Dzień dobry Adelo,
bardzo mi miło, że pomimo morderczego upału, zechciałaś przespacerować się tą ulicą
Pięknie dziękuję
Z góry przepraszam, że poniższe tłumaczenie będzie nieco przydługie.
Tak więc, po kolei.
Kamienica (tzw. Dom Turecki) - na rogu ulicy Pędzichów i ulicy Długiej - z trzema minaretami (jedyna taka w Krakowie) powstała w 1885 roku. Miała wówczas dwie kondygnacje. Trzecie piętro dobudowano dopiero w 1910 roku, za zlecenie ówczesnego jej właściciela Artura Teodora Rayskiego (powstania styczniowego), według projektu architekta Henryka Lamensdorfa. Dobudowano trzecie piętro, a szczyt ozdobiono trzema wieżyczkami minaretów. Wg legendy były one hołdem i symbolem miłości małżonka dla swojej żony, pochodzącej z Egiptu muzułmanki. Oburzeni tym sąsiedzi, w ramach swoistego odwetu, postawili przed budynkiem figurę Matki Boskiej. W rzeczywistości figura ta stoi w tym miejscu od 1865 roku, czyli od dwudziestu lat przed powstaniem samej kamienicy.
Synem Artura Teodora i domniemanej Egipcjanki był Lubomił Rayski. Postać niezwykle interesująca, chociaż mało znana. I własnie, fragment o lotniku i zrzutach dla walczących Powstańców Warszawy, jemu jest poświęcony.
Na fasadzie tej kamienicy znajduje się tablica pamiątkowa, umieszczona tam ku pamięci Lubomiła Rayskiego, generała brygady, znakomitego lotnika, inżyniera, który chciał zbudować, w okresie międzywojnia, polską flotę powietrzną. Zagmatwane były jego losy, zarówno przed wojną, jak i oczerniany w okresie II wojny, skłócony z dowództwem i sztabem. W 1939 roku, pomimo próśb i nalegań, nie otrzymał przydziału bojowego. Jak wielu innych przedostał się do Anglii, gdzie... odizolowano go w obozie Rothesay. Dopiero w 1941 roku, po interwencji brytyjskich władz, został zwolniony i przyjęty do RAF.
I tu zbliżamy się do wyjaśnienia fragmentu, jaki Cię razi:
Adela pisze:Lotnik pilotujący zrzuty - tutaj coś zgrzyta. I skąd ta miłość lotnika? Tu zrzuca bomby, tam kocha? Muszę przyznać, że nie rozumiem.
Ale pomysł super!
Rayski, po - do dzisiaj nie wyjaśnionej - śmierci generała Sikorskiego (swojego oponenta) został przyjęty do Polskich Sił Powietrznych i powierzono mu funkcję dowódcy PSP na Bliskim Wschodzie.
(Ciągle te powiązania z orientem

).
Na początku roku 1944 zaczęto przywracać mu dobre imię, a miarą jego zaangażowania się sprawy polskie, były własnie jego loty z pomocą dla wałczącej Warszawy.
Jednak pełna rehabilitacja i oczyszczenie ze wszystkich zarzutów, nastąpiła zaledwie 9 dni przed jego śmiercią - 2 kwietnia 1977 r.
W 1993 roku jego prochy sprowadzono do Polski i złożono w Kwaterze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie.
Adelo, mam nadzieję, że choć w części usprawiedliwiłam te niepokojące Cię "zgrzyty".
Jeszcze raz- dziękując za wspólny spacer - przesyłam serdeczności z rozgrzanego do białości Krakowa
Lucile