
z cyklu "krakowskie ulice"
- Bożena
- Posty: 1338
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:32
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
Lucile- i teraz wszystko jasne-
gdy odwiedzę Kraków( co dość często mi się zdarza) nie omieszkam odnaleźć tę uliczkę 

- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
a ja serdecznie zapraszam na kawę i moje "krakowskie szlaki" - daj tylko znać na priv
Serdecznie pozdrawiam
awansem - w Krakowie napijemy się w "realu"
Lucile
Serdecznie pozdrawiam
awansem - w Krakowie napijemy się w "realu"Lucile
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
znam ten dokument, kiedyś wykonano jego reprint i dostałam jeden z egzemplarzy. Teraz tkwi sobie gdzieś na półce w mojej osobistej bibliotece i chyba po tym Twoim wpisie, Lucile, wyszperam go i znów rzucę na niego okiem. Dzięki, że mi przypomniałaś. A zaułkami krakowskimi tez sobie lubię pochodzić. Lubie tez wdepnąć na podwórka i nawet do bram - czasem można tam znaleźć takie ciekawostki, jakich nikt by się nie spodziewał...Lucile pisze: Ewo,
O krakowskich ulicach i ich historii dowiaduję się także z bardzo ciekawego dokumentu - oryginał oglądać można (chociaż nie wiem, czy jest obecnie eksponowany) w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa. A mowa jest o zabytku unikatowym i pięknym:
tzw. Planie Kołłątajowskim - czyli Planta Miasta Krakowa z Przedmieściami roku MDCCLXXXV zrobioną.
Kołłątaj zadedykował go - bratu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego - prymasowi Michałowi Poniatowskiemu, ówczesnemu przewodniczącemu Komisji Edukacji Narodowej.
A przecież z ramienia tej Komisji Kołłątaj przybył do Krakowa, został rektorem uniwersytetu i gruntownie go zreformował.
Właśnie na tym planie zlokalizowałam miejsce, gdzie przez wieki stały miejskie szubienice
samo serdeczne do Ciebie
Ewa
- Bożena
- Posty: 1338
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:32
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
L- dam znać- a zaproszenie na kawkę- przyjmuję

- Liliana
- Posty: 1424
- Rejestracja: 11 lis 2011, 20:07
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
to i ja się chyba wproszę, zwłaszcza że wiersz świetny,
pozdrawiam, Lucile
pozdrawiam, Lucile

- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
Liliano - z przyjemnością
dziękuję za pochlebną ocenę "mojej uliczki" i czekam z
w magicznym Krakowie.
Miłego wieczoru, pozdrawiam
Lucile
dziękuję za pochlebną ocenę "mojej uliczki" i czekam z
w magicznym Krakowie. Miłego wieczoru, pozdrawiam
Lucile
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
I jeszcze jedno - prawdziwa perełka.
Przy ul Pędzichów pod numerem 27 mieści się siedziba krakowskiego Oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - właśnie w tym miejscu, od XV wieku, stały miejskie szubienice.
Przypadek? - jak mawiają "klasycy"?
Miłego weekendu - Wszystkim
Lu
cile
Przy ul Pędzichów pod numerem 27 mieści się siedziba krakowskiego Oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - właśnie w tym miejscu, od XV wieku, stały miejskie szubienice.
Przypadek? - jak mawiają "klasycy"?
Miłego weekendu - Wszystkim
Lu
cile-
Adela
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
Wiersz z perpektywy ulicy - świetny pomysł.
Lotnik pilotujący zrzuty - tutaj coś zgrzyta. I skąd ta miłość lotnika? Tu zrzuca bomby, tam kocha? Muszę przyznać, że nie rozumiem.
Ale pomysł super!
Pozdrawiam,
A.
Lotnik pilotujący zrzuty - tutaj coś zgrzyta. I skąd ta miłość lotnika? Tu zrzuca bomby, tam kocha? Muszę przyznać, że nie rozumiem.
Ale pomysł super!
Pozdrawiam,
A.
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
Dzień dobry Adelo,
bardzo mi miło, że pomimo morderczego upału, zechciałaś przespacerować się tą ulicą
Pięknie dziękuję
Z góry przepraszam, że poniższe tłumaczenie będzie nieco przydługie.
Tak więc, po kolei.
Kamienica (tzw. Dom Turecki) - na rogu ulicy Pędzichów i ulicy Długiej - z trzema minaretami (jedyna taka w Krakowie) powstała w 1885 roku. Miała wówczas dwie kondygnacje. Trzecie piętro dobudowano dopiero w 1910 roku, za zlecenie ówczesnego jej właściciela Artura Teodora Rayskiego (powstania styczniowego), według projektu architekta Henryka Lamensdorfa. Dobudowano trzecie piętro, a szczyt ozdobiono trzema wieżyczkami minaretów. Wg legendy były one hołdem i symbolem miłości małżonka dla swojej żony, pochodzącej z Egiptu muzułmanki. Oburzeni tym sąsiedzi, w ramach swoistego odwetu, postawili przed budynkiem figurę Matki Boskiej. W rzeczywistości figura ta stoi w tym miejscu od 1865 roku, czyli od dwudziestu lat przed powstaniem samej kamienicy.
Synem Artura Teodora i domniemanej Egipcjanki był Lubomił Rayski. Postać niezwykle interesująca, chociaż mało znana. I własnie, fragment o lotniku i zrzutach dla walczących Powstańców Warszawy, jemu jest poświęcony.
Na fasadzie tej kamienicy znajduje się tablica pamiątkowa, umieszczona tam ku pamięci Lubomiła Rayskiego, generała brygady, znakomitego lotnika, inżyniera, który chciał zbudować, w okresie międzywojnia, polską flotę powietrzną. Zagmatwane były jego losy, zarówno przed wojną, jak i oczerniany w okresie II wojny, skłócony z dowództwem i sztabem. W 1939 roku, pomimo próśb i nalegań, nie otrzymał przydziału bojowego. Jak wielu innych przedostał się do Anglii, gdzie... odizolowano go w obozie Rothesay. Dopiero w 1941 roku, po interwencji brytyjskich władz, został zwolniony i przyjęty do RAF.
I tu zbliżamy się do wyjaśnienia fragmentu, jaki Cię razi:
(Ciągle te powiązania z orientem
).
Na początku roku 1944 zaczęto przywracać mu dobre imię, a miarą jego zaangażowania się sprawy polskie, były własnie jego loty z pomocą dla wałczącej Warszawy.
Jednak pełna rehabilitacja i oczyszczenie ze wszystkich zarzutów, nastąpiła zaledwie 9 dni przed jego śmiercią - 2 kwietnia 1977 r.
W 1993 roku jego prochy sprowadzono do Polski i złożono w Kwaterze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie.
Adelo, mam nadzieję, że choć w części usprawiedliwiłam te niepokojące Cię "zgrzyty".
Jeszcze raz- dziękując za wspólny spacer - przesyłam serdeczności z rozgrzanego do białości Krakowa
Lucile
bardzo mi miło, że pomimo morderczego upału, zechciałaś przespacerować się tą ulicą
Pięknie dziękuję
Z góry przepraszam, że poniższe tłumaczenie będzie nieco przydługie.
Tak więc, po kolei.
Kamienica (tzw. Dom Turecki) - na rogu ulicy Pędzichów i ulicy Długiej - z trzema minaretami (jedyna taka w Krakowie) powstała w 1885 roku. Miała wówczas dwie kondygnacje. Trzecie piętro dobudowano dopiero w 1910 roku, za zlecenie ówczesnego jej właściciela Artura Teodora Rayskiego (powstania styczniowego), według projektu architekta Henryka Lamensdorfa. Dobudowano trzecie piętro, a szczyt ozdobiono trzema wieżyczkami minaretów. Wg legendy były one hołdem i symbolem miłości małżonka dla swojej żony, pochodzącej z Egiptu muzułmanki. Oburzeni tym sąsiedzi, w ramach swoistego odwetu, postawili przed budynkiem figurę Matki Boskiej. W rzeczywistości figura ta stoi w tym miejscu od 1865 roku, czyli od dwudziestu lat przed powstaniem samej kamienicy.
Synem Artura Teodora i domniemanej Egipcjanki był Lubomił Rayski. Postać niezwykle interesująca, chociaż mało znana. I własnie, fragment o lotniku i zrzutach dla walczących Powstańców Warszawy, jemu jest poświęcony.
Na fasadzie tej kamienicy znajduje się tablica pamiątkowa, umieszczona tam ku pamięci Lubomiła Rayskiego, generała brygady, znakomitego lotnika, inżyniera, który chciał zbudować, w okresie międzywojnia, polską flotę powietrzną. Zagmatwane były jego losy, zarówno przed wojną, jak i oczerniany w okresie II wojny, skłócony z dowództwem i sztabem. W 1939 roku, pomimo próśb i nalegań, nie otrzymał przydziału bojowego. Jak wielu innych przedostał się do Anglii, gdzie... odizolowano go w obozie Rothesay. Dopiero w 1941 roku, po interwencji brytyjskich władz, został zwolniony i przyjęty do RAF.
I tu zbliżamy się do wyjaśnienia fragmentu, jaki Cię razi:
Rayski, po - do dzisiaj nie wyjaśnionej - śmierci generała Sikorskiego (swojego oponenta) został przyjęty do Polskich Sił Powietrznych i powierzono mu funkcję dowódcy PSP na Bliskim Wschodzie.Adela pisze:Lotnik pilotujący zrzuty - tutaj coś zgrzyta. I skąd ta miłość lotnika? Tu zrzuca bomby, tam kocha? Muszę przyznać, że nie rozumiem.
Ale pomysł super!
(Ciągle te powiązania z orientem
Na początku roku 1944 zaczęto przywracać mu dobre imię, a miarą jego zaangażowania się sprawy polskie, były własnie jego loty z pomocą dla wałczącej Warszawy.
Jednak pełna rehabilitacja i oczyszczenie ze wszystkich zarzutów, nastąpiła zaledwie 9 dni przed jego śmiercią - 2 kwietnia 1977 r.
W 1993 roku jego prochy sprowadzono do Polski i złożono w Kwaterze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie.
Adelo, mam nadzieję, że choć w części usprawiedliwiłam te niepokojące Cię "zgrzyty".
Jeszcze raz- dziękując za wspólny spacer - przesyłam serdeczności z rozgrzanego do białości Krakowa
Lucile
- Alga
- Posty: 594
- Rejestracja: 31 lip 2015, 8:27
Re: z cyklu "krakowskie ulice"
Bardzo ciekawe, nienarzucające się nowe spojrzenie na niby dobrze znane mi miasto.
Kolejna inspiracja.
Przeczytałam z przyjemnością i zaciekawieniem.
pozdrawiam
Kolejna inspiracja.
Przeczytałam z przyjemnością i zaciekawieniem.
pozdrawiam
oddam wszystkie przenośnie
za jeden wyraz
wyłuskany z piersi jak żebro
za jedno słowo
które mieści się
w granicach mojej skóry
Z. Herbert
za jeden wyraz
wyłuskany z piersi jak żebro
za jedno słowo
które mieści się
w granicach mojej skóry
Z. Herbert