Pasieczny duet z pomagierem
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
-
- Posty: 560
- Rejestracja: 01 lis 2011, 14:55
Pasieczny duet z pomagierem
Księgę pasieczną kładzie na stolik.
– Zrobimy przegląd – mówi do mamy.
– Zaczniemy od tych słomianych uli,
później do rójek pozaglądamy.
– Właduś daj tlałki; otwórz podkurzacz;
przynieś putyrkę, tę z narzędziami.
Rozpalił ogień. Frajda to duża,
gdy białym dymem podmuchać da mi.
W putyrce dłutka, skrzydełko gęsie,
ostry cyganek oraz trzy maski.
– Skrzynkę z ramkami z mamą poniesiesz;
ja idę przodem, żeby zdjąć daszki.
Najpierw zdjął daszek, potem powałę.
W cień, ku piwnicy się wycofałem.
Mamusia tacie wciąż pomagała –
pszczelarski duet był z nich wspaniały.
Mama milczała, tato półszeptem
komendy dawał, prosił o pomoc.
– Podkadź w uliczkę, tak, tu gdzie przedtem.
Zgarnij te muchy. Weź ramkę stromo.
– Widzisz królową? Jest też czerw świeży.
– No, żółte pasy ma na odwłoku;
a jaka długa! – Tak, jak należy.
Słucham rozmowy, gapię się wokół.
Zielone w masce mamine czoło;
podkurzacz dyszy resztkami dymu.
– Dołóżcie próchna – tato zawołał –
i ramkę z węzą przynieś mi synu.
Tarnów, 22 lutego 2000 roku.
– Zrobimy przegląd – mówi do mamy.
– Zaczniemy od tych słomianych uli,
później do rójek pozaglądamy.
– Właduś daj tlałki; otwórz podkurzacz;
przynieś putyrkę, tę z narzędziami.
Rozpalił ogień. Frajda to duża,
gdy białym dymem podmuchać da mi.
W putyrce dłutka, skrzydełko gęsie,
ostry cyganek oraz trzy maski.
– Skrzynkę z ramkami z mamą poniesiesz;
ja idę przodem, żeby zdjąć daszki.
Najpierw zdjął daszek, potem powałę.
W cień, ku piwnicy się wycofałem.
Mamusia tacie wciąż pomagała –
pszczelarski duet był z nich wspaniały.
Mama milczała, tato półszeptem
komendy dawał, prosił o pomoc.
– Podkadź w uliczkę, tak, tu gdzie przedtem.
Zgarnij te muchy. Weź ramkę stromo.
– Widzisz królową? Jest też czerw świeży.
– No, żółte pasy ma na odwłoku;
a jaka długa! – Tak, jak należy.
Słucham rozmowy, gapię się wokół.
Zielone w masce mamine czoło;
podkurzacz dyszy resztkami dymu.
– Dołóżcie próchna – tato zawołał –
i ramkę z węzą przynieś mi synu.
Tarnów, 22 lutego 2000 roku.
-
- Posty: 873
- Rejestracja: 26 mar 2012, 2:13
- Lokalizacja: Syreni Gród
Re: Pasieczny duet z pomagierem
Toż to cała pszczelarska ballada, nie tylko wiersz Krabuniu. Poczytałam z przyjemnością, przypomniałam sobie niektóre słówka, chociaż nie dam głowy, że dziadek niektóre z tych przedmiotów nazywał inaczej. Nawet jeśli, to jest to kawałek dobrej opowieści. 
Serdecznie.

Serdecznie.

Wiatr kroczy moim śladem. Nie nie kroczy, to ja jestem Wiatr.
********************************************************
nalka31@osme-pietro.pl
********************************************************
nalka31@osme-pietro.pl
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Pasieczny duet z pomagierem
Pszczelarsko przyrodniczo opisowo tradycyjnie i krabowo .
Czegóż więcej chcieć
Dobre poczytanie .
Z uszanowaniem L.G.
Czegóż więcej chcieć

Dobre poczytanie .
Z uszanowaniem L.G.
Re: Pasieczny duet z pomagierem
To bardzo dobrze że zachowujesz w tekstach te "pszczelarskie pojęcia", choć wiele ich znaczeń musiałem sobie wygooglować. Miło trafiać dzisiaj w wierszach na takie radosno - edukacyjne krzątaninki.
Czego się czepię to tego, że brakowało mi początku jak i zakończenia. Jak gdybym się spóźnił i za wcześnie też wyszedł. To jakaś część większej całości?
Dziękuję i pozdrawiam.
Czego się czepię to tego, że brakowało mi początku jak i zakończenia. Jak gdybym się spóźnił i za wcześnie też wyszedł. To jakaś część większej całości?
Dziękuję i pozdrawiam.
-
- Posty: 560
- Rejestracja: 01 lis 2011, 14:55
Re: Pasieczny duet z pomagierem
Dziękuję Leonie.
Nie Nilmo, wtedy napisałem dwa rymowane wiersze, które tu przypominam. Był jeszcze tekst prozą i to mi jakieś 12 lat temu wydrukowali w miesięczniku "Pszczelarstwo".


Nie Nilmo, wtedy napisałem dwa rymowane wiersze, które tu przypominam. Był jeszcze tekst prozą i to mi jakieś 12 lat temu wydrukowali w miesięczniku "Pszczelarstwo".


- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Pasieczny duet z pomagierem
no, ładne to twoje wspomnienie pszczelarskie, Krabie. A mnie się przypomniało, jak pewien daremny wielbiciel mojej Mamy ofiarował Jej na imieniny mini-ul z pszczołami, który ustawił na balkonie! W centrum Krakowa, dasz wiarę?! Mama nie przypuszczała, że w ulu są żywe pszczoły i potwornie się wystraszyła, jak - prawie "ugotowane" przez słońce - wyszły z ula i zbiły się w brzęczącą kulę. A Pan się śmiertelnie na Mamę obraził, jak Go obrugała o niehumanitarne podejście do żywych stworzeń i kazała zabrać ul i pszczoły!
No, i Twoje wspomnienie wywołało - moje...
serdeczność posyłam...
Ewa
No, i Twoje wspomnienie wywołało - moje...

serdeczność posyłam...
Ewa
-
- Posty: 560
- Rejestracja: 01 lis 2011, 14:55
Re: Pasieczny duet z pomagierem
Ale historia. A współcześnie są przypadki hodowania pszczół na dachach wieżowców. Okazuje się, że nawet w wielkim mieście owady te znajdują dla siebie pożytek.
To u nas, a w Hawanie warzywne ogrody zakładają na skwerach i placykach między blokami mieszkalnymi.
Wiele serdeczności.

To u nas, a w Hawanie warzywne ogrody zakładają na skwerach i placykach między blokami mieszkalnymi.
Wiele serdeczności.

- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Pasieczny duet z pomagierem
Znałem w życiu wielu pszczelarzy.
Miałem też okazję trochę pomagać przy dokarmianiu, transporcie uli, wybieraniu i kręceniu miodu. Zawsze podziwiałem pszczelarzy za ich umiejętne podejście do tych owadów. Mnie kąsały zawzięcie, podczas, gdy pszczelarza omijały szerokim, łukiem. A przecież to on je okradał, nie ja!
Ładnie to opisałeś. Ja bym takie wiersze umieszczał w dziale z utworami dla dzieci, ze względu na ich przystępną formę i edukacyjną zawartość.
Może pokazałbyś nam wszystkim. Chętnie poczytamy.

Miałem też okazję trochę pomagać przy dokarmianiu, transporcie uli, wybieraniu i kręceniu miodu. Zawsze podziwiałem pszczelarzy za ich umiejętne podejście do tych owadów. Mnie kąsały zawzięcie, podczas, gdy pszczelarza omijały szerokim, łukiem. A przecież to on je okradał, nie ja!
Ładnie to opisałeś. Ja bym takie wiersze umieszczał w dziale z utworami dla dzieci, ze względu na ich przystępną formę i edukacyjną zawartość.
A masz go jeszcze?stary krab pisze: Był jeszcze tekst prozą i to mi jakieś 12 lat temu wydrukowali w miesięczniku "Pszczelarstwo".
Może pokazałbyś nam wszystkim. Chętnie poczytamy.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 560
- Rejestracja: 01 lis 2011, 14:55
Re: Pasieczny duet z pomagierem
Serwus, Skaranie. Miło, spotkać jeszcze jednego "pomagiera". :-)
Ja nie jestem z tych, których pszczoły nie żądlą. Jednak tylko raz mnie zaatakowały tak jednoznacznie, że opiekun praktyki kazł mi uciekać. Uczyniłem to chętnie, chowając się następnie w wykłoszonym życie, gdzie sobie wyjmowałem żadła z rąk i ze skarpet. Powód tej agresji?
Poszedłem do pracy w pasiece w spodniach, w których wcześniej jeździłem na koniach.
Jak znajdę ten numer miesięcznika (gdzieś głęboko w garażu), zeskanuję i udostępnię.
Serdeczności wiele.
Ja nie jestem z tych, których pszczoły nie żądlą. Jednak tylko raz mnie zaatakowały tak jednoznacznie, że opiekun praktyki kazł mi uciekać. Uczyniłem to chętnie, chowając się następnie w wykłoszonym życie, gdzie sobie wyjmowałem żadła z rąk i ze skarpet. Powód tej agresji?

Jak znajdę ten numer miesięcznika (gdzieś głęboko w garażu), zeskanuję i udostępnię.
Serdeczności wiele.

Re: Pasieczny duet z pomagierem
Nie dziwi mnie ul na balkonie, skoro przetrwałem czasy gdy w środku miasta koguty piały na balkonach a kura w sobotę przywiązana do balustradki była czymś normalnym....czekała na niedzielny rosół.
Tego już nie pamiętam, ale jak zbudowali w Lublinie osiedle LSM, w latach 50-60 ( na LSM-ie mieszka ten kto ma ziemię), to i świniaki się w łazienkach trafiały, a śledzi moczonych w kibelku to sąsiadka u sąsiadki mieszkającej niżej, szukała jak synek w zabawie pociągnął łańcuszek spłuczki. W Ekspresie Reporterów kiedyś czytałem jak w Nowej Hucie osiedlali Cyganów na siłę.
Parkiet poszedł na romskie ogniska, palone między blokami. Do domu wracali ja deszcz padał, o od wiosny do później jesieni, wielu ludzi nie mogło spać, przez jakieś "ore ore szabadabada amore".
A wracając do pszczół i kąsania to ja chyba jestem niedobrym człowiekiem. Łazi toto po mnie, a użądlić nigdy nie chce. Kiedyś w lesie zdjąłem z kopa taką fajną kulkę podobną do kokosa. Wyleciało takich małych brzęczących z tego, że się ciemno na chwilę zrobiło.Nie przyglądałem się, ale kumplowi na pogotowiu powiedzieli że to szerszenie. A mnie łachudry ominęły jak zarazę. Szkoda bo fajna pielęgniara była na tym pogotowiu. Pracuję w firmie cukierniczej to się z pszczołami trochę znamy. Lubią za mną latać bo człowiek nawet po dobrym prysznicu czekoladkami capi, ale nie wkuwają się.
Ale kłamię. Zapomniałem że kiedyś mnie coś żądlącego udziabało w policzek od wewnątrz, bo wlazło mi do puszki piwa jak nie widziałem. Ale nie miało wyjścia, skoro je ugryzłem, nie? miało czarno żółte paski ale zidentyfikować nie mogłem czy to osa czy pszczół. Miałem pietra że się mogę udusić, bo tak mi kiedyś ktoś naopowiadał, a nie wiedziałem czy jestem uczulony. Ale possałem policzek, popiłem resztą pszczołopodobnego i nic mi nie było.
Sory Krabie że tak pitolę nie na temat, ale chciałem spytać. Wiesz Ty może czy to prawda że miód scukrza się wtedy jak pszczoły dokarmiane są cukrem? Że nie powinien? W czerwcu kupiłem w Niedzicy z mniszka i spadziowy i choć to niewiele czasu, ale nawet mętny się nie zrobił, podczas gdy większość zwłaszcza tydzień, dwa po otwarciu, już nie da się ze słoika wylać.
Pozdrawiam.
Tego już nie pamiętam, ale jak zbudowali w Lublinie osiedle LSM, w latach 50-60 ( na LSM-ie mieszka ten kto ma ziemię), to i świniaki się w łazienkach trafiały, a śledzi moczonych w kibelku to sąsiadka u sąsiadki mieszkającej niżej, szukała jak synek w zabawie pociągnął łańcuszek spłuczki. W Ekspresie Reporterów kiedyś czytałem jak w Nowej Hucie osiedlali Cyganów na siłę.
Parkiet poszedł na romskie ogniska, palone między blokami. Do domu wracali ja deszcz padał, o od wiosny do później jesieni, wielu ludzi nie mogło spać, przez jakieś "ore ore szabadabada amore".
A wracając do pszczół i kąsania to ja chyba jestem niedobrym człowiekiem. Łazi toto po mnie, a użądlić nigdy nie chce. Kiedyś w lesie zdjąłem z kopa taką fajną kulkę podobną do kokosa. Wyleciało takich małych brzęczących z tego, że się ciemno na chwilę zrobiło.Nie przyglądałem się, ale kumplowi na pogotowiu powiedzieli że to szerszenie. A mnie łachudry ominęły jak zarazę. Szkoda bo fajna pielęgniara była na tym pogotowiu. Pracuję w firmie cukierniczej to się z pszczołami trochę znamy. Lubią za mną latać bo człowiek nawet po dobrym prysznicu czekoladkami capi, ale nie wkuwają się.
Ale kłamię. Zapomniałem że kiedyś mnie coś żądlącego udziabało w policzek od wewnątrz, bo wlazło mi do puszki piwa jak nie widziałem. Ale nie miało wyjścia, skoro je ugryzłem, nie? miało czarno żółte paski ale zidentyfikować nie mogłem czy to osa czy pszczół. Miałem pietra że się mogę udusić, bo tak mi kiedyś ktoś naopowiadał, a nie wiedziałem czy jestem uczulony. Ale possałem policzek, popiłem resztą pszczołopodobnego i nic mi nie było.
Sory Krabie że tak pitolę nie na temat, ale chciałem spytać. Wiesz Ty może czy to prawda że miód scukrza się wtedy jak pszczoły dokarmiane są cukrem? Że nie powinien? W czerwcu kupiłem w Niedzicy z mniszka i spadziowy i choć to niewiele czasu, ale nawet mętny się nie zrobił, podczas gdy większość zwłaszcza tydzień, dwa po otwarciu, już nie da się ze słoika wylać.
Pozdrawiam.