Już czas

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ania Ostrowska
Posty: 503
Rejestracja: 25 lut 2012, 17:21

Już czas

#1 Post autor: Ania Ostrowska » 12 sty 2014, 22:28

W wysłużonym przedziale drugiej klasy pociągu osobowego relacji Mińsk – Terespol powietrze było ciężkie od woni przemoczonych butów, oparów naftaliny z mokrych palt i odoru tapicerki, przesiąkniętej tytoniowym dymem i usianej brunatnymi plamami niewiadomego pochodzenia. Powyżej głów ośmiorga pasażerów, ciasno upakowanych na niewielkiej powierzchni, siatkowe półki złowieszczo wybrzuszały się pod ciężarem sfatygowanej walizy, spiętej szerokim rzemiennym pasem z mosiężną sprzączką, pękatego kosza, obwiązanego wyblakłą, drelichową płachtą i trzech sporych pakunków – największy z nich był kanciasty, gęsto opleciony węzłami grubego sznura, dwa mniejsze - obłe i podłużne, owinięte czarnym plastikiem. W mdłym świetle lampy, chimerycznie mrugającej znad rozklekotanych drzwi, ledwo można było dostrzec twarze podróżnych.

Na prawo od wejścia miejsce pod oknem zajmował tęgi mężczyzna w wyszarzałej wojskowej kurtce, bryczesach, uwydatniających potężne uda i wysokich butach o wyglansowanych cholewach, za to prawie do kostek oblepionych grudkami zaschłego błota. Obwisłe policzki i podbródek, wylewający się nad kołnierzem kurtki, pokrywał rzadki, siwawy zarost. Postrzępione pasma nieokreślonego koloru włosów zakrywały wysoko sklepione czoło. Z zaciśniętymi w wąską kreskę ustami, przez kurtynę deszczu wpatrywał się w noc. Duże dłonie oparte na kolanach, raz po raz, mimowolnie zaciskały się w pięści.

Wtulony w kąt naprzeciwko sześcioletni malec nie odrywał od niego zalęknionych oczu. Choć bliskość matki pogrążonej w bezgłośnej modlitwie, paciorki różańca wysuwające się jeden po drugim spod jej splecionych dłoni, napawały go otuchą, to jednak, gdy mężczyzna drgnął gwałtownie i nieoczekiwanie zaśmiał się chrapliwie, dziecko, przerażone krzyknęło głośno. Trzeba było kojącej pieszczoty matczynych rąk i słodkiego karmelka dobytego z kieszeni ukrytej wśród fałd jej obszernej, samodziałowej spódnicy, aby bezpieczny świat wrócił na swoje miejsce. Ukołysany melodią żarliwego szeptu chłopiec posłusznie zamknął oczy. Po niedługim czasie, odmierzanym rytmicznym stukaniem kół, jego ciało się rozluźniło. Zasnął. Śnił o ojcu, który odszedł dawno temu, tak dawno, że w dziecięcej pamięci zostały ledwie okruchy obrazów, wspomnienie zarumienionej ze szczęścia matki, kiedy ojciec wracał z wyrębu, podnosił go wysoko w górę i mówił z dumą:
- Mój syn! Zobacz tylko, jak on urósł przez ten czas!
To musiał być piękny sen, bo bladziutka buzia malca rozjaśniła się uśmiechem, od którego nawet szaruga na zewnątrz jakby trochę osłabła.

Pozostałe miejsca w przedziale były zajęte przez jeszcze trzech mężczyzn i dwie kobiety. Najstarszy osobnik mógł liczyć około osiemdziesiątki. W szczupłej, pobrużdżonej zmarszczkami twarzy zwracały uwagę bystre oczy o niespotykanej w tym wieku, intensywnie niebieskiej barwie, a także proste, zupełnie białe włosy. Rozdzielone równo przedziałkiem spadały aż na gruby, zrobiony na drutach sweter, ni to popielaty, ni to bury. Mężczyzna siedział pośrodku po prawej stronie, sztywno wyprostowany, ze wzrokiem utkwionym w bagaże wystające poza krawędź półki.

Pomiędzy nim a grubasem przy oknie ulokował się jegomość o wyglądzie dobrodusznego wuja z sumiastymi wąsami i bujną, rudą czupryną. Drzemał, pochrapując cicho, nie zważając ani na zachowanie dziecka, ani na to, że jego pozbawiona oparcia głowa, co rusz lądowała na ramieniu jednego z sąsiadów – ci zresztą nie zwracali na to najmniejszej uwagi.

Na ostatnie miejsce w tym samym rzędzie wcisnął się ostrzyżony na jeża, młody, najwyżej dwudziestokilkuletni chłopak z łobuzerską miną, ubrany w schludny, choć nie pierwszej nowości, garnitur przystrojony jaskrawozielonym krawatem. Wytrwale próbował ściągnąć na siebie spojrzenie także młodej, ale nad wiek poważnie wyglądającej dziewczyny, która, tak, jak on, siedziała przy drzwiach - po drugiej stronie. Nie odrywał oczu od jej twarzy o zachwycająco klasycznie regularnych rysach, harmonizujących z lśniącymi, ciemnymi włosami, upiętymi w misterny kok. Ta jednak ignorowała milczącego adoratora, w skupieniu kontemplując urodę koronkowej chusteczki, którą delikatnie gładziła długimi, szczupłymi palcami jakby stworzonymi do fortepianu. Nieskazitelna biel koronki ostro kontrastowała z czarną, długą suknią o workowatym kroju niepozwalającym odgadnąć, czy figura dziewczyny jest równie idealnie piękna, jak jej anielskie oblicze.

Ósmą pasażerką była kobiecina w średnim wieku bez żadnych cech wyróżniających ją z miliona innych, niepozornych kobiet w średnim wieku - poza dziwnego kształtu medalionem, który kurczowo przyciskała do piersi. Z przymkniętymi oczami układała wargi w jedno niewypowiedziane słowo, ciągle to samo.

Jedynym odgłosem, który zakłócał napiętą ciszę w przedziale, było nieregularne pochrapywanie „wuja” - do czasu, kiedy przez szarość mglistego poranka przebił się pierwszy promień wschodzącego słońca. Mężczyzna w wojskowej kurtce bezceremonialnie szturchnął śpiącego. Matka położyła dłoń na czole dziecka. Długowłosy starzec wstał, nieśpiesznie powiódł łagodnym wzrokiem po zastygłych w oczekiwaniu postaciach i powiedział:
- Już czas. Czy jesteście gotowi?
- Już czas – powtórzyli zgodnym chórem. – Tak, Mistrzu, jesteśmy gotowi.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Już czas

#2 Post autor: 411 » 13 sty 2014, 19:16

Witaj Aniu.
:)
Z racji tego, ze technicznie nie mam do czego (bo te pare przecinków in plus, czy minus sama znajdziesz), to sie tak poczepiam "sluzbowo" i "nielogicznie".
A na koncu wyraze (uch, jak to brzmi!) opinie nt dziela.

Ania Ostrowska pisze:Powyżej głów ośmiorga pasażerów, ciasno upakowanych na niewielkiej powierzchni, /.../
Wczesniej wspominasz o zwyklym, drugoklasowym przedziale. Ok, przyznaje, strasznie dawno nie przebywalam w takim pociagu, ale wspomnienia mam nieco inne - bodajze szesc osób mógl pomiescic takowy. Jesli sie myle i moje wspomnienia mnie zawodza - uznaj pytanie za niebyle.

Ania Ostrowska pisze:Na prawo od wejścia miejsce pod oknem zajmował tęgi mężczyzna w wyszarzałej wojskowej kurtce, bryczesach, uwydatniających potężne uda i wysokich butach o wyglansowanych cholewach, za to prawie do kostek oblepionych grudkami zaschłego błota.
Lepiej mi brzmi: zszarzalej. Przedrostek "wy-" zdecydowanie lepiej sie komponuje z, np., wyblaklymi zaslonami.
Druga sprawa - zaschniete grudki w zasadzie bardzo szybko odpadaja z obuwia (poza zamszowymi), pozostaja tylko po nich brzydkie, jasnobrazowe slady. Nawet jesli wezmiemy pod uwage to, ze opisywany przesiedzial murem cala podróz, to jednak kamieniem nie jest. A siedzac tuz przy oknie, "pod" nogami mial przeciez przewody grzewcze.
Moglabym sie jeszcze czepic tych bryczesów, ale niech bedzie, ze ich krój jest tak niecodzienny, ze kazdy wie, ze na pewno w takie, a nie inne spodnie byl ubrany.

Ania Ostrowska pisze:Z zaciśniętymi w wąską kreskę ustami, przez kurtynę deszczu wpatrywał się w noc.
Zabraklo mi okna, czy tez szyby okiennej.

Ania Ostrowska pisze:Mężczyzna siedział pośrodku po prawej stronie, sztywno wyprostowany, ze wzrokiem utkwionym w bagaże wystające poza krawędź półki.
Nawet zakladajac, ze przedzial jednak jest osmioosobowy - mógl siedziec po srodku, skoro wszystkie miejsca byly zajete?

Ania Ostrowska pisze:Wytrwale próbował ściągnąć na siebie spojrzenie także młodej, ale nad wiek poważnie wyglądającej dziewczyny, która, tak, jak on, siedziała przy drzwiach - po drugiej stronie.
Ale nad wiek powaznej?
Ostatnie podkreslenie proponowalabym usunac. Skoro oboje siedzieli przy drzwiach, to logicznym jest, ze naprzeciw siebie.

Ania Ostrowska pisze:Ta jednak ignorowała milczącego adoratora, w skupieniu kontemplując urodę koronkowej chusteczki, którą delikatnie gładziła długimi, szczupłymi palcami jakby stworzonymi do fortepianu.
Do gry na fortepianie. Badz jego strojenia. Moze oczywiscie go jeszcze polerowac, odkurzac, otwierac i zamykac, ale mam wrazenie, ze nie o to Ci chodzilo.

Ania Ostrowska pisze:Nieskazitelna biel koronki ostro kontrastowała z czarną, długą suknią o workowatym kroju niepozwalającym odgadnąć, czy figura dziewczyny jest równie idealnie piękna, jak jej anielskie oblicze.
Widzieli sie podczas wsiadania? I dokladnie obejrzeli? W przedziale mamy ciasnote, wszystkie miejsca zajete, nawet gdyby dziewczyna miala na sobie wojskowy namiot dla plutonu, chlopak praktycznie nie mial szans, by to zauwazyc.
Czy figura moze byc idealnie piekna? Pozostalabym przy idealnej. Np.

Ania Ostrowska pisze:Ósmą pasażerką była kobiecina w średnim wieku bez żadnych cech wyróżniających ją z miliona innych, niepozornych kobiet w średnim wieku - poza dziwnego kształtu medalionem, który kurczowo przyciskała do piersi. Z przymkniętymi oczami układała wargi w jedno niewypowiedziane słowo, ciągle to samo.
Mozna zauwazyc ksztalt czegos, gdy skrywa to cos innego? Ale niech bedzie, pewnie nie spedzila calej podrózy z zacisnieta dlonia na wysokosci biustu.
No, ale teraz domagam sie ciagu dalszego - strasznie jestem ciekawa tego medalionu, jak i slowa.

Wlasnie. Ciag dalszy. Mam nadzieje, ze oto pojawia nam sie kolejna powiesc w odcinkach?
Jesli nie... Normalnie sie na Ciebie pogniewam!

Bardzo mi sie podobala ta krótka historia, piszesz barwnie, lekko i strrrrasznie tajemniczo tym razem.

Uklony,
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Ania Ostrowska
Posty: 503
Rejestracja: 25 lut 2012, 17:21

Re: Już czas

#3 Post autor: Ania Ostrowska » 13 sty 2014, 22:06

witaj 411 :) jestem pod wrażeniem, jak wnikliwie przyjrzałaś się wyróżnionym sformułowaniom z tekstu, bardzo Ci za poświęcony czas i uwagę dziękuję :rosa:
Wybacz, ale obszerniej napiszę jutro - wyjaśnię powody, dlaczego jest tak, a nie inaczej i dlaczego ciągu dalszego nie przewiduje się :sorry:
Dzisiaj już nie dam rady. Dobrej nocy!

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: Już czas

#4 Post autor: Enbers » 14 sty 2014, 0:51

Czasami takie zakończenia są dobre - pozostawiają czytelnika w niepewności, automatycznie podnosząc nieco ocenę utworu (w końcu wyzwolił emocje) i z tego powodu zupełnie nie potrzeba dalszych części.

:)

I właśnie zakończenie ratuje tekst, który, pomimo niezwykle lekkiego acz kwiecistego stylu, czytało mi się momentami dość ciężko. Szczególnie męczyły mnie przydługie zdania w pierwszym akapicie.

Serdecznie pozdrawiam :)

Awatar użytkownika
Ania Ostrowska
Posty: 503
Rejestracja: 25 lut 2012, 17:21

Re: Już czas

#5 Post autor: Ania Ostrowska » 14 sty 2014, 17:46

411 jeszcze raz dziękuję za szczegółowe propozycje zmian; wciąż nie opanowałam sztuki cytowania uwag z komentarza i wciskania pomiędzy nie własnego - co niezawodnie sprawia, że odpowiedź jest bardziej przejrzysta - więc muszę tradycyjnie odnieść się w punktach.

1) przecinki brakujące i nadmiarowe – analizowałam tekst pod tym kątem już wiele razy i obawiam się, że sama nic już nie wskóram, byłabym więc wdzięczna za konkretne sugestie.

2) ośmiu czy sześciu pasażerów w drugiej klasie – głowy nie poświęcę, ale jestem prawie pewna, że w standardzie naszej kolei na sześć miejsc są skrojone przedziały pierwszej klasy, drugiej na osiem.

3) wyszarzałej czy zszarzałej – SJP podaje, że "wyszarzały" jest formą prawidłową, natomiast masz rację, że przedrostka "–wy" przywykliśmy używać raczej w sformułowaniu "wyszarzony". Dla mnie tutaj obydwie formy: i "wyszarzały" i "zszarzały" są tak samo dobre, choć zgadzam się z Tobą, że "zszarzały" brzmi może bardziej gładko.

4) zaschnięte grudki błota – Twoje argumenty brzmią przekonująco, dodałabym do nich jeszcze samobójczo jeszcze jeden, ten z pierwszego, długiego zdania, gdzie mowa o przemoczonych butach. Z drugiej jednak strony nie jest powiedziane, że właściciel oblepionych butów nie przebywał w przedziale najdłużej ze wszystkich (mógłby na to wskazywać wybór miejsca przy oknie). Ale. No właśnie, ale. Dużo zależy od tego, z czego było błoto; jeśli mężczyzna brnął do stacji po koleinach gliniastej, tłustej ziemi, to takie błoto zasychając trzyma się na butach trwalej niż błoto z piaszczystego gruntu. Przedstawiona scena jest celowo wyrwana z kontekstu, nie wiadomo, jak długo trwała już podróż, wydaje mi się, że można sobie wyobrazić ten kontekst tak, żeby zaschnięte grudki błota na butach pasowały do większego "obrazu", ale można "zobaczyć" kontekst tak, jak w Twoim przypadku, że się "gryzą".

5) brak okna/szyby – wiesz, wydaje mi się, że byłaby to już nadmierna szczegółowość, która miałaby jedynie formalne znaczenie, nie dodając treści. Wcześniej jest przecież powiedziane, że mężczyzna zajmował miejsce pod oknem. Nawiasem mówiąc, teraz dopiero do mnie dotarło, że z rozpędu, bez zastanowienia napisałam "pod oknem" - a może poprawniej byłoby "przy oknie"?

6) nie mógł siedzieć pośrodku – tu masz absolutną rację , "pośrodku" wymagałoby nieparzystej liczby miejsc. Pośrodku jest wyłącznie przybliżeniem.

7) poważnej czy poważnie wyglądającej – ale my tego nie wiemy, czy naprawdę była poważna, mogła tylko narzucić sobie rolę poważnej, albo sytuacja, w której się znalazła/zbliżające się zadanie/wyzwanie/ itp. itd. wymusiły tę powagę. Użycie formy "poważnej" w moim odczuciu przesądza, zamyka domniemania, a ja chciałam raczej do nich zachęcać niż je ucinać.

8) po drugiej stronie – tak, jest zbędne, tu też masz absolutną rację, przegapiłam to. Wtrącę może wyjaśnienie, że to jest tekst sprzed trzech lat, odkryłam go przeglądając stare pliki w komputerze, trochę o nim zapomniałam. Radą jednej z osób czytających, które otrzymałam wówczas było dokładne przejrzenie całości pod kątem pousuwania wszystkich informacji i określeń, które nie dodają treści, a zostawienie jedynie tych, które mogą spełnić rolę osnowy, na której czytelnik dopowie sobie sam możliwe scenariusze akcji.

9) do fortepianu czy do gry na fortepianie – jasne, że do gry na fortepianie, ale podobnie jak we wcześniejszy przypadku braku szyby, nie wydaje mi się żeby dla sensu zdania taka precyzja była konieczna. Sądzę, że "palce stworzone do fortepianu" są tak wrośniętym w język sformułowaniem, że pomyłka w rozumieniu moich intencji jest mało prawdopodobna.

10) figura ukryta w sukni – sadzę, że mając najdalej metr przed oczami osobę, jednak widać, czy ma na sobie habit czy np. sweterek ciasno przylegający do kształtnego biustu i wąskiej talii oraz dżinsy opinające długie do szyi nogi. A dziewczyna w przedziale włożyła suknię, która skrywała szczegóły anatomii, może np. celowo miała nie rozpraszać płci przeciwnej? W złożeniu "idealnie piękna" masz rację, że samo "idealna" zupełnie wystarczy, to zbędność tego samego rodzaju co "po drugiej stronie".

11) ciąg dalszy – jak już napisałam wczoraj, tekst był pomyślany jako forma zamknięta. Teraz piłka jest po stronie czytelnika, a ciąg dalszy zależy wyłącznie od tego, czy podrzucone tropy okażą się dlań na tyle interesujące i intrygujące by zechciał popuścić wodze fantazji. Z mojej strony nie będzie więc następnych części opowieści, które wyjaśniałyby, kto jest kim, po co, dlaczego, komu i za co, za ile, plus wszystko inne potrzebne by przeczytać i zaraz zapomnieć. Zamysł tego tekstu był zupełnie inny. Chodziło mi o to, żeby w opisie postaci, który, jak przywykliśmy, zazwyczaj jest tylko tłem dla wydarzeń, umieścić informacje, które współistniejąc z innym, i jeszcze innym opisem pozwoliłyby sprowokować wyobraźnię czytającego do własnych przypuszczeń, do własnych interpretacji, do stworzenia własnej historii. To tak, jak patrząc na trochę bardziej skomplikowany, realistyczny obraz, przesuwa się wzrokiem po kolejnych fragmentach znajdując szczegóły i zadaje się sobie pytanie – ciekawe, po co tyle tego? czemu to służy? Chyba zostały umieszczone celowo, a nie dla popisania się umiejętnością panowania nad pędzlem? Czy przez nie malarz coś chciał oglądającemu przekazać więcej? A może tylko - lub aż - przyjemność odkrywania zagadki, tajemnicy?
Psiakostka, jednak mi przykro, że poczujesz się rozczarowana. Na pocieszenie, obiecuję, że wkrótce wygrzebię z komputera coś pełniejszego. Pozdrawiam serdecznie – Ania

Dodano -- 14 sty 2014, 18:00 --

"Czasami takie zakończenia są dobre - pozostawiają czytelnika w niepewności, automatycznie podnosząc nieco ocenę utworu (w końcu wyzwolił emocje) i z tego powodu zupełnie nie potrzeba dalszych części." - Enbers, o to, to! Z ust mi wyjąłeś! :rosa:

"I właśnie zakończenie ratuje tekst, który, pomimo niezwykle lekkiego acz kwiecistego stylu, czytało mi się momentami dość ciężko. Szczególnie męczyły mnie przydługie zdania w pierwszym akapicie. "
Lubię długie zdania, przyznaje się bez bicia, bo są ciekawsze. Wiem, że dla zdynamizowania tekstu powinno się przeplatać długie i krótsze, ale nie po raz pierwszy uległam presji wewnętrznego chcenia. Jest to rodzaj egoizmu, też to wiem.

Dziękuję bardzo za komentarz, pozdrawiam serdecznie też :)

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Już czas

#6 Post autor: 411 » 14 sty 2014, 18:30

Aniu,
:)

nie bylo moim zamiarem czepianie sie nadmierne, jesli tak to odebralas - wybacz. To chyba moje skrzywienie (wiesz, ja jestem straszna - ogladajac filmy w towarzystwie, zabieram innym cala przyjemnosc. A juz najbardziej "uwielbiam" sf...).
Masz racje co do nadmiernej precyzji, dupereli i blahostek. Jesli jednak chodzi o "palce do fortepianu" - nie zgodze sie. Nie i juz.
;)

Co do przecinków. Wylapalam te, które mnie nie "graja" - byc moze jednak wcale nie mam racji. Ale moze mam? Zauwazylam, ze stosujesz takie, które ja nazywam fonetycznymi - robia sie "same" podczas czytania.
Spójrz, prosze, moze razem wybierzemy rzeczywiscie te, które zauwazenia wymagaja.
Wiem, mocno powyrywalam fragmenty, ale zanim to zrobilam - bardzo dokladnie wczytalam sie w tekst.
Ania Ostrowska pisze:pod ciężarem sfatygowanej walizy, spiętej szerokim rzemiennym pasem z mosiężną sprzączką, pękatego kosza, obwiązanego wyblakłą, drelichową płachtą i trzech sporych pakunków – największy z nich był kanciasty, gęsto opleciony węzłami grubego sznura
Do usuniecia.

Ania Ostrowska pisze:Na prawo od wejścia miejsce pod oknem zajmował tęgi mężczyzna w wyszarzałej wojskowej kurtce, bryczesach, uwydatniających potężne uda i wysokich butach o wyglansowanych cholewach
Pierwszy do wstawienia, drugi do usuniecia.

Ania Ostrowska pisze:paciorki różańca wysuwające się jeden po drugim spod jej splecionych dłoni
Dodalabym.

Ania Ostrowska pisze:Ukołysany melodią żarliwego szeptu chłopiec posłusznie zamknął oczy.
Dodalabym.

Ania Ostrowska pisze:Pomiędzy nim a grubasem przy oknie ulokował się jegomość
Dodalabym.

Ania Ostrowska pisze:Drzemał, pochrapując cicho
Usunelabym.

Ania Ostrowska pisze:choć nie pierwszej nowości, garnitur
j/w

Ania Ostrowska pisze:która, tak, jak on
j/w

Ania Ostrowska pisze:ciemnymi włosami, upiętymi w misterny kok.
j/w

Ania Ostrowska pisze:Ósmą pasażerką była kobiecina w średnim wieku bez żadnych cech wyróżniających ją z miliona innych
Dodalabym.


Tyle moich uwag.
Dodam tylko, ze bardzo mi zal, tego dalszego ciagu, tego, którego nie bedzie...
:smoker:

J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Ania Ostrowska
Posty: 503
Rejestracja: 25 lut 2012, 17:21

Re: Już czas

#7 Post autor: Ania Ostrowska » 14 sty 2014, 19:26

:) hm... przyjrzałam się Twoim propozycjom, pozastanawiałam się, ale wciąż nie mam pewności; z niektórymi Twoimi rozstrzygnięciami byłabym skłonna się zgodzić, a z niektórymi nie. Już poprzednio, sama walcząc z poszczególnymi zdaniami, próbowałam znaleźć w zasadach interpunkcji reguły opisujące te sytuacje, które nastręczają wątpliwości. Jak widać - albo za słabo szukałam, albo błędnie te zasady zinterpretowałam. Problem, albo nadzieja - zależy jak spojrzeć - w tym, że niektóre reguły pozostawiają pewien margines swobody, pozwalający za pomocą przecinków wydobyć z tekstu dodatkowe sensy. Zmobilizowałaś mnie, żeby to ćwiczenie powtórzyć jeszcze raz - i zobaczymy co z tego wyniknie. Ale potrzebuję trochę więcej czasu :rosa:
A "palce do fortepianu" póki co, zalegają w strefie różnicy zdań :) Poza tym nie mam najmniejszych wątpliwości, że czepiasz się dokładnie w sam raz, jak lubię :bravo:

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Już czas

#8 Post autor: Patka » 21 sty 2014, 18:06

Ania Ostrowska pisze:Mińsk – Terespol
Bez spacji: Mińsk-Terespol.
Ania Ostrowska pisze:Powyżej głów ośmiorga pasażerów, ciasno upakowanych na niewielkiej powierzchni, siatkowe półki złowieszczo wybrzuszały się pod ciężarem sfatygowanej walizy, spiętej szerokim rzemiennym pasem z mosiężną sprzączką, pękatego kosza, obwiązanego wyblakłą, drelichową płachtą i trzech sporych pakunków – największy z nich był kanciasty, gęsto opleciony węzłami grubego sznura, dwa mniejsze - obłe i podłużne, owinięte czarnym plastikiem.
Nie mam nic do zdań wielokrotnie złożonych, ale powyższe mnie niemal zabiło. Z dobre 50% słów to określniki: ciasno, niewielkiej, siatkowe, złowieszczo, sfatygowanej, szerokim, rzemiennym, mosiężną, pękatego, wyblakłą, drelichową, sporych, kanciasty, gęsto opleciony, grubego, obłe, podłużne, czarne. Ciężko się takie coś czyta i analizuje. Nie wydaje mi się też, by wszystkie te wiadomości były potrzebne.
Inna sprawa: po "drelichową płachtą" przecinek.

Dalej nie będę rozbierać tekstu, Józefina już wykonała sporą robotę. Pozwolę sobie tylko zauważyć, że zdanie:
411 pisze:Ania Ostrowska pisze:
Pomiędzy nim a grubasem przy oknie ulokował się jegomość

Dodalabym.
jest zdaniem pojedynczym, więc nijak nie da się wstawić przecinka.

Co do całości - nie porywa. Nie wiem, może to zmęczenie sesją, a może tym, że rzadko tu ostatnio komentuję (właśnie przez sesję), ale jak dla mnie czytało się ciężko, między innymi przez wydłużone do granic możliwości zdania i określniki. Rozumiem, że one ubarwiają opis miejsca/bohatera, ukonkretniają go, ale gdy jest ich zbyt dużo, obraz się rozmywa.

Kolejny minut - zakończenie. Też pomyślałam, że będzie ciąg dalszy. Niedopowiedzenie nie odgrywa tu swojej roli - nie zmusza do myślenia, nie pozostawia w niepewności, tylko raczej irytuje. Kolejna sprawa, że zakończenie brzmi jak do jakiegoś tekstu fantasy ("Mistrzu"), co gryzie się z resztą tekstu. Gdybym był ciąg dalszy (i tam przygody pasażerów u boku Mistrza), to byłoby ok, a tak nie wiadomo, po co to wszystko.

Podsumowując: pomysł może i miałaś, ale wybrałaś zbyt krótką formę i zakończyłaś w złym momencie.

Pozdrawiam
Patka

Awatar użytkownika
Ania Ostrowska
Posty: 503
Rejestracja: 25 lut 2012, 17:21

Re: Już czas

#9 Post autor: Ania Ostrowska » 21 sty 2014, 18:32

Patko, przyjmuję Twoje uwagi z pokorą (szczerą!) i wdzięcznością. Masz oczywiste prawo do takiego odbioru, że za długie zdania, za dużo określeń, że zakończenie irytuje i się gryzie - rozumiem, choć tych odczuć nie podzielam, bo za mocno w tym tekście tkwię emocjonalnie. Ale wrażeń czytelnika nie lekceważę nigdy i zawsze staram się wyciągać z nich wnioski i nauki przy pisaniu lub poprawianiu innych moich tworów. Serdeczne dzięki, za przeczytanie i że zechciałaś się podzielić wrażeniami :rosa: Kto wie, może na kolejne opowiadanie, które pojawi się wkrótce, spojrzysz łaskawszym okiem? :) Pozdrawiam serdecznie - Ania

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Już czas

#10 Post autor: Ewa Włodek » 21 sty 2014, 18:59

hmmm, poczytałam, i...
pewnie się na mnie obrazisz, ale podczas lektury uparcie miałam z tyłu głowy dawne, bardzo dawne opowiadanie fantastyczne (tak kiedyś nazywano ten rodzaj literatury) - konkretnie: Stefan Grabiński "Ślepy tor". Tam też jest motyw zebrania iluś-tam osób w jednym przedziale, tuż przed "niewiadomym"...
Nic, broń Boże, nie sugeruję, tylko to uporczywe wspomnienie tamtego opowiadania. Może i dobrze, bo pewnie nie prędko bym je sobie znów przypomniała (od "noweli kolejowych" Grabińskiego - wolę jego inne opowiadania)...
:rosa: :rosa:
pozdrawiam serdecznie, z uśmiechem...
Ewa

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”