znienacka w ciemnym
zaułku, bramie; odgryzą łapczywie
kęs szczęścia.

-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 31 paź 2011, 10:37
Re: Zdobycie Bastylii
Pięknie piszesz, Al. Bez napięcia, jakby dla siebie. Tego mi właśnie brakuje ostatnio u mnie.
A ta złamana ręka to może gołębie skrzydło ze wspomnień? Albo jeszcze bliżej, coś bardzo osobistego.
A ta złamana ręka to może gołębie skrzydło ze wspomnień? Albo jeszcze bliżej, coś bardzo osobistego.
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Zdobycie Bastylii
Alek Osiński pisze:Z tych samych przyczyn
trzymam tak długo w ręce
rękę, jeszcze nieposkładaną.

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- em_
- Posty: 2347
- Rejestracja: 22 cze 2012, 15:59
- Lokalizacja: nigdy nigdy
Re: Zdobycie Bastylii
kęsy szczęścia..? - yy.. brzydka dopełniaczówka, w dodatku w ogóle nie pasuje do reszty;
wiersz jest naprawdę dobry, świetnie operujesz tu słowem, ładny, dość specyficzny rytm, a co ciekawsze tylko momentami, ale doskonale komponuje się z całością.
Pozdrawiam
wiersz jest naprawdę dobry, świetnie operujesz tu słowem, ładny, dość specyficzny rytm, a co ciekawsze tylko momentami, ale doskonale komponuje się z całością.
Pozdrawiam
you weren't much of a muse
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
-
- Posty: 633
- Rejestracja: 01 maja 2012, 2:03
Re: Zdobycie Bastylii
podpisuje sie ręką pod innymi . 
