Zalane truskawki

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Zalane truskawki

#1 Post autor: Patka » 03 lip 2013, 20:19

W końcu coś napisałam! :tan: Wklejam moją świeżynkę tutaj, bo i tak nią świata nie zawojuję. Tekst krótkozdaniowy. Tych, którzy szukają szybkiej akcji, przestrzegam, by poszukali gdzie indziej. Przepraszam, jeśli twór momentami wyda się śmieszny albo - nie daj boże - żałosny. Sama się dziwię, że coś takiego napisałam.

Tytuł luźno związany z tekstem. Inni: "Żółty płaszcz". Ale uznałam, że pierwszy bardziej przyciągnie forumowiczów ( :beer: )



Przyszedł do mnie w kaloszach, bo zalało całe podwórko. On wiedział, że zalało. On wszystko wie, a nawet jeśli nie, to wydaje się, jakby wiedział. Miał jeszcze płaszcz przeciwdeszczowy, taki żółty i śmieszny.
- Ładna powódź. U mnie zalało tylko truskawki - powiedział na przywitanie.
- Właź.
Wszedł bez sprzeciwu. Lubił do mnie wchodzić, zawsze uśmiechnięty i z nastawieniem, że znajdzie w lodówce coś dobrego. W swoim domu głodował, bo wciąż zapominał iść na zakupy, chociaż sklep stał tuż obok. Wystarczyło wyjrzeć przez okno, by sprawdzić, czy jest otwarty.
- To co dzisiaj robimy? - zapytał. Ugryzł kawałek kiełbasy. - Jadłaś już?
- Nie.
- No to mamy zajęcie.
Patrzyłam, jak wyjmuje z lodówki wszystko, co nadawało się do jedzenia, a z półki bułki. Z przedwczoraj, ale według niego nadawały się jeszcze do jedzenia. Długo szukał musztardy, nie wiem, do czego. Kiełbasę zdążył zjeść całą podczas obierania ogórków.
- Może pomóc? - spytałam, zapominając, że jestem u siebie w domu.
- Włącz telewizor. Albo nie - zjemy w ciszy. Nie będą nam jakieś głupie programy telewizyjne obrzydzać jedzenia.
- Więc mam zostać?
- Nie, idź przygotuj stół. Pewnie, jak zwykle u ciebie, walają się na nim gazety.
Miał rację. Zresztą, nie tylko stołu nie było widać spod sterty nowych i starych czasopism o modzie, makijażu, fryzurach, meblach czy gotowaniu. Raz kupiłam nawet tygodnik dla młodych mam, bo spodobał mi się artykuł na temat zdrowego odżywiania. Mamą nie byłam i żadne znaki na niebie nie wskazywały, by to się w najbliższym czasie zmieniło, ale kiedyś musiało mnie dopaść macierzyństwo. Lepiej być przygotowanym zawczasu.
Schowałam gazety do półek. Na podłodze zauważyłam mnóstwo brudu. Na dworze wilgoć, a w domu susza - piękny kontrast, na którego widok on z pewnością wybuchnąłby śmiechem. Czy w ogóle zdjął z siebie ten śmieszny płaszcz?
- Ja chyba odkurzę. - Wróciłam do kuchni. Płaszcza nie zdjął, kalosze tak. Przynajmniej tyle. - Słyszysz?
- Otwórz okna, trochę się przewietrzy.
- Mówiłam o odkurzaniu.
- Naprawdę przydałaby się musztarda. Ta sałatka jest bez smaku.
- Mam pójść kupić?
- Tak, odkurz. Odkurzacz ostatnio chowałaś za dużą szafą.
Ani razu na mnie nie spojrzał, zajęty robieniem sałatki bez musztardy. Odkurzanie zajęło mi kwadrans. Po drodze rura odkurzacza znalazła kilka spinek do włosów i dziurawą prezerwatywę. Wzięłam ją do ręki, próbując sobie przypomnieć, po kim była. Na pewno nie po nim. On by swoją wyrzucił do kosza i jeszcze pościelił łóżko, a wcześniej wyprał prześcieradło. Choć nie zawsze musiał.
Wchodząc po raz kolejny do kuchni, zauważyłam, że miał inne niż zwykle dżinsy. Pewnie założył specjalnie na ulewę. Przetarte na kolanach wyglądały, jakby pracował w nich w ogródku. Żółty płaszcz wciąż zwisał mu na ramionach. Nasunął na głowę kaptur.
- Mówię ci, całe truskawki w wodzie. Malin nie wzięło. Myślisz, że będą nadawały się do jedzenia?
- Chyba tak - odparłam.
Kątem oka zobaczył, co trzymałam w ręce, ale nie zareagował. Szybko wyrzuciłam prezerwatywę do kosza pod zlewem, przy którym on uparcie domywał rzodkiewki. Nie wiedziałam, kiedy je kupiłam.
Usiadłam przy stole i czekałam. Wciąż coś mówił, na co zwykle odpowiadałam zdawkowym "no" lub "nie". A jeśli sytuacja wymagała dłuższej wypowiedzi, język mi się plątał i z ust wychodziły najbardziej pokraczne zdania. Wolałam milczeć, o czym on dobrze wiedział, mimo to bez skrępowania nawijał o przeróżnych sprawach: życiu, przyszłości, ludziach. Same ogólniki. Konkrety, jeśli już się pojawiały, zwykle dotyczyły mnie, a nawet nas.
- Musimy pojechać na Mazury - rzekł nagle. - Tam jest ładnie. Nie to co tutaj. Oczywiście to nie twoja wina, że ci podwórko zalało. Ani moja, że mi zalało truskawki. Z tego co pamiętam, w zeszłym roku kupiłaś namiot, bo uznałaś, że kiedyś może się przydać. No to teraz dobrze by było go wykorzystać. Ja wezmę mapę. Twoje koślawe rysunki z neta raz nas prawie zaprowadziły w ciemną puszczę, pamiętasz?
- Tak. - Cieszyłam się, że mogłam tylko tyle powiedzieć. Po chwili jednak dodałam. - Namiot sprzedałam.
- No niech cię! - Przerwał przyrządzanie sałatki i spojrzał na mnie najbardziej zawiedzionym wzrokiem, jaki mogłam sobie wyobrazić. - Nie chciałaś jechać na Mazury? Albo gdziekolwiek indziej? Ja wiem, że...
- Zdejmiesz w końcu płaszcz?
Sama się zdziwiłam, że o to zapytałam.
- Nie - odparł.
- A kaptur? Mój dach nie przecieka. Zresztą, od dawna nie pada.
- Jestem pewien, że by ci się spodobało. - Zsunął kaptur z głowy. Niechętnie, ale zaraz się uśmiechnął, jakby zapomniał o dopiero co toczonej rozmowie na temat namiotu. - Przecież lubisz wodę. A może wolisz jechać nad morze?
- Nie wiem. Jestem głodna.
- Już, już. - Podszedł do sałatki i pomieszał parę razy. - Gotowa! Pomóż mi.
Rozkładaliśmy talerze i sztuczce na stole niczym do uroczystej kolacji. Nawet trochę wina się znalazło - starczyło w sam raz na dwa kieliszki. Na dworze powoli zapadała noc. Zapaliłam lampkę, przy której zobaczyłam kolejną prezerwatywę, tym razem w pudełku. Musiała być kupiona razem z winem. Wino prawie wypito, ona została nienapoczęta. Coś poszło nie tak. Dzisiaj również mogło nie pójść.
Usiadłam obok niego, prezerwatywę zostawiając tam, gdzie ją znalazłam. Widział ją dobrze, nawet się jej przyglądał z zaciekawieniem. Po raz pierwszy milczenie zaczęło mi przeszkadzać. Na szczęście mogłam zająć się jedzeniem. Sałatka bez musztardy była pyszna.
- Pojedziemy na Mazury - powiedział, wciąż wpatrując się w jedno miejsce. - Namiot się dokupi. Mapę też. - Zjadł swoją porcję do końca, wypił wino. - I wszystko inne.
- To znaczy? - za późno ugryzłam się w język.
- Powinnaś znaleźć dla nich osobną szufladę.
- Słucham?
Zdjął swój swój śmieszny żółty płaszcz i rzucił na kanapę. Zrobił się wyższy i chudszy. Przetarte dżinsy wydały się bardziej zniszczone.
Odstawiłam talerzyk z niedojedzoną sałatką na stole. Podeszłam do lampki i wróciłam, nie patrząc mu w oczy.
Wiedziałam, że właśnie dlatego przyszedł. Jak zwykle.
Płaszcz zrzuciłam na podłogę. Na kanapie będzie przeszkadzać.
Ostatnio zmieniony 21 lip 2013, 9:55 przez Patka, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Zalane truskawki

#2 Post autor: 411 » 04 lip 2013, 15:02

:)

Zdecydowanie bardziej podobaja mi sie zalane truskawki.
Skojarzenia mam wprawdzie dalekie od powodzi, ale za to jaki radosny obrazek mi sie maluje...

Musze Paciu przyznac, ze dojrzalas. W tekscie jest ciagle stara dobra Pacia, bawiaca sie slowem i lamiaca konwenanse, ale wyczuwa sie tez jakis nowy powiew, jakis nieuchwytny zapach stanowczosci, której sie nabywa bedac juz dojrzalym czlowiekiem (tak, dzieci tez potrafia byc stanowcze, ale Ty wiesz co mam na mysli).

Wiesz, ze lubie Twoje pisanie, lubie swiat odbijany przez Ciebie w krzywym zwierciadle (no, ok, Ty raczej uzywasz kieszonkowego lusterka), przerysowania, przedziwny humor i zastanawiajacy poziom spostrzegawczosci, który serwujesz. Jestes absolutnym przykladem "starej-malenkiej"... w tym podejrzanie pozytywnym aspekcie.

Dobra, teraz co wydlubalam.
Patka pisze:W swoim domu głodował, bo wciąż zapominał iść na zakupy, chociaż sklep stał tuż obok.
Niby nie ma bledu, ale ja bym chyba napisala: znajdowal sie, byl. Stac to moze rower oparty o plot, albo kosz przy wiacie autobusowej - tak ja to widze.
Patka pisze:Długo szukał musztardy, nie wiem, do czego. Kiełbasę zdążył zjeść całą podczas obierania ogórków.
Polaczylabym te dwa zdania.
Długo szukał musztardy, nie wiem do czego - całą kiełbasę zdążył zjeść podczas obierania ogórków.
Patka pisze:Schowałam gazety do półek.
Gazety to mogla schowac DO regalu, szafki, skrzyni - ewentualnie. NA pólki mogla je odlozyc.
Patka pisze:Założył nawet kaptur.
Tu sie pewnie czepiam, ale nalozyc to mozna czapke. Kaptur tworzy calosc z kurtka, dlatego mozna go - jak juz - nasunac, czy naciagnac. Tym bardziej, ze pózniej piszesz: Zsunął kaptur z głowy.
Patka pisze:Nie to co tutaj
Dalabym przecinek po "to".
Patka pisze:Zapaliłam lampkę, przy której zobaczyłam kolejną prezerwatywę, tym razem w pudełku.
W pudelku? Kupila(s) opakowanie zbiorcze? Mam wrazenie, ze zabraklo tu slówka dokreslenia.
Patka pisze:Po raz pierwszy milczenie zaczęło mi przeszkadzać.
Hm, wczesniej tez specjalnie rozmowna nie byla, a nawet: Cieszyłam się, że mogłam tylko tyle powiedzieć.
Nie wiem, w koncu nie wszystko trzeba rozumiec.
Patka pisze:Zrobił się wyższy i chudszy. Przetarte dżinsy wydały się bardziej zniszczone.
Moja propozycja:
Zrobił się jakby wyższy i chudszy, a przetarte dżinsy wydały się jeszcze bardziej zniszczone.
Patka pisze:Odstawiłam talerzyk z niedojedzoną sałatką na stole.
Odstawilam na stól. Albo: Talerzyk z niedojedzona salatka postawilam na stole.

*

Tyle.
Czytalo sie sympatycznie, bohaterów polubilam od szlagu, mam nadzieje, ze pobawisz sie i dopiszesz te wycieczke na Mazury?

Milego, J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Zalane truskawki

#3 Post autor: Patka » 04 lip 2013, 17:16

Dzięki Józefina. :) Byłam pewna, że ty pierwsza skomentujesz mój tekst, heh. (i być może jako jedyna)
411 pisze:Patka pisze:
Schowałam gazety do półek.

Gazety to mogla schowac DO regalu, szafki, skrzyni - ewentualnie. NA pólki mogla je odlozyc.
Drugi raz ten błąd popełniam. W miniaturce "Bidulastwo" miałam kwestię, jak dobrze pamiętam, "W półce". Po prostu dla mnie to nie wygląda na błąd. Może inaczej wyobrażam sobie półki? Zresztą, u mnie w domu tak się mówi: schowaj to do półki itp. itd.
411 pisze:Patka pisze:
Nie to co tutaj

Dalabym przecinek po "to".
Czasem nie daję przecinka między krótkimi wyrazami, żeby na siłę nie rozbijać rytmu wypowiedzi.
411 pisze:Patka pisze:
Po raz pierwszy milczenie zaczęło mi przeszkadzać.

Hm, wczesniej tez specjalnie rozmowna nie byla, a nawet: Cieszyłam się, że mogłam tylko tyle powiedzieć.
Nie wiem, w koncu nie wszystko trzeba rozumiec.
Nie chodzi tu o brak rozmowności. Milczenie jej nie przeszkadzało. On sobie mógł mówić, ona odpowiadała półsłówkami. Dopiero przy jedzeniu zaczęła się krępować. Nie wiem czy dobrze tłumaczę, sama się w tej kwestii pogubiłam, heh.

411 pisze:mam nadzieje, ze pobawisz sie i dopiszesz te wycieczke na Mazury?
A pomyślę, pomyślę :)
Mazury w ogóle się wzięły stąd, że być może w niedalekiej przyszłości (no, w następnym roku) tam pojadę. Narratorka też ma trochę ze mnie (też jestem zdecydowanie nierozmowna).

:vino: albo :beer: jak wolisz :)

Katrina

Re: Zalane truskawki

#4 Post autor: Katrina » 04 lip 2013, 23:23

Patka pisze:Przetarte na kolanach wyglądały, jakby pracował w nich ogródku
w ogródku/ lub jeśki ie chcesz dwa razy powtarzać "w": jakby służyły mu do pracy w ogródku
Patka pisze:że ci podwórko zalało
przeczytaj sobie ciurkiem i będziesz wiedziała o co biega/ może tak: że tobie zalało podwórko
Patka pisze:Rozkładaliśmy talerze i sztuczce
błąd ortograficzny :be: hehheh - ja to zauważyłam :tan:


Teraz o treści utworu: jestem pozytywnie zaskoczona. Chwała Bogu nie ma tu postaci nadprzyrodzonych, groteskowych rodem z "Szewców" co bardzo mnie cieszy. Zatzrymało mnie dlatego,z eobok dreszczowców lubię także psychologiczne opowiadania a to nosi pewne znamiona takowego.

Widzę tu dwójkę młodych ludzi, którzy chyba boją się swojego uczucia, bo oboje udają że im nie zależy na sobie, gdy tak na prawdę jest na odwrót. On chce zrobić jej na złość paplając o truskawkach i nie zdejmując płaszcza, a ona...wyrzuciła namiot. Jednym słowem zakochani młodzi ludzie- trochę śmiesznie dumni i bojący się swoich uczuć ale wypadają wiarygodnie, to mówi przyszły psycholog, heheh.

Pozdrawiam
:kwiat:

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Zalane truskawki

#5 Post autor: Patka » 05 lip 2013, 8:26

Katrina pisze:Rozkładaliśmy talerze i sztuczce
Rzeczywiście. :) Takie słowo jak "sztuczce" oczywiście istnieje, word mi więc go nie podkreślił, stąd przeoczenie.
Katrina pisze:Patka pisze:
że ci podwórko zalało

przeczytaj sobie ciurkiem i będziesz wiedziała o co biega/ może tak: że tobie zalało podwórko
To kwestia dialogowa, mnie bardziej naturalnie brzmi moja wersja, ale twoja też jest dobra.
Katrina pisze:Chwała Bogu nie ma tu postaci nadprzyrodzonych, groteskowych rodem z "Szewców" co bardzo mnie cieszy
A co masz do takich postaci? :P Znaczy ja też staram się unikać postaci nadprzyrodzonych, ale grotesce mówię jak najbardziej "tak".
Katrina pisze: Zatzrymało mnie dlatego,z eobok dreszczowców lubię także psychologiczne opowiadania a to nosi pewne znamiona takowego.
:)
Katrina pisze:Widzę tu dwójkę młodych ludzi, którzy chyba boją się swojego uczucia, bo oboje udają że im nie zależy na sobie, gdy tak na prawdę jest na odwrót. On chce zrobić jej na złość paplając o truskawkach i nie zdejmując płaszcza, a ona...wyrzuciła namiot. Jednym słowem zakochani młodzi ludzie- trochę śmiesznie dumni i bojący się swoich uczuć ale wypadają wiarygodnie, to mówi przyszły psycholog, heheh.
Cieszy mnie ta interpretacja, choć nie o to mi w tekście chodziło. Ale nie będę tłumaczyć tekstu, bo nie lubię, no i żeby nie psuć przyjemności (mam nadzieję) z czytania innym (bo pewnie userzy najpierw czytają komentarze, potem tekst)

:vino:

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Zalane truskawki

#6 Post autor: skaranie boskie » 21 lip 2013, 0:19

Patka pisze:żadne znaki na niebie
A gdzie ziemia? ;)
Patka pisze:Schowałam gazety do półek.
Wolałbym, żeby schowała na półki, ewentualnie do szuflad.
Patka pisze:Płaszczu nie zdjął
Płaszcza nie zdjął, więc pozostawał w płaszczu.
Patka pisze:jakby pracował w nich ogródku.
Czegoś tu brakuje, zapewne głodny przybysz skonsumował wraz z kiełbasą. ;)

Tyle o wpadkach.
Reszta jest super.
Tekst wydaje się być paplaniną o niczym, a przecież mnóstwo w nim treści. Samo życie odbite - zapewne dla podkreślenia realizmu - we wspomnianym przez 411 lusterku. Miniaturowym, acz krzywym.
I tylko truskawek szkoda...
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Zalane truskawki

#7 Post autor: zdzichu » 21 lip 2013, 1:43

Fajne. Opowiadasz o zwykłym zdarzeniu, które pod twoim piórem nabiera cech niezwykłości. To bardzo rzadka umiejętność. Czytelnik może się czasem uśmiechnąć, w innej chwili zamyślić. Przez cały niemal utwór nie zdradzasz prawdziwego celu wizyty pana w płaszczu z kapturem. Dopiero wzmianka o prezerwatywie daje do myślenia.
No i jeszcze ten konstekt! Po co wyjeżdżaćv na Mazury, błądzić po bezdrożach w poszukiwaniu jezior, skoro za oknem takie mnóstwo wody,a w pudełku jeszcze coś się uchowało? Zresztą, za oknem nie tylko woda. Jest i sklep, więc ewentualne braki w pudełku można szybko uzupełnić.
Dla mnie bomba!
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Zalane truskawki

#8 Post autor: Patka » 21 lip 2013, 9:25

O, dziękuję pięknie za komentarze, z uwagami jak najbardziej się zgadzam.
skaranie boskie pisze:I tylko truskawek szkoda...
Wzięłam zalane truskawki ze swojego życia, deszcz mocno popadał i zalało nie tylko je, ale i całe warzywa. A tak się cieszyłam, wracając ze studiów na wakacje do domu, że zjem sobie kluski z truskawkami, a tu lipa. :(( ;)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Zalane truskawki

#9 Post autor: skaranie boskie » 23 lip 2013, 22:50

Wrócę na chwilę do tych nieszczęsnych półek.
Ostatecznie wykombinowałem, że na półki można odłożyć, schować zaś do czegoś, co się zamyka, więc chyba do szuflad...
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Nilmo

Re: Zalane truskawki

#10 Post autor: Nilmo » 30 lip 2013, 14:03

Chyba nie bardzo potrafię komentować prozę. Owszem, mnóstwo czytam, ale czytam tak, że lecę po stylu pisania autora i jak się dostroję to czytam dalej, a jak nie, to robię dzieciom z książki samoloty. Ostra krytyka, nie? To uważaj bo nie bardzo masz na to wpływ.:)
Patrzyłam, jak wyjmuje z lodówki wszystko, co nadawało się do jedzenia, a z półki bułki
Jadą dwa tramwaje. Jeden czerwony, drugi też w prawo. Lodówka miała tylko półki na bułki, nie nadające się do jedzenia? Wszystko co jadalne upchane luzem? Zabawny obraz, nie uważasz?
Schowałam gazety do półek.
Półka to raczej element mebla w którym nie można nic schować. Można za to coś na niej położyć. Pomijam już to, że wcześniej też wyjmowano z półki bułki. Ale teraz widzę że już Ci na to zwracano uwagę.

Po wstępnym czytaniu tekst kwalifikuję do wojskowych. Powód? Dominuje w nim ilość komend -
- Włącz telewizor.
- Nie, idź przygotuj stół
- Otwórz okna,
- Mam pójść kupić?
- Tak, odkurz.
Do tego obraz faceta w gumiakach i w płaszczu przeciwdeszczowym z nasuniętym kapturem, który myje w domu rzodkiewki. Dobra, dotrwam skoro się podjąłem...
Zapaliłam lampkę, przy której zobaczyłam kolejną prezerwatywę, tym razem w pudełku. Musiała być kupiona razem z winem. Wino prawie wypito, ona została nienapoczęta. Coś poszło nie tak. Dzisiaj również mogło nie pójść.
Nigdy bym nie wpadł na pomysł że prezerwatywę też można wypić. Choć jak czytam to chyba są jakieś problemy z jej rozpuszczaniem :)

Patka....Sory za szczerość, ale tą książkę bym odłożył do pół...na półkę.
Ona jest podmokła, on zalany.
On gumowy w tych butach i płaszczu, ona zbiera gumy, więc i jego, odrzucając jednak tym razem płaszcz, co sugeruje że takiego fiuta jak on to woli bez zabezpieczenia. Manipulujesz podtekstami w sprytny sposób, ale ubranko w jakie to ubrałaś jest szorstkie i niewygodne. Źle się to czyta. Widzę że wypisano Ci już listę co rozprasza. A rozproszenie myśli w prozie to wyrok na cały tekst.
Wielu pisarzy nosi w sobie długo pomysł głównego rytu, nim dorobi do tego fabułę. Tutaj mam wrażenie jakbyś się z tym pospieszyła. Ale muszę poczytać sobie jeszcze Ciebie, żeby spróbować zsynchronizować nadawanie z odbiorem. Czasami to niezbędne by pojąć tok myśli autora.
Dziękuję i pozdrawiam.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”