Ciuciubabką żyjąc, ogłuszona ślepotą.
Zbudowałeś dzieło, misterny labirynt,
uniemożliwiając ucieczkę w ostatniej chwili.
Zachłanny. Przyjaźń nigdy nie wystarczyła.
Przywitałam więc, okrutnym wyrokiem.
Rewolwer biorąc, oczy zakryłam.
Później, deszcz zmył ślady z okien.
Popatrz, szczęście mogło być blisko
Książę Kłamstw, co chciałeś zyskać?
Zbyta nisko szybując i ciągnąc za sobą.
Spadłeś, nie ochronił cię obłok.
Trochę ze smutkiem, wbrew własnej woli,
Ciężko grając, z wszystkiego zakpiłam.
Zobacz,już więcej nie zaniepokoisz.
Chwytaj powietrze, wybiła ostatnia godzina.
Nadzieje przytłumione, dogasły w źrenicach.
Zbyt dużo igieł w sterylnych rękawiczkach,
Długo nadchodził, sądny koniec końców.
Zrozumiałeś, historia nie zrodzi nowego początku.
Maćkowi K.
